Re: MAMUSIE GRUDNIOWE 2010... CZ.12
Dziękuję wszystkim za gratulacje:)
postaram się odpowiedzieć na wszystko, ale jak bym zapomniała to pytajcie..
w nocy kiedy ja rodziłam była jeszcze tylko jedna dziewczyna i był pełen...
rozwiń
Dziękuję wszystkim za gratulacje:)
postaram się odpowiedzieć na wszystko, ale jak bym zapomniała to pytajcie..
w nocy kiedy ja rodziłam była jeszcze tylko jedna dziewczyna i był pełen luz na oddziale:) dwie noce później rodziło 8 dziewczyn i i tak były miejsca wolne; ja jedną dobę, ze względu na cesarkę byłam w pokoju pod większą obserwacją, z jedną dziewczyną; potem nas przenieśli, ale i tak było u nas miejsce w pokoju (na 2 noce była trzecia dziewczyna)..myślę że nie ma się co obawiać o przyjęcie, serio, w czwartej dobie słyszałam że są całe puste pokoje, jakby ktoś chciał się przenieść..
nie widziałam remontu, chociaż coś mi się kojarzy że jacyś kolesie z drabinami i sprzętem byli jednego dnia..nic więcej nie wiem..
położne po cesarce..hmm..po 8 godzinach zmusiły nas do pójścia pod prysznic..wydawało mi się że 8 godz to dużo, ale się pomyliłam.. nie mogłam się ruszać nawet na bok, a tu wpada babka i woła, że wstajemy, i czy chcemy do tego środki przeciwbólowe czy idziemy bez nich..wzięłyśmy..trochę pomogły, zapytała, czy ma nam ściągnąć plaster z cięcia, czy same ściągniemy, ja powiedziałam, żeby ściągnęła..jak się nade mną nachyliła, to dostałam takiego skurczu macicy i powiedziałam ała, a ona do mnie, że jeszcze mnie nie dotknęła i że mamy (z koleżanką) nie rozczulać i sie podnieść, bo dzieci nas potrzebują..sprawiła mi tym taki ból, że myślałam, że mi serce pęknie..pod prysznicem ciężko było..ja wisiałam na drążku od prysznica i myślałam,że umrę..
ja rozumiem to, ze trzeba wstać jak najszybciej, jasne, można być tylko troszkę milszym:))
po jednym dniu dzieciaczkami zajmowałyśmy się same (po naturalnym porodzie od razu) ( przez cały pobyt położne kąpią i wycierają pępuszki)..było ciężko..żeby przebrać dziecko musiałam z nim podejść do umywalki z tym wózeczkiem w którym leży i na którym sie go przewija.. do tego wisi mi cewnik, muszę ciągnąć ze sobą stojak z kroplówką, a jak wstawałam, to przyznam się, że przez to że miałam cewnik miałam "lukę' w majtkach i jak sie podnosiłam to leciała ze mnie krew..ciężko to ogarnąć..ale to oczywiście nie świadczy źle o szpitalu, tylko mówię, że było mi ciężko
teraz to wspominam z dystansem i nie widzę tego tak źle, ale marzyłam o tym, żeby był ze mną mąż i by mógł mi choć czasm coś podać..
ja miałam do tego mega spuchnięte nogi!! nie mogłam chodzić dosłownie..ale wszyscy mówili- normalne, może nawet 6 tyg tak być.. nogi do góry trzymać i nic innego nie pomoże..nie miałam kiedy trzymać nóg u góry, bo siedziałam zazwyczaj przy dziecku..w końcu jakiś mądry lekarz powiedział że w żelu mogę użyć..pomogło jak ręką odjął:))potem się odezwę, bo czas na karmienie:))
generalnie powiem tak, że jak któraś przyjdzie, urodzi, ma pokarm, dziecko ładnie ssie i nic sie nie przypałęta dziecku (dużo brał antybiotyk), to jest w miarę ok:))
zobacz wątek