Dzięki licznym wizytom w El Greco przywołałem swojej duszy przez żołądek tchnienie Grecji, którą okrążyłem w ubiegłym roku. Śródziemnomorska kuchnia i wystrój restauracji sprawiła, że poczułem się bliżej czasu radosnej i gorącej kanikuły. Czułem się chociaż przez chwilę jak typowy Grek, który zawsze ma czas na rozkoszowanie się wyszukanymi potrawami w towarzystwie miłych gości, przyjaciół i znajomych. Kameralny klimat restauracji podtrzymuje przepiękna mieszanina gipsu, wapienia i drobnego piasku z pyłem marmurowym zwana stiukiem ściennym. Szczególnie zafascynowany byłem gipsową strukturą doryckiego krajobrazu wiernie odtworzonej kopii przylądka „Sunio”. I wcale się nie zdziwiłem, kiedy w pewnym momencie podszedł do nas właściciel restauracji P. Filippos i jednocześnie rozpalając ogień w kominku zaczął opowiadać o tym magicznym miejscu serwując nam naprawdę głęboką, wręcz archeologiczną wiedzę. Po prostu się przysiadł… i było bardzo miło…. myślałem, że zostaliśmy wyróżnieni tymi opowieściami, lecz po chwili nasz znajomy już powstał żeby za chwilę snuć opowieści następnej zakochanej parze:-) przy zapalonej rzecz jasna świeczce o wyspie „Santorini”,,,,