Widok
Kumulacja
Uzbierało sie na dzisiaj 35 Mzł. To już trochę grosza jest ;)
Generalnie.. grywam, jeżeli kumulacja przekroczy 10 Mzł. Od tej kwoty mam już dokładnie zaplanowane spełnienie marzeń. Zatem nie jest dla mnie problemem, co zrobiłbym z kwotą 3x większą: to samo, tyle, że 3x więcej :D
Ale, jako, że miałem dzisiaj przez pół dnia pracę nie wymagającą używania mózgu (szpachel.. szpachel.. kilogramy szpachla ;), miałem czas zastanowić się nad inną kwestią:
Co zrobiłbym z wygraną w wysokości dokładnie 1.000.000 zł?
Często rozmawiając z ludżmi, spotykam się ze zdaniem "ja to bym sie chociaż z miliona ucieszył(a)" albo "ja to bym chciał(a) chociaż milion wygrać".
Szczerze mówiąc, ja bym się ucieszył, gdybym na ulicę dychę znalazł :) a wygrać to CHCIAŁBYM właśnie przynajmniej 10 Mzł.
Ale załóżmy, że los przewrotnie pozwoliłby mi wygrać banieczkę. Właśnie nad tym się dzisiaj zastanawiałem. Marzeń nie spełnię - za drogie :)
Często przy okazji jakichś sond ludzie skupiają się przy tej kwocie na zakupie domu i samochodu + ew. podróże.
Samochód, który spełnia swoją zasadniczą funkcję, czyli transportuje bezawaryjnie moje d*psko + teczkę, można kupić za kilka kzł. Zupełnie nie ten rząd wielkości.
Dom za bańkę? ok. Ale po co mi jednemu dom? Żebym nie nadążał go sprzątać i nie mieć czasu na zarobienie na jego koszty utrzymania?
Podróżować fajnie jest - ale w tym czasie się nie zarabia. A trzeba dom utrzymać :D
Ostatecznie wymyśliłem, że 1 banieczka mogłaby mi zapewnić komfort podstawy egzystencji.
Lokata bankowa - trochę kiepsko. Aby nie naruszać kapitału a wręcz go nieco (w miarę inflacji) powiększać, mógłbym korzystać z odsetek na poziomie może 1500 zł miesięcznie. Cienizną pachnie :/
Giełda w rachubę nie wchodzi - na giełdzie gra się nadwyżkami fnansowymi a nie środkami przeznaczonymi na podstawę bytu.
Staneło na nieruchomościach. Zakup 4-6 niedużych mieszkań pod wynajem. Mogłoby to dać zarobek netto rzędu 3000-4000 zł/miesiąc.
Jedna osoba, nawet z suką ;) wyżyje za to bez problemu, choć oczywiście i bez wodotrysków.
No ale.. do końca życia nie musiałbym pracować. Praca byłaby jedynie przyjemnością. Mógłbym wyłącznie robić to, co lubię (czyli sprzedawać ubezpieczenia :D a dochody z pracy przeznaczać na rozrywki czyli np. wspomniane wyżej podróże czy inne wodotryski :)
Zatem.. zdecydowanie zwyciężył u mnie pragmatyzm :)
Ciekaw jestem Waszego zdania. Co byście zrobili, z taką niemałą wszakże, ale i też nie rzucającą na kolana, kwotą?
PS: Miliona nie wygram, bo nie gram poniżej 10 Mzł. Traktuję Lotto jako danie szansy losowi na spełnienie MARZEŃ a nie na zapewnienie podstawy egzystencji. TO się zapewnia pracą :D
Są gorsze rzeczy od śmierci. Czy zdarzyło Ci się spędzić wieczór z agentem ubezpieczeniowym?
(Woody Allen)
Generalnie.. grywam, jeżeli kumulacja przekroczy 10 Mzł. Od tej kwoty mam już dokładnie zaplanowane spełnienie marzeń. Zatem nie jest dla mnie problemem, co zrobiłbym z kwotą 3x większą: to samo, tyle, że 3x więcej :D
Ale, jako, że miałem dzisiaj przez pół dnia pracę nie wymagającą używania mózgu (szpachel.. szpachel.. kilogramy szpachla ;), miałem czas zastanowić się nad inną kwestią:
Co zrobiłbym z wygraną w wysokości dokładnie 1.000.000 zł?
