Odpowiadasz na:

Re: Małżeństwo bez miłości

Miłość to nie jest coś do jest dane nam raz na zawsze. Czasem się ją czuje w związku, a są chwile/miesiące, nawet długie, że nie czujesz jej wcale. Mądrze mówisz że miłość nie jest najważniejsza w... rozwiń

Miłość to nie jest coś do jest dane nam raz na zawsze. Czasem się ją czuje w związku, a są chwile/miesiące, nawet długie, że nie czujesz jej wcale. Mądrze mówisz że miłość nie jest najważniejsza w związku ale też gdy jej nie ma trudniej jest żyć, smutniej:( Jednak gdy miłości zabraknie lub jest jej po prostu w danym czasie mniej, musimy czuć że szanujemy partnera, wartości w jakie wierzy - można się kłócić i mieć mega kryzysy, ale życiowe priorytety powinniśmy mieć takie same. Tak jak w Małym Księciu: "Miłość to nie patrzeć jedno na drugie - to patrzeć w tym samym kierunku".

Ja byłam w podobnej sytuacji do Twojej. Nieraz przechodziłam kryzysy w związku... było ciężko, smutno, źle... czułam się samotna, sfrustrowana że nie wybrałam kogoś innego, kto by mnie przytulał, mówił słodkie słówka, zabierał na spacery... marzyłam o zdradzie ale nie miałam odwagi... nie byłoby to też zgodne z moimi przekonaniami... obiło się nawet o psychologa, najpierw dla mnie, bo mąż nie chciał słyszeć o terapii małżeńskiej... Kryzys się skończył, z różnych powodów. Przeprowadziliśmy się do samodzielnego mieszkania, trochę odpuściłam. Kupiłam wino, zrozumiałam że tą osobą która może dać mi szczęście jestem tylko ja sama, i to nie dlatego że nie mogę liczyć na męża, po prostu tak to już w życiu jest że nikt nie sprawi że będziemy szczęśliwi jeśli nie będziemy na to gotowi. Zaczęłam żyć takim życiem, jakiego bym chciała, nie umartwiałam się nad sobą, realizowałam swoje małe marzenia. Mąż zaczął patrzeć na mnie inaczej - z szacunkiem, zainteresowaniem, pożądaniem. Też jestem po trzydziestce i też mam nadprogramowe kilogramy, za przeproszeniem, p***dolić je. Moje życie z mężem teraz to bajka. Szczerze, naprawdę nigdy bym się tego nie spodziewała. Na małżeństwo zdecydowałam się bo on był uczciwy, pracowity, prawdomówny, i miał twardo utrwalone wartości rodzinne i odpowiedzialność jeśli chodzi o pracę. Nigdy mnie nie komplementował i to się niewiele zmieniło;) Z tym że już mi tego nie brakuje... wystarczy że widzę jak na mnie patrzy, słowa nie są niezbędne... Już potrafi mnie przytulić i pocałować sam, bez zmuszania;) Po 10 latach związku, w tym 6 latach od ślubu. Zaczęłam go traktować jak męża którego zawsze chciałam mieć. Nikomu nie życzę takich początków, ale każdemu takiego zakończenia.

A co do związków z wielkiej miłości... wiem że u mojej poprzedniej miłości nie jest zbyt kolorowo - miłość wygasa, zmienia się, a jak nie ma wspólnych wartości to trudno utrzymać związek.

Jeszcze jedno - w ostateczności jeśli zdecydujesz się na rozejście z mężem, to pamiętaj - 35lat to nic! Moja mama poznała faceta mając 45 lat (przez internet - sama założyłam jej konto na sympatii) i są razem do tej pory, już ponad 10 lat, szczęśliwi, przeżywają drugą młodość, a ja mam "nowego tatusia";) Wszystko można jeśli się chce.

zobacz wątek
8 lat temu
~Mary

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry