Widok
Księżna d'Amalfi
Opinie do spektaklu: Księżna d'Amalfi .
John WebsterKSIĘŻNA D’AMALFIThe Tragedy of Duchesse of MalfiPrzekład: Maciej Słomczyński, Jerzy StrzetelskiobsadaFerdynand, książę - Arkadiusz BrykalskiKardynał, brat Ferdynanda - Krzysztof MatuszewskiAntonio Bologna, zarządca dworu Księżnej- Rafał KosowskiDelio, przyjaciel Antonia - Jacek LabijakDaniel de Bosola, koniuszy Księżnej - Cezary RybińskiCastruchio - Stanisław ...
Przejdź do spektaklu.
John WebsterKSIĘŻNA D’AMALFIThe Tragedy of Duchesse of MalfiPrzekład: Maciej Słomczyński, Jerzy StrzetelskiobsadaFerdynand, książę - Arkadiusz BrykalskiKardynał, brat Ferdynanda - Krzysztof MatuszewskiAntonio Bologna, zarządca dworu Księżnej- Rafał KosowskiDelio, przyjaciel Antonia - Jacek LabijakDaniel de Bosola, koniuszy Księżnej - Cezary RybińskiCastruchio - Stanisław ...
Przejdź do spektaklu.
Średnie
Przyzwoicie zrealizowany spektakl na motywach dramatu Webstera -- na motywach, gdyż reżyser pozwolił sobie na całkowite obdarcie sztuki z ostatniego aktu. Dramaty Webstera w naszym kraju zbyt znane nie są, więc nikogo zbytnio to nie przejęło... I pozwoliło w recenzjach podkreślać ironiczną puentę, nieobecną w orginalnym tekście...
Zastanawiająca ta cenzura reżyserska -- czy spektakl byłby zbyt długi? Czy zgubiłby ironię, każąc umierać wszystkim postaciom: Ferdynardowi, kardynałowi, Bosoli i Antionio, zostawiwszy na scenie jedynie małoletniego synka księżnej?
A tak -- dla kogoś znającego sztukę Webstera -- rzecz urywa się w połowie zdania, kurtyna opada i nie ma po co bić brawa... Bo sztuka jeszcze nie zakończona. Pozostaje w pamięci li tylko gra swiatłem, wielki krzyż, mająca szokowac nagość i mające obrażać uczucia zakonnice. Jakoś to wszystko zbyt obliczone na szok... Nawet cięcie po bezbronnym tekście.
Zastanawiająca ta cenzura reżyserska -- czy spektakl byłby zbyt długi? Czy zgubiłby ironię, każąc umierać wszystkim postaciom: Ferdynardowi, kardynałowi, Bosoli i Antionio, zostawiwszy na scenie jedynie małoletniego synka księżnej?
A tak -- dla kogoś znającego sztukę Webstera -- rzecz urywa się w połowie zdania, kurtyna opada i nie ma po co bić brawa... Bo sztuka jeszcze nie zakończona. Pozostaje w pamięci li tylko gra swiatłem, wielki krzyż, mająca szokowac nagość i mające obrażać uczucia zakonnice. Jakoś to wszystko zbyt obliczone na szok... Nawet cięcie po bezbronnym tekście.
jestem na nie
Zdecydowanie nie podobal mi sie spektakl. Arkadiusz Brykalski był nadekspresyjny i okrutnie przeżywał wszystkie swoje kwestie, emocje Agnieszki Wosińskiej dziwnie zagrane, sceny zbiorowe to jakas tragedia. Muszę przyznać, że w pewnych momentach byłam zażenowana. Co do golizny, to według mnie wprowadzona na siłe bez konkretnego celu.
Oj, tam...
Oj, bez przesady. Nie było aż TAK źle... Wielki plus za scenografię, naprawdę stwarzała piękny nastrój. Gorzej z grą aktorską, to prawda. Wosińska wprawdzie wyrazista, ale może aż zandto histeryczna, odrobinę denerwujaca - ta jej poza, wieczna ironia. Kardynal był dobry. Brykalski - za bardzo się podniecał; ale już sama postać księcia Ferdynanda stworzona przez Webstera (abstrahując od tego, jak ją zagrano) jest bardzo poruszająca, nie można zaprzeczyć.
stać Wybrzeże na więcej
Ktoś już to wcześniej napisał - do samej sztuki (tzn. reżyserii, scenografii, etc.) zastrzeżeń nie mam. Niby wszystko poprawnie.. a jednak sztuka nijaka taka. Problem leży zwyczajnie w wyborze tekstu. Ten dramat to jakby nie dramat. Nie ma za co się złapać. Mogłoby się skończyć po pierwszej rozmowie Księżnej z braćmi, kiedy wyraźnie mówią co jej grozi za ponowne zamążpójście. Potem już tylko czekałem na egzekucję (a i tak nie wiem po co czekali tak długo - mogli to zrobić w każdym momencie). Tak więc twierdzę, że niepotrzebnie nasza piękna scena, z naszymi naprawdę niezłymi aktorami musiała podejmować takiego gniota jak d'Malfi Księżna.
Świetne przedstawienie
Byłam 8 lutego na przedstawieniu i bardzo mi się podobało. Może dlatego, że szłam na przedstawienie z nastawieniem ,że przez 2h 30 min będę się okropnie nudzić. Wielki plus za scenografie i rewelacyjną oprawę muzyczną.Aktorzy wyraziści! Polecam sztukę tym osobą, które chodzą do teatru przede wszystkim żeby czegoś się nauczyć a nie tylko się pośmiać.
Niesamowite przedstawienie, scenografia, muzyka, gra aktorska, słowem - wszystko. Nie nudziłam się ani chwili i nie przypomina sobie żebym kiedyś oglądała coś równie wciągającego. Analizując jednak wcześniejsze opinie, sztuka ta jest absolutnie nie wskazana dla wielbicieli lekkich, łatwych i przyjemnych teatralnych fars...
genialne widowisko
Spektakl uważam za rewelacyjny, głównie ze względu na oprawę plastyczną. Wspaniała lustrzana scenografia, miekko rozlewające się światło na podłodze sceny, podświetlany podest w kształcie krzyża - mocno wpłynęły na pozytywny odbiór sztuki. Brawo dla sióstr zakonnych dyskretnie przesuwających elementy scenografii - sprytnie zamieniały one katedrę w pałac i odwrotnie. Pełna uroku i bardzo wymowna jest scena z nimi, kiedy bronią one dostępu do ukochanego kardynała i manifestują swoją powierzchowną miłość do religii. W spektaklu ciekawie połączono także epoki - pośród współczesnych dekoracji przechadzają się postacie w kostiumach sprzed kilku wieków, wszystko układa się w harmonijną całość. Brawa także za muzykę. Na scenie Wybrzeża powstało dawno oczekiwane widowisko, oprócz uczty dla ducha zafundowano nam wreszcie również i ucztę dla oczu. W tej sztuce znajdziemy wszystko, co aktualne na świecie: problem władzy, miłości, feminizmu czy religii. Niestety, inscenizacja jest dość trudna w odbiorze, zatem polecam wytrawniejszym teatromanom, poza tym jest kilka milczących scen wymagających skupienia i refleksji. Niestety, minus spektaklowi muszę przyznać za nadmiar niepotrzebnej w wielu momentach golizny i erotyki.