Odpowiadasz na:

Re: MAMUSIE GRUDNIOWE 2010 cz.32

Hej dziewczyny!
Najlepszego!!!

Rzeczywiście smutne rzeczy piszecie...życie jest czasami takie niesprawiedliwe...ech!

Lidka współczuję teściów. Nie przejmuj się.... rozwiń

Hej dziewczyny!
Najlepszego!!!

Rzeczywiście smutne rzeczy piszecie...życie jest czasami takie niesprawiedliwe...ech!

Lidka współczuję teściów. Nie przejmuj się.
Mój mąż też nie poradny - ale to częściowo moja wina, bo głównie ja zajmuję się małą. Przewinie tylko jak musi - przez cały rok było to kilka razy, nakarmi jak musi - ale ja przygotowuję jedzenie, ubierze - mam też mu przygotować itd. No i cały spanikowany, że od jutra będzie z nią w dzień jak nie będzie w pracy. Także ten tydzień - a w zasadzie 4 dni mąż zajmuje się Lenką jak będę w pracy, bo on ma tylko wieczory pracujące. W przyszłym tyg. przyjeżdża moja mama, bo mąż też będzie miał rano pracę.
Nie wiem czym on tak się stresuje...ech...ja się stresuję. Tak mi się nie chce do tej pracy iść. Nie wiem czy dam radę bez Lenki, czy pogodzę wszystko itd. No i znowu muszę wejść w wir pracy i dawać tam musze z siebie wszystko.

U nas jest masakra z chorobą. Przez to jeszcze bardziej przeżywam jutrzejszą pracę - powinnam być przy chorym dziecku...ech!
Lenka przestała gorączkować i ma lekką wysypkę, takie plamki na brzuchu - czy to jednak była 3-dniówka??? Bo gorączka utrzymywała się 3 dni...
Ale wciąż ma katar - już 2 tyg. Inhalacje nie pomagają. Gile ma już gęste i ciężko jej się oddycha, dodatkowo to wszystko spływa i mała ma kaszel taki straszny, lekko odrywający się. Mam nadzieję, że nie będzie z tego jakiegoś zapalenia oskrzeli itp. Daję jej lipomal - syrop m.in na kaszel i drosetux też na kaszel. Ale biedna strasznie się męczy i płacze...

W końcu nie dałam antybiotyku - i gorączka przeszła. Ale nie wiem czy z tego kaszlu nie będzie niczego złego.

Wczoraj udało mi się obejrzeć film i zjeść chipsy ;-))). Do 23:15 Lenka pięknie spała, nie obudziły ją petardy. Miałam 3 godz. spokoju. O 23:15 Lenka się obudziła i dosyć się rozbudziła, więc stwierdziłam że nie ma sensu się z nią męczyć. Wzięłam ją do salonu i oglądałyśmy fajerwerki do 24:30. Fajnie podobało jej się itd. No i o tej 24:30 chciałam ją położyć spać, bo była zmęczona, a ta jakiegoś szaleju dostała. Ryczała w niebogłosy, zasmarkana, kaszel się uaktywnił i nic nie pomagało, biła nas, rzucała smokiem, jednym słowem masakra. Nawet nurofen nie pomógł bo myślałam, że to znowu zęby. I tak się wkurzaliśmy i męczyliśmy z nią do 2:30...nie wiem co jej było. Chyba z tego zmęczenia. Zasnęła o tej 2:30 i spała Bogu dzięki ciągiem do 8:30. W sumie mało, ale dobre i to. O 12 drzemka i tylko 40 min. bo kaszel wybudził. I cały dzień medna...masakra. Jęcząca, marudząca, płacząca z gilami i kaszlem....brrrrr. Mam już dość męczenia jej tą fridą i syropami, których nie cierpi bo słodkie (vit c uwielbia a to kwasior na maxa).
Padła o 18:30 i już u niej byłam...ech! Ciężka noc chyba a jutro o 6 pobudka.

zobacz wątek
13 lat temu
Michalowa

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry