Re: MAMUSIE wrzesień-październik 2011 *28*
Ogólnie do godz 5 chciałam do Pucka, o 5.30 obudziłam męża i mówię do niego, że niech śpi, bo to pewnie przepowiadające...jednak wstał ;-D
Ja poszłam pod prysznic i w zasadzie...
rozwiń
Ogólnie do godz 5 chciałam do Pucka, o 5.30 obudziłam męża i mówię do niego, że niech śpi, bo to pewnie przepowiadające...jednak wstał ;-D
Ja poszłam pod prysznic i w zasadzie dostałam partych i mówię, że do rzadnego Pucka, chcę na Zaspę albo najlepiej do Redłowa - ale problem był taki, że moja siostra wciąż dopiero była w drodze do opieki nad Polinką.
Siostrze zajęło ok. 50 minut dojechanie do mnie no i w tym czasie były chwile grozy - tzn ja miałam trochę strach, bo nie wyobrażałam sobie wsiadać do samochodu, bo czułam wstawiającą się głowkę...
Wylazłam spod prysznica i przyszłam do pokoju, oparłam się o kanapę i mówiłam, że będę rodzić i tylko wołałam :"Kochanie podkład, Kochanie teraz będzie główka - widzisz? Nie... No to zaraz zobaczysz, przynieś ręcznik i zrób hamaczek ! Złapiemy ją do ręcznika. No i moje dzielne Kochanie posapując ze stresu działało.
Siostra zapukała, kiedy była główka na zewnątrz, mąż podbiegł do drzwi, otworzył i wrócił - złapać całą dzidzię ;-O Biedny mąż chodzi na lekkim stresie do tej pory ;-D
No i najlepsza była nasza starsza córka, wstała nietypowo o 6 rano i mi się przygląda i z wyrzutem mówi, mamo nie rodź tutaj - miałaś jechać do szpitala hihi...
Och, to tyle co pamiętam, łapie mnie zmęczenie trochę, od 4tej na nogach, a moich wysyłam po wyniki krwii i po szczepionkę
Na razie sama jeszcze układam sobie co było po kolei
zobacz wątek