Karolinę spotkaliśmy przypadkiem w drodze z dworca, po długiej podróży z psem. Porozmawialiśmy chwilę i poszliśmy w swoje strony, a po jakimś czasie skontaktowaliśmy się z nią i spotkaliśmy - raz, drugi, trzeci.
Karolina najpierw przyszła do nas i popatrzyła na to co się w domu dzieje, a potem zawiozła nas w bezpieczne miejsce i kazała psa puścić wolno, bez smyczy. Od tego czasu razem z żoną jesteśmy opiekunami najszczęśliwszego spaniela na świecie :) Dobrostan Dżendera poprawił się znacznie, my zrozumieliśmy co naprawdę jest dla niego ważne i nauczyliśmy się, choć trochę, jak stawiać mu granice.
Było warto, Karolina jest niesamowicie rzeczowa i wyjaśniła nam jakie błędy popełnialiśmy. W tej chwili mamy dwa psy i młodszy z nich Karoliny jeszcze nie zna - ale pozna, to tylko kwestia czasu.