Re: MAMUSIE wrzesień-październik 2011 *28*
Witajcie dziewczyny !
Serdeczne gratulacje dla wszystkich rozpakowanych - szczególne wyróżnienia dla titiny za rekordowy czas porodu, dla Natalii za rekordową wagę (Zosia przebiła...
rozwiń
Witajcie dziewczyny !
Serdeczne gratulacje dla wszystkich rozpakowanych - szczególne wyróżnienia dla titiny za rekordowy czas porodu, dla Natalii za rekordową wagę (Zosia przebiła nawet mojego Cypisa) oraz dla Tysioli za niekonwencjonalne i odważne podejście do kwestii porodu.
My z maluszkiem jesteśmy w domu od wtorku, wyszliśmy terminowo tj. na 4 dobę. Na wizytę tydzień temu pojechałam bez wielkich nadziei a przede wszystkim bez torby i samochodem a tu niespodzianka - zapraszamy od razu na patologię a jutro rano CC. Nie żeby coś się działo, rozwarcia prawie nie było, skurcze żadne ale że ciąża donoszona nie było na co czekać. W ptk. 30.09 o 8.20 wjechałam na salę operacyjną a o 8.35 Cypis pojawił się na świecie - 4 kg, 57 cm, 10 pkt. Ogólnie CC w znieczuleniu zewnątrzoponowym nie należy do przyjemnych przeżyć podobnie jak kolejne 2 doby po, ale cóż ... pojawienie się malucha rekompensuje ból i jakoś z dnia na dzień człowiek zapomina o tym wszystkim co nieprzyjemne.
Redłowo w sumie ok, ani jakoś super ani szczególnie źle, szpital jak szpital. Na pochwałę zasługują bardzo fajne i przyjazne położne oraz panie od laktacji, przychodziły same pytając czy w czymś nie pomóc, pomagały w przystawianiu do piersi a nawet w przewijaniu i przebieraniu. Pielęgniarki też całkiem ok, jedne milsze drugie trochę mniej ale ogólnie ludzkie. Dla mnie po CC b. dużym problemem była samodzielna opieka nad małym, szczególnie w 2 dobie kiedy nie dają już ketonalu a maluszka trzeba przenieść, przewinąć itp. a tu zakaz wstępu dla kogokolwiek z zewnątrz a z drugiej strony ból taki, że nie miałam siły przejść z maluchem do sali odwiedzin, gdzie i tak można było pokazać go tacie jedynie przez szybę. Psychicznie taka rozłąka dla mnie osobiście jest b. dużym minusem i teraz już wiem, że w przyszłości zorganizuję to tak, aby mąż mógł być przez cały ten czas ze mną niezależnie od tego jaki będzie to szpital i ile będzie to kosztowało. No i raczej drugi raz nie zdecyduje się na ten rodzaj znieczulenia. Ale to jak na razie daleka przyszłość.
Na razie przyzwyczajamy się do siebie i do nowego życia. Mały b. spokojny, głównie je i śpi, płacze tylko jak jest głodny i jak ma ładunek w pieluszce. Wczoraj była u nas położna, jutro jedziemy na pierwszą wizytę do pediatry a dziś mam zdjęcie szwów.
Wszystkim nierozpakowanym życzę wytrwałości i trzymam kciuki, aby wielki dzień nadszedł jak najszybciej.
~polapola
jesteś jeszcze w domu czy już po wszystkim a tylko o tym nie wiemy ?
zobacz wątek