typowi służbiści, jak kierowcy ZKM...
...bo taki motorniczy np. nie poczeka na kogoś, kto przez pół miasta biegnie na tramwaj czy też autobus, a następny za 30 minut dopiero, tylko szczerząc zęby w uśmiechu specjalnie zamknie Ci drzwi...
rozwiń
...bo taki motorniczy np. nie poczeka na kogoś, kto przez pół miasta biegnie na tramwaj czy też autobus, a następny za 30 minut dopiero, tylko szczerząc zęby w uśmiechu specjalnie zamknie Ci drzwi przed nosem. I weź tu później bądź kulturalny i nie pokaż środkowego palca - nóż się w kieszeni otwiera. Codziennie mi się zdarzają takie przypadki, a raz miałem (nie)przyjemność pogadać sobie z takim jednym burakiem w 4 oczy, bo zatrzymał pojazd, wysiadł, to zjechałem z góry do dołu. Nie będzie mi tu więcej się panoszyć oraz rządzić bezkarnie i bezprawnie, a niech tylko spróbuje mnie tknąć, to pożałuje.
Kanary? to nie ludzie, lecz maszyny bez mózgu. Podaję przykład - autentyk. Jechałem ostatnio (kilka dnie temu, nie pamiętam dokładnie daty kiedy) autobusem linii nr 207. Wsiadłem na przystanku przy ul. Chopina w Pruszczu Gdańskim. Ledwo co usiadłem, a tu już zaraz: "Bileciki...". Szlag mnie trafił, ale pokazałem kartę miejską. Nagle zonk, bo "Pan ma ważny bilet tylko na Gdańsk, a tu jest inna gmina". Grzecznie wyjaśniłem, że nie jeżdżę tą trasą zbyt często, bo szukam pracy i skąd mam niby wiedzieć, że granica taryfowa jest po cichu zmniejszona, ponieważ tylko do rogatek miasta - komunikatów żadnych nie było, nigdzie żadnej kartki czy informacji. Wcześniej to można było jechać np. od Dworca Gł. do Komarowa i fajnie, teraz już nie. Takie zagranie nie fair. Mandat przyjąłem, zapłaciłem, bo nie chce mi się słuchać ich głupkowatego biadolenia i tyle. A dlaczego nie myślą? Bo chęć zarobienia kasy na ludziach, którzy o tej strefie nie wiedzą nic przesłania im wszystko. Normalny koleś to powiedziałby: "Dobra, idź, darujemy Ci, nie wiedziałeś o tym, bo ZTM nie dało żadnej informacji na przystankach." A tak kiszka oraz portfel o 130 PLN lżejszy.
zobacz wątek