Re: MAMUSIE I DZIECIACZKI LIPCOWO- SIERPNIOWO- WRZEŚNIOWE 2010 CZ. 97 (134)
Mnie stres tez już zjada. Jutro wyjeżdżam. Mam nadzieję, że mąż da sobie radę. Na weekend małego biora teściowie, w tygodniu będzie przyjeżdżać moja mama i niania, a w przyszły weekend znowu małego...
rozwiń
Mnie stres tez już zjada. Jutro wyjeżdżam. Mam nadzieję, że mąż da sobie radę. Na weekend małego biora teściowie, w tygodniu będzie przyjeżdżać moja mama i niania, a w przyszły weekend znowu małego biorą teściowie. Tak więc chyba ok. Ale i tak się martwię.
Dziś cały dzień spędzam w kuchni, muszą dokończyć gotowanie chłopakom na cały tydzień. Szczególnie małemu, bo mąż spokojnie zje sobie w swoim bistro. No ale mały nie chce tam jeść. Najlepszy jest rosołek u mamy :-)
Byliśmy też wczoraj u chirurga. I wszystko ok. Powiedział, że z dziećmi nie trzeba chodzić na rehabilitację.
Za to jaka walka była w przychodni, masakra. Mielismy godzinę wyznaczoną na 15:30, byliśmy wczesniej a tam tłum. Okazało się, że większość ludzi przyszła poza godzinami. Ja i dwie babki powiedziałyśmy, że nas obowiązują godziny i nie będziemy nikogo wpuszczać, reszta zaczęła na nas krzyczeć. Straszne wyzwiska poleciały. Kurczę, byłam zaskoczona bo w naszej przychodni nigdy nie ma kolejek. Przyszła recepcjonistka i powiedziała, że pierszeństwo mają osoby wyznaczone na konkretne godziny i reszta musi czekać na wolne miejsca, to tłum zaczął krzyczeć nią. Kongo.
zobacz wątek