Kos Kościuszko. Największe zaskoczenie.
Jeszcze przed festiwalem są typy do głównej nagrody, wraz z mijającymi dniami festiwalowymi wyrastają faworyci. Czasem, jednak jakiś zupełnie nie zapowiadany tytuł kompletnie zaskakuje i deklasuje...
rozwiń
Jeszcze przed festiwalem są typy do głównej nagrody, wraz z mijającymi dniami festiwalowymi wyrastają faworyci. Czasem, jednak jakiś zupełnie nie zapowiadany tytuł kompletnie zaskakuje i deklasuje faworytów. Taki właśnie jest Kos. Czym może zaskoczyć film o odległej historii naszych klęsk i zrywów? Kolejna martyrologia? Nic z tych rzeczy. Widz jest wrzucany w gorący okres przemian naszego społeczeństwa. Świetnie pokazani bohaterowie z krwi i kości, prawie kino sensacyjne, ale najważniejsze to pokazanie starcie ludzkich charakterów i struktury polskiego społeczeństwa. Żadnych upiększeń, żadnej martyrologii, romantycznych uniesień. Starcie słowne, którego by się Tarantino nie powstydził i co tu jeszcze więcej napisać, żeby nie zdradzić fabuły? Świetna rola kobieca, brawo Agnieszka Grochowska, Świetna rola Braciaka, Bielenia nie odstaje, do tego Więckiewicz grający mrocznego typa i jeszcze rola Bostona, który jest kompletnie z innego świata. A kim on jest, to proszę sprawdzić samemu. Pretensję mam do muzyki, kompletnie nie pasuje to tępa filmu i jest jej za mało. Zdecydowany faworyt za całokształt. Wychodząc z kina poczułem, jakby mnie oświeciło. Teraz rozumiem, dlaczego przywary naszego społeczeństwa są tak silne, a to przecież ponad 200lat.
zobacz wątek