Widok

Magda Gessler znów spieprzyła to czego się tknęła...

Pojechałem dziś do Czardasza i to już nie pierwszy raz. Nie pierwszy,gdyż miałem dziś w planach zjedzenie chyba najlepszego Bogracza,jaki miałem jeść. Dosłownie poezja: niezbyt ostre,wołowina dobrze dogotowana,całość przepyszna. Jednak dziś spotkało mnie przykre rozczarowanie: smak mojej ulubionej zupy gulaszowej dzięki Magdzie Gessler został totalnie schrzaniony: zamiast świetnej wołowiny funkcję mięsa pełni teraz cielęcina i tłusta karkówka,co przywodzi mi na myśl ostatnio jedzony na Gubałówce "Placek po zbójnicku",czyli marny cień dawnego Bogracza. Zamówiłem jeszcze "Pierożki szefa" z ostrym farszem; były OK,choć nie jakiś szał (powiedzmy na 4+,co razem z 3+ dla obecnego Bogracza daje średnią 4; za poprzedni Bogracz przyznałbym 6 w porywach do 6+). Otrzymałem informację,że przez rok (w myśl umowy,pewnie z M. Gessler) muszą trzymać takie menu,więc chyba poczekam ten rok i wrócę,bo poprzedni Bogracz wart jest chyba przynajmniej kolejnej próby no i obsługa (jak zawsze) na najwyższym poziomie (daję 6 bez wahania). Jednak od dziś informację że to beztalencie kulinarne Magda Gessler zmieniła gdzieś menu traktuję jako antyreklamę oferty gastronomicznej!
Moja ocena
Restauracja Czardasz kategoria: Restauracje
obsługa: 6
 
menu: 4
 
jakość potraw: 4
 
klimat i wystrój: 5
 
przystępność cen: 5
 
ocena ogólna: 4
 
4.7

* maksymalna ocena 6

popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 4
ile tu prywatnej złości....
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2
Prywatnej złości? Jesteś fanem tej tapirowanej blond krowy czy kimś z jej rodziny? Ten pseudo-autorytet kulinarny (szczerze mówiąc tymi zmianami udowodniła,że ma rozeznanie jedynie w kuchni typu podłe bistro!) zepsuł knajpkę,do której przyjeżdżałem specjalnie z Gdyni. I nawet nic nikomu nie musiałem sugerować: żona,która nieraz prosiła żebym wziął Bogracz na wynos i jej przywiózł,w dniu opisanej wizyty podziękowała mi za zabranie jej na obiad,ale powiedziała że ostatni raz tu przyjechała. Ta małpa Gessler doprowadziła do spieprzenia najlepszego Bogracza jaki w życiu jadłem,więc się nie dziw że jestem wkurzony. Ale ponieważ przed tą pieprzoną "rewolucją" byłem tam nieraz i zawsze wyjeżdżałem zadowolony,więc powrócę tam w nadziei odnalezienia tego,co tak mile łechtało moje podniebienie... ale dopiero gdy zaistnieje jakikolwiek sens takiej wizyty,a więc wtedy gdy skończy się kontraktowy okres obecności wymysłów chorego smaku Gessler w Czardaszu,a więc (OIDP) w marcu 2016. Przez pamięć dawnych obiadów warto dać Czardaszowi kolejną szansę,tym bardziej że obsługa nie zeszła ze swojego (wysokiego) poziomu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3
Rany, człowieku! Nie masz innych powodów, żeby się denerwować niż bogracz? To tylko jedna potrawa, a nie sens życia... Może spróbuj ugotować go sobie sam, jeśli Ci do szczęścia potrzebny...

Nie, nie jestem rodziną Gessler. Nigdy nie byłam w Czardaszu. Jestem po prostu szczerze zdziwiona ładunkiem emocji i Twojej rozpaczą po zmianie przepisu na bogracz... Ludzie mnie nie przestaną zadziwiać.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
do góry