Odpowiadasz na:

nie wiem dlaczego poprzedni komentarz dodał mi się jako "anonim" ale nieważne.
Podczas kłótni można powiedzieć różne rzeczy ale też w różny sposób. widzisz, miałam kiedyś podobny przypadek... rozwiń

nie wiem dlaczego poprzedni komentarz dodał mi się jako "anonim" ale nieważne.
Podczas kłótni można powiedzieć różne rzeczy ale też w różny sposób. widzisz, miałam kiedyś podobny przypadek równie wybuchowego koleżki. Mówił podczas kłótni takie rzeczy, że jak na to patrzę z perspektywy czasu to żal mi samej siebie, że na to pozwalałam. Na początku były tylko słowa i też sobie to tłumaczyłam tym,że na pewno żałuje tego, co powiedział bo przecież później przepraszał. Trwało to do momentu kiedy pewnego dnia podczas kłótni przycisnął mnie do ściany i zacisnął rękę na mojej szyi, za co w zasadzie też później przeprosił. A gdybym nie myślała "on na pewno żałuje, tylko tak w złości mówi, wcale tak nie myśli" (otóż właśnie tak myśli! słowa wypowiedziane w momencie dużych emocji