Nie wiem, co na to Sanepid, ale odczuwalna temperatura w środku tego molocha była identyczna jak na zewnątrz. Klimatyzacja nie działała i ledwo można było złapać oddech. Na sugestię, że w takiej temperaturze jedzenie chyba nie powinno leżeć w sklepie Pani przy kasie poczuła się urażona i zasugerowała postanie chwilę przy stoisku z mrożonkami, żeby się ochłodzić (sic!). Poza tym powiedziała, że w tym sklepie klimatyzacja nigdy nie działa... To się nazywa robienie zakupów po królewsku... Paranoja.
Kolejna sprawa to wszechobecny brud i bałagan, który skuteczne zniechęca do zapuszczania się do tego zapyziałego sklepu. Na parkingu na dzień dobry zawsze witają nas podpite ciemne typy żebrząc o pare złotych. Na rynku we Wrzeszczu jest przyjemniej.
Do tej pory jeszcze czasem odwiedzałem, ale wczoraj to już było przegięcie. Moja noga tam więcej nie postanie.