Odpowiadasz na:

Re: MAJOWE MAMY Z MALUSZKAMI 2010 CZ.19(48)

Ja nadal nadaję ze szpitala. Mamy jutro wyjść, ale nie wiadomo czy się uda. Nadal czekam na opis eeg. Miałam wielkie nadzieje związane z tym pobytem, a niestety wychodzimy bez diagnozy :/ Jedyne co... rozwiń

Ja nadal nadaję ze szpitala. Mamy jutro wyjść, ale nie wiadomo czy się uda. Nadal czekam na opis eeg. Miałam wielkie nadzieje związane z tym pobytem, a niestety wychodzimy bez diagnozy :/ Jedyne co wiem to to, że to nie jest normalne i że coś się faktycznie dzieje. Nasza prowadząca miała okazję zobaczyć to na własne oczy i powiedziała, że pierwszy raz spotkała się z czymś takim. Porobili różne badania, ale nic nie wynikło, a nie chcieli robić ani pasażu jelit, ani kolonoskopii ani nic. Zadręczali nas jedynie gastroskopią, która nie miała związku z objawami, tylko uczepili się sprawdzania czy on faktycznie ma lamblie. W końcu sobie odpuścili i dali mu ten sławetny lek, który musieli sprowadzać, a który w aptece kosztuje aż 2,50zł.
Sama nie wiem co myśleć. Jestem już zmęczona i zniechęcona. Na początku człowiek ma jeszcze jakąś nadzieję, ale z czasem zamienia się to w wegetację i wyrzuty sumienia, że człowiek ją sobie robił. Rozchorowaliśmy się, przewiało mnie, a skóra pęka do krwi z powodu alergii na środki dezynfekujące, tylko po to żeby nic nie wymyślili oprócz lamblii, na które przecież przyniosłam 20 badań z wynikiem dodatnim. Wkurzyli mnie nieźle, bo stwierdzili, że jak ta terapia nie pomoże to muszę wezwać do domu sanepid, bo on to musi łapać w domu. Jestem tu jedyną matką wyparzającą butelki i smoczki. Jedyny środek ostrożności jakiego nie zastosowałam przy Kubie to kąpiel w przegotowanej wodzie, a oni na mnie najeżdżają jak na jakąś syfiarę :/ Jeśli będzie trzeba to nawet sanepid wezwę, bo ileż można patrzeć jak dziecko się męczy.

Mówili, że z trzustką wyszło coś nie tak, ale potem lekarka powiedziała, że wyszło wszystko ok. Wysłali jeszcze jakieś badania do niemiec, ale raczej nic z nich nie wyniknie. Czekam jeszcze tylko na opis eeg, bo może tam coś jest.

Z postępów Kubusia mogę się pochwalić samodzielnym zdejmowaniem bluzeczki, co nie zawsze jest mi na rękę i z reguły następuje nie wtedy, kiedy trzeba. Dobiera się też do otwierania drzwi za pomocą klamki i wychodzenia z łóżeczka po szczebelkach. No i wreszcie się odezwał. Powiedział "chcę tu", "chcę jeszcze" i "kwiatek". Mówi też czasem "nie" i powoli zaczyna kiwać głową na "nie".

Lecę spać, bo nie wiadomo jaka będzie nocka, a w domu czeka mnie huk roboty.

zobacz wątek
13 lat temu
neissi

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry