Widok
No to Ja już widzę te dzikie hordy wygłodniałych Baniniaków podążających ku restauracji jakkolwiek ona się tam tera zwie .Już biegną ,już pędzą sprawdzić cóż tam blondwłosa czarodziejka naczarowała .Już widzę jak wszamają strawę i na fejsbooki światu o tym głoszą .
P.s Ech zgłodniałem, idę sobie kanapkę z paprykarzem szczecińskim zrobić, albo nie wpiernicze ostrygi .
Pozdrawiam wygłodniały Zdzisek
P.s Ech zgłodniałem, idę sobie kanapkę z paprykarzem szczecińskim zrobić, albo nie wpiernicze ostrygi .
Pozdrawiam wygłodniały Zdzisek
No ja byłem i jestem zadowolony, chociaż nic nie jadłem, tylko wąchałem potrawy. Tak stałem w lokalu 15 minut i wąchałem i jak już się tak nawąchałem ,to tak jakbym się najadł i powiem wam, ze całkiem smaczne jedzenie, następnym razem wezmę jakiś deser tzn. powącham
Jestem na diecie zapachowej .
No i co ,to za pytanie "I jak po rewolucjach ?" dlaczego zakładasz, ze po jedzeniu trzeba mieć rewolucje, można przecie zjeść i się dobrze czuć, a nie zara rewolucje mieć. Jeść to trzeba umić ,a nie wpie..dzielać jak jakiś dzik.
Pozdrawiam na-żarty Zdzisek
Jestem na diecie zapachowej .
No i co ,to za pytanie "I jak po rewolucjach ?" dlaczego zakładasz, ze po jedzeniu trzeba mieć rewolucje, można przecie zjeść i się dobrze czuć, a nie zara rewolucje mieć. Jeść to trzeba umić ,a nie wpie..dzielać jak jakiś dzik.
Pozdrawiam na-żarty Zdzisek
budżet nie jest z gumy, zjesz kilka czikenów i sobie zamówią nowy, ot co...
generalnie promowanie jedzenia kurczaków w bulandzie to jest trochę jak namawianie norwegów do jedzenia hodowlanych łososi nikt tego czegoś nie rusza w miarę świadomy, jeszcze do tego w knajpie, ja obserwując banińską gastronomię masowo robiącą zakupy w biedronie, nie tylko mięso ale też te ćwierć wartościowe soki czy inne napoje plus dodatki skutecznie wyleczyłem sie z uczęszczania, ci ludzie sami nie wiedzą co wybrać i jeszcze serwują to pod wielkimi hasłami jak ten nieszczęsny sushi bar, po wyjściu z niego nie mogłem uwierzyć że ktos tam je, o sushi i sashimi a tym bardziej zupach nie wiedzą nic i nawet rozczochrany mop im nie pomoże, czyli szczęść Boże dla wszystkich.
generalnie promowanie jedzenia kurczaków w bulandzie to jest trochę jak namawianie norwegów do jedzenia hodowlanych łososi nikt tego czegoś nie rusza w miarę świadomy, jeszcze do tego w knajpie, ja obserwując banińską gastronomię masowo robiącą zakupy w biedronie, nie tylko mięso ale też te ćwierć wartościowe soki czy inne napoje plus dodatki skutecznie wyleczyłem sie z uczęszczania, ci ludzie sami nie wiedzą co wybrać i jeszcze serwują to pod wielkimi hasłami jak ten nieszczęsny sushi bar, po wyjściu z niego nie mogłem uwierzyć że ktos tam je, o sushi i sashimi a tym bardziej zupach nie wiedzą nic i nawet rozczochrany mop im nie pomoże, czyli szczęść Boże dla wszystkich.