Często rozmawiając z ludżmi, spotykam się ze zdaniem "ja to bym sie chociaż z miliona ucieszył(a)" albo "ja to bym chciał(a) chociaż milion wygrać".
Szczerze mówiąc, ja bym się ucieszył, gdybym na ulicę dychę znalazł :) a wygrać to CHCIAŁBYM właśnie przynajmniej 10 Mzł.
Ale załóżmy, że los przewrotnie pozwoliłby mi wygrać banieczkę. Właśnie nad tym się dzisiaj zastanawiałem. Marzeń nie spełnię - za drogie :)
Często przy okazji jakichś sond ludzie skupiają się przy tej kwocie na zakupie domu i samochodu + ew. podróże.
Samochód, który spełnia swoją zasadniczą funkcję, czyli transportuje bezawaryjnie moje d*psko + teczkę, można kupić za kilka kzł. Zupełnie nie ten rząd wielkości.
Dom za bańkę? ok. Ale po co mi jednemu dom? Żebym nie nadążał go sprzątać i nie mieć czasu na zarobienie na jego koszty utrzymania?
Podróżować fajnie jest - ale w tym czasie się nie zarabia. A trzeba dom utrzymać :D
Ostatecznie wymyśliłem, że 1 banieczka mogłaby mi zapewnić komfort podstawy egzystencji.
Lokata bankowa - trochę kiepsko. Aby nie naruszać kapitału a wręcz go nieco (w miarę inflacji) powiększać, mógłbym korzystać z odsetek na poziomie może 1500 zł miesięcznie. Cienizną pachnie :/
Giełda w rachubę nie wchodzi - na giełdzie gra się nadwyżkami fnansowymi a nie środkami przeznaczonymi na podstawę bytu.
Staneło na nieruchomościach. Zakup 4-6 niedużych mieszkań pod wynajem. Mogłoby to dać zarobek netto rzędu 3000-4000 zł/miesiąc.
Jedna osoba, nawet z suką ;) wyżyje za to bez problemu, choć oczywiście i bez wodotrysków.
No ale.. do końca życia nie musiałbym pracować. Praca byłaby jedynie przyjemnością. Mógłbym wyłącznie robić to, co lubię (czyli sprzedawać ubezpieczenia :D a dochody z pracy przeznaczać na rozrywki czyli np. wspomniane wyżej podróże czy inne wodotryski :)
Zatem.. zdecydowanie zwyciężył u mnie pragmatyzm :)
Ciekaw jestem Waszego zdania. Co byście zrobili, z taką niemałą wszakże, ale i też nie rzucającą na kolana, kwotą?
PS: Miliona nie wygram, bo nie gram poniżej 10 Mzł. Traktuję Lotto jako danie szansy losowi na spełnienie MARZEŃ a nie na zapewnienie podstawy egzystencji. TO się zapewnia pracą :D

Są gorsze rzeczy od śmierci. Czy zdarzyło Ci się spędzić wieczór z agentem ubezpieczeniowym?
(Woody Allen)
Aleś dał do myślenia;)...milion to mam rozdysponowany co do złotówki;)...wolałabym 10mln ale jak się nie ma co się lubi to...
Ponieważ posiadam dzieciątka to naturalnie dostałyby swoją dolę do dyspozycji z jasną sugestią co by zainwestowały we własne lokum a reszta kasiorki pozwoliłaby mi pozbyć się kilku kłopotów...ot i tyle:D
Jedno wiem...pomieszania zmysłów bym nie dostała bo na szczęście dość mocno stąpam po ziemii ...no może z takich szaleństw to ognisko bym zrobiła z pełnym wypasem,za darmochę,a co!;)
Ponieważ posiadam dzieciątka to naturalnie dostałyby swoją dolę do dyspozycji z jasną sugestią co by zainwestowały we własne lokum a reszta kasiorki pozwoliłaby mi pozbyć się kilku kłopotów...ot i tyle:D
Jedno wiem...pomieszania zmysłów bym nie dostała bo na szczęście dość mocno stąpam po ziemii ...no może z takich szaleństw to ognisko bym zrobiła z pełnym wypasem,za darmochę,a co!;)
Ameryki nie odkryję, ale jeśli wygram milion.....
- kupię mieszkanie, takie z balkonem :)
- pozbędę się paru problemów, nie tylko własnych
- kupię nowy (dla mnie nowy) samochód
- zabiorę pewną osóbkę na wakacje życia
Resztę wrzucę na konto, po to aby spokojnie żyć, po to, aby żyć z myślą, że na resztę również mnie stać, a co ! Wcześniej czy później i tak wpadnę na jakiś szatański pomysł jak się pozbyć oszczędności ;)
- kupię mieszkanie, takie z balkonem :)
- pozbędę się paru problemów, nie tylko własnych
- kupię nowy (dla mnie nowy) samochód
- zabiorę pewną osóbkę na wakacje życia
Resztę wrzucę na konto, po to aby spokojnie żyć, po to, aby żyć z myślą, że na resztę również mnie stać, a co ! Wcześniej czy później i tak wpadnę na jakiś szatański pomysł jak się pozbyć oszczędności ;)
Takie tam gadanie...
Rodzice mojej koleżanki wygrali w totolotka, dostali jakoś lekko ponad milion, tyle że latach 90. Wyremontowali i rozbudowali sobie dom, jako jedyni na dzielnicy mieli profesjonalnie zrobiony ogród, kupili nowe auto z salonu i dzieciom po mieszkaniu. Żyją nadal, mają się dobrze, są szczęśliwymi dziadkami i do dziś opowiadają jakiego mieli farta w życiu :)
Rodzice mojej koleżanki wygrali w totolotka, dostali jakoś lekko ponad milion, tyle że latach 90. Wyremontowali i rozbudowali sobie dom, jako jedyni na dzielnicy mieli profesjonalnie zrobiony ogród, kupili nowe auto z salonu i dzieciom po mieszkaniu. Żyją nadal, mają się dobrze, są szczęśliwymi dziadkami i do dziś opowiadają jakiego mieli farta w życiu :)
> Nie o cenę chodziło a o reklamy :)
W piątek, przed Allenem, też nie było reklam a jedynie zwiastuny.
W gdyńskim Multikinie!
W lekkim szoku byłem ;)
No ale skoro mała kranówa jest u nich po 6,90 to może nie muszą zniechęcać widzów blokiem reklamowym?
A z dwojga złego.. wolę drogi bufet. Nie ma przymusu korzystania :D
W piątek, przed Allenem, też nie było reklam a jedynie zwiastuny.
W gdyńskim Multikinie!
W lekkim szoku byłem ;)
No ale skoro mała kranówa jest u nich po 6,90 to może nie muszą zniechęcać widzów blokiem reklamowym?
A z dwojga złego.. wolę drogi bufet. Nie ma przymusu korzystania :D
Gdyby pékla banka mi to... odkupilbym od Mansona zakupiony wczesniej przez niego las po nizszej cenie. (w zamian poglaskalbym sfore:) Kupilbym wykrywacz do metali i oral jego knieje. Znam je dosc. Nie w poszukiwaniu sloikow. W poszukiwaniu wina ryzowego wyrobionego onegdaj dla niejakiej (kto dzieci z Was pamieta te czasy) Kropeczki. Manson Ty dalej masz je zakopane GDZIES? Masz cos z psa tak jak ja. Wartosciowe rzeczy czasem nalezy zakopac.
~c wykrywacz metali do wina ?!? to jakiś model technologicznie niemożliwy, jednak, nie można sie ograniczać, tylko marzyć, bo z marzeń biora sie wynalazki
och wino z ryżu - Mansonowego nie piłam :/
a u mnie do wina wszystko jest, tylko odwagi brak po ostatnim przykrym i krwawym wydarzeniu, nie wytargam butli z piwnicy i nie umyję jej, nawet ogromna ochota na wino nie przełamie mych leków
och wino z ryżu - Mansonowego nie piłam :/
a u mnie do wina wszystko jest, tylko odwagi brak po ostatnim przykrym i krwawym wydarzeniu, nie wytargam butli z piwnicy i nie umyję jej, nawet ogromna ochota na wino nie przełamie mych leków
a ja to bym za taki milion najpierw poszła na zakupy :D tak skromnie bo wydałabym pewnie z 10 tysięcy ale kupiłabym wymarzone szpilki louboutin i kilka klasycznych pozycji dobrych marek :) oczywiście kupiłabym sobie mieszkanie bo bez sensu przecież ciągle mieszkać w wynajmowanym...no i pewnie zostałoby mi jeszcze około 200-300 tysięcy... więc wysłałabym moją mamę w niezapomnianą podróż dookoła świata :) a jakby coś zostało to zrobiłabym sobie cycki żeby sadyl nie narzekał, że mam małe :D (za to mam duże serce i dużą d*pę! ) :D
ja pokuszę się nawet o stwierdzenie, że nie znam żadnego CZŁOWIEKA, który byłby w 100% zadowolony ze swojego wyglądu :) choć ja muszę przyznać, że lubię siebie, ze wszystkimi mankamentami :D
szczęśliwi ci, których największym życiowym problemem jest np za mały biust :D
ciekawostka: wiecie, że w odbiciu lustrzanym widzimy się około 5 razy piękniejszymi niż w rzeczywistości jesteśmy w oczach innych ludzi? :)
szczęśliwi ci, których największym życiowym problemem jest np za mały biust :D
ciekawostka: wiecie, że w odbiciu lustrzanym widzimy się około 5 razy piękniejszymi niż w rzeczywistości jesteśmy w oczach innych ludzi? :)
~randall
nie mam dylematów figurowo-wyglądowych
ani rano
ani wieczorem
anie w południe
natura dała mi to co mam - nie można się złościć na naturę
a to nad czym mogę popracować to pracuję
gusta są różne, nie każdy hołduje filigranowe szczuplak, nigdy się nie wpasuję się w gusta wszystkich, zatem po co miliony na operacyje tu, tam i ówdzie
nie mam dylematów figurowo-wyglądowych
ani rano
ani wieczorem
anie w południe
natura dała mi to co mam - nie można się złościć na naturę
a to nad czym mogę popracować to pracuję
gusta są różne, nie każdy hołduje filigranowe szczuplak, nigdy się nie wpasuję się w gusta wszystkich, zatem po co miliony na operacyje tu, tam i ówdzie
1mln nie wygrasz ;) w totku minimum to 2mln... od tego dodatkowo chyba jeszcze płaci się podatek
mając milion (a 2 melony to już w ogóle ho ho ho) możesz bez większego problemu zarabiać ~50 000 miesięcznie :)
więc z 2 mln będzie to ze 100 000 :)
sprawa jest prosta... kupujesz NOWE mieszkanie od developera za ~200 000 w dowolnym mieście, jeśli je odsprzedasz w ciągu 5 lat płacisz (19% chyba) podatku :) o ile nie wykorzystasz tych pieniędzy na kupno innego mieszkania - ale to bez znaczenia...
kupujesz chatę za 200k
sprzedajesz za 260k miesiąc później... płacisz podatek, jesteś 20k do przodu
kupca znajdziesz w moment :) nie wierzysz, zapraszam na chełm jak będą oddawać kolejny blok :) kolejka po mieszkania jest już 4-5-7 dni przed otwarciem lokalu...
dodatkowo założe się, że da się jakoś obejść ten podatek :) więc sprzedajesz za 220k...
ludzie mają kasę... a raczej kredyty :) moim sposobem co prawda zarabiasz kosztem reszty społeczeństwa, no ale cóż... who cares....
na 1 mieszkanku jesteś 20k do przodu, za milion jesteś w stanie kupić 5... prosta kalkulacja...
więc za milion w miesiąc zarobisz te 100 000, znaczy 10% - w MIESIĄC... w następny miesiąc aproksymując ~110 000 :) więc 100k do puli, za 10k balujesz :) i tak dalej... kupowanie to kwestia kilkunastu minut + dojazd do danego punktu - imho najlepiej w całej polsce - a sprzedawać mozesz przez biura nieruchomości.... ~0 czasu poświęcasz...
a jak już grasz w totka....
bez sensu grać od 10mln w góre
jak chcesz zmaksymalizować prawdopodobieństwo trafienia, musisz grać co losowanie z dokładnie tymi samymi numerami :)
mając milion (a 2 melony to już w ogóle ho ho ho) możesz bez większego problemu zarabiać ~50 000 miesięcznie :)
więc z 2 mln będzie to ze 100 000 :)
sprawa jest prosta... kupujesz NOWE mieszkanie od developera za ~200 000 w dowolnym mieście, jeśli je odsprzedasz w ciągu 5 lat płacisz (19% chyba) podatku :) o ile nie wykorzystasz tych pieniędzy na kupno innego mieszkania - ale to bez znaczenia...
kupujesz chatę za 200k
sprzedajesz za 260k miesiąc później... płacisz podatek, jesteś 20k do przodu
kupca znajdziesz w moment :) nie wierzysz, zapraszam na chełm jak będą oddawać kolejny blok :) kolejka po mieszkania jest już 4-5-7 dni przed otwarciem lokalu...
dodatkowo założe się, że da się jakoś obejść ten podatek :) więc sprzedajesz za 220k...
ludzie mają kasę... a raczej kredyty :) moim sposobem co prawda zarabiasz kosztem reszty społeczeństwa, no ale cóż... who cares....
na 1 mieszkanku jesteś 20k do przodu, za milion jesteś w stanie kupić 5... prosta kalkulacja...
więc za milion w miesiąc zarobisz te 100 000, znaczy 10% - w MIESIĄC... w następny miesiąc aproksymując ~110 000 :) więc 100k do puli, za 10k balujesz :) i tak dalej... kupowanie to kwestia kilkunastu minut + dojazd do danego punktu - imho najlepiej w całej polsce - a sprzedawać mozesz przez biura nieruchomości.... ~0 czasu poświęcasz...
a jak już grasz w totka....
bez sensu grać od 10mln w góre
jak chcesz zmaksymalizować prawdopodobieństwo trafienia, musisz grać co losowanie z dokładnie tymi samymi numerami :)
> 1mln nie wygrasz ;) w totku minimum to 2mln.
Pula to min 2 Mzł. Jak trafi dwóch, dostają po bańce
> mając milion (a 2 melony to już w ogóle ho ho ho) możesz bez większego problemu zarabiać ~50 000 miesięcznie :)
Jakbym był tak pewien jak Ty, tego co piszesz, to bym wziął pożyczkę na tą bańkę nawet od mafii. Ciekawe, czemu Ty na to nie wpadłeś? ;>
> ak chcesz zmaksymalizować prawdopodobieństwo trafienia, musisz grać co losowanie z dokładnie tymi samymi numerami
Bzdura
Pula to min 2 Mzł. Jak trafi dwóch, dostają po bańce
> mając milion (a 2 melony to już w ogóle ho ho ho) możesz bez większego problemu zarabiać ~50 000 miesięcznie :)
Jakbym był tak pewien jak Ty, tego co piszesz, to bym wziął pożyczkę na tą bańkę nawet od mafii. Ciekawe, czemu Ty na to nie wpadłeś? ;>
> ak chcesz zmaksymalizować prawdopodobieństwo trafienia, musisz grać co losowanie z dokładnie tymi samymi numerami
Bzdura
nie wiedziałem, że 2mln się dzieli, ale fakt, to logiczne... tylko kolega wyżej napisał, że się jednak nie dzieli ;) to jak to jest?
a znasz jakąś mafie? bo ja nie... a jak nie, to po co piszesz takie bzdury?
bank Ci nie pożyczy bańki :)
ale mam inny pomysł, który cały czas realizuje jak zarobić 'pierwszy milion' - np ciężką (a w sumie dobrze płatną) pracą :) nie wpadłeś na to?
nie bzdura, polecam cofnąć się do ogólniaka, tam było prawdopodobieństwo jeśli dobrze pamiętam :) za skrzynkę żywca chętnie wytłumaczę Ci, dlaczego mam rację :)
a znasz jakąś mafie? bo ja nie... a jak nie, to po co piszesz takie bzdury?
bank Ci nie pożyczy bańki :)
ale mam inny pomysł, który cały czas realizuje jak zarobić 'pierwszy milion' - np ciężką (a w sumie dobrze płatną) pracą :) nie wpadłeś na to?
nie bzdura, polecam cofnąć się do ogólniaka, tam było prawdopodobieństwo jeśli dobrze pamiętam :) za skrzynkę żywca chętnie wytłumaczę Ci, dlaczego mam rację :)
oj aradash widze ze rachunek prawdopodobienstwa w szkole oposciles i poszedles na wagary
"jak chcesz zmaksymalizować prawdopodobieństwo trafienia, musisz grać co losowanie z dokładnie tymi samymi numerami :)"
czy skreslasz zawsze takie same liczby czy co losowanie inne np. gdybys skreslil 1-2-3-4-5-6 to zawsze jest takie samo prwadopodobienstwo !!!!
jesli wyslesz dwa kupony to prawdopodobienstwo jest takie samo tylko SZANS masz dwie
"jak chcesz zmaksymalizować prawdopodobieństwo trafienia, musisz grać co losowanie z dokładnie tymi samymi numerami :)"
czy skreslasz zawsze takie same liczby czy co losowanie inne np. gdybys skreslil 1-2-3-4-5-6 to zawsze jest takie samo prwadopodobienstwo !!!!
jesli wyslesz dwa kupony to prawdopodobienstwo jest takie samo tylko SZANS masz dwie
tak jak napisałem wyżej, za skrzynkę dobrego piwa Ci udowodnię, że mam rację :)
być może użyłem złego słowa, fakt, prawdopodobieństwo trafienia przy każdym losowaniu jest takie same
prawdą natomiast jest, że szybciej trafisz 6/6 skreślając te same numery, i koniecznie musisz grać w każdym losowaniu :)
możesz nie wierzyć, możesz się nie zgadzać :)
skrzynia piwa, i odręcznie napisze Ci dowód :)
być może użyłem złego słowa, fakt, prawdopodobieństwo trafienia przy każdym losowaniu jest takie same
prawdą natomiast jest, że szybciej trafisz 6/6 skreślając te same numery, i koniecznie musisz grać w każdym losowaniu :)
możesz nie wierzyć, możesz się nie zgadzać :)
skrzynia piwa, i odręcznie napisze Ci dowód :)
> prawdą natomiast jest, że szybciej trafisz 6/6 skreślając te same numery,
AKurat masz chłopie pecha, bo z probalbilistyki byłem całkiem niezły ;)
Swoją drogą.. ciekaw jestem Twojego "dowodu" ;)
Bo to by oznaczało, że wynik konkretnego losowania zależy od wyników losowań poprzednich. Czyli maszyna ma jakąś "pamięć" :D
Zakładając, że Lotto fałszerstwem nie jest, KAŻDY wynik jest równie prawdopodobny i to, co skreślaliśmy od miesięcy na niego wpływu nie ma.
Może się nawet zdarzyć, że dwa razy z rzędu padną te same numery. Tak było kilka lat temu w Rumunii :)
A jedyny pewny sposób na wygraną w Lotto, jaki znam, jest taki:
Zakładasz sobie górną granicę tygodniowych wydatków na Lotto. Co rok mnożysz to przez 52 i tyle właśnie wygrałeś!
Nie grając :D
AKurat masz chłopie pecha, bo z probalbilistyki byłem całkiem niezły ;)
Swoją drogą.. ciekaw jestem Twojego "dowodu" ;)
Bo to by oznaczało, że wynik konkretnego losowania zależy od wyników losowań poprzednich. Czyli maszyna ma jakąś "pamięć" :D
Zakładając, że Lotto fałszerstwem nie jest, KAŻDY wynik jest równie prawdopodobny i to, co skreślaliśmy od miesięcy na niego wpływu nie ma.
Może się nawet zdarzyć, że dwa razy z rzędu padną te same numery. Tak było kilka lat temu w Rumunii :)
A jedyny pewny sposób na wygraną w Lotto, jaki znam, jest taki:
Zakładasz sobie górną granicę tygodniowych wydatków na Lotto. Co rok mnożysz to przez 52 i tyle właśnie wygrałeś!
Nie grając :D
>>>Czyli maszyna ma jakąś "pamięć" :D
pamięci nie, ale ... moce wyższe bez wątpienia
Dawne lata temu, bardzo dawne, które ja pamiętam, gdy wiele maszyn na korbkę było, a co za tym idzie i rachunek prawdopodobieństwa się sprawdzał, szanse na wygraną były zdecydowanie większe. Nie było tylu kumulacji co teraz. Czy obecne kumulacje oznaczają, że ludzie są głupsi?
Obecnie poza ludzką inteligencją są "systemy" "wyliczarki" a kumulacje coraz większe a tradycyjnych wygranych coraz mniej
pamięci nie, ale ... moce wyższe bez wątpienia
Dawne lata temu, bardzo dawne, które ja pamiętam, gdy wiele maszyn na korbkę było, a co za tym idzie i rachunek prawdopodobieństwa się sprawdzał, szanse na wygraną były zdecydowanie większe. Nie było tylu kumulacji co teraz. Czy obecne kumulacje oznaczają, że ludzie są głupsi?
Obecnie poza ludzką inteligencją są "systemy" "wyliczarki" a kumulacje coraz większe a tradycyjnych wygranych coraz mniej
> moce wyższe bez wątpienia
????
> Dawne lata temu,(...)szanse na wygraną były zdecydowanie większe. Nie było tylu kumulacji co teraz.
Szanse zawsze były takie same. Nie było kumulacji, bo wówczas niewykorzystane "szóstki" nie przechodziły na kolejne losowanie.
Kumulacje są raptem od parunastu (?) lat
BTW: też pamiętam maszynkę na korbkę i dziewczynkę wyciągającą numerki :D
\> Obecnie poza ludzką inteligencją są "systemy" "wyliczarki" a kumulacje coraz większe
Oczywiście, że w momencie losowania wiadomo, jaka kombinacja nie została skreślona. Problemem technicznym jest ją wylosować ;)
Oczywiście.. TV to jaskinia wizualnej iluzji.. ale nawet gdyby wyniki losowań były "programowane" za dużo osób by o tym wiedziało. Coś by pękło po krótkim czasie.
BTW: czytałem kiedyś kryminał w którym gościu "programował" wyniki Lotto napylając spray elektrostatyczny na konkretne kulki. 100% pewności to nie dawało, ale już 50% (a tyle +/- wyciągał) rzucało na kolana :D
????
> Dawne lata temu,(...)szanse na wygraną były zdecydowanie większe. Nie było tylu kumulacji co teraz.
Szanse zawsze były takie same. Nie było kumulacji, bo wówczas niewykorzystane "szóstki" nie przechodziły na kolejne losowanie.
Kumulacje są raptem od parunastu (?) lat
BTW: też pamiętam maszynkę na korbkę i dziewczynkę wyciągającą numerki :D
\> Obecnie poza ludzką inteligencją są "systemy" "wyliczarki" a kumulacje coraz większe
Oczywiście, że w momencie losowania wiadomo, jaka kombinacja nie została skreślona. Problemem technicznym jest ją wylosować ;)
Oczywiście.. TV to jaskinia wizualnej iluzji.. ale nawet gdyby wyniki losowań były "programowane" za dużo osób by o tym wiedziało. Coś by pękło po krótkim czasie.
BTW: czytałem kiedyś kryminał w którym gościu "programował" wyniki Lotto napylając spray elektrostatyczny na konkretne kulki. 100% pewności to nie dawało, ale już 50% (a tyle +/- wyciągał) rzucało na kolana :D
A pamiętacie komisje do spraw gier liczbowych i zakładów? Takich dwóch dziadków i jedną babcię, co czuwali nad przebiegiem losowania? Wbijali gwoździa czołem i szli do domu. I za to pobierali jakies wynagrodzenie. To były czasy.
Rachunek prawdopodobieństwa jest ok. To jedyny dział matematyki (matemaaaatyki, z akcentem na a) który można opanowac bez nadrabiania zaległości. Piłeś w szkole piwo i wyrywałes panienki? To całek ani logarytmów już nie ogarniesz. Ale rachunek prawdopodobieństwa owszem
https://www.youtube.com/watch?v=EFe59pho7O0
Rachunek prawdopodobieństwa jest ok. To jedyny dział matematyki (matemaaaatyki, z akcentem na a) który można opanowac bez nadrabiania zaległości. Piłeś w szkole piwo i wyrywałes panienki? To całek ani logarytmów już nie ogarniesz. Ale rachunek prawdopodobieństwa owszem
https://www.youtube.com/watch?v=EFe59pho7O0