Odpowiadasz na:

Re: MAMUSIE GRUDNIOWE 2010 cz.32

Zaczęło się od katarku, zadzwoniłam do pediatry a ta że nie mam przychodzić tylko zwalczać w domu. Nigdy już tak nie zrobię, nie z takim maluszkiem. W końcu i tak byliśmy u pediatry wykupiłam leki... rozwiń

Zaczęło się od katarku, zadzwoniłam do pediatry a ta że nie mam przychodzić tylko zwalczać w domu. Nigdy już tak nie zrobię, nie z takim maluszkiem. W końcu i tak byliśmy u pediatry wykupiłam leki za 130 zl a Madzia zaczęła się wieczorem dusić, noskiem i buzią poleciała taka piana, zbita flegma. Dużo tego było. Przestraszyliśmy się i pojechaliśmy na polanki. Tak że istnieje ryzyko że się zachłysnęła no i ryzyko zachłystowego zapalenia płuc. Tak dusiła się jeszcze parę razy. Brak apetytu doprowadził do odwodnienia, ciemiączko zapadnięte, żyły zapadnięte , nakłute od razu pękały. Madzia jest cała sina od prób wbicia. Ostatecznie miała na nóżce ale zagięło się i od nowa... Ale jedną kroplówkę dostała i to dodało jej trochę sił. Miała rehabilitację dróg oddechowych, strasznie to wygląda, odśluzowywanie ssakiem bo frida już wcale takich gęstów glutów nie łapie. No mówię Wam horror. Potem to rsv jeszcze no i rota. Ja już myślałam , że tam zwariuję. Pielęgniarki wiadomo, ja w papierach miałam wpisane że jestem pielęgniarka więc albo mnie unikały albo zakładały że wszystko wiem. A ja dyplom broniłam z brzuszkiem nie mam praktyki wcale, z pediatrii tyle co dwa tygodnie na praktykach i to mało co nas matki do dzieci dopuszczaly. Moje pierwsze dziecko co ja tam dużo wiedziałam. Ech mam nadzieję, że obie o tym szybko zapomnimy, tyle sie moje biedactwo nacierpiało.

zobacz wątek
13 lat temu
LidkaJ

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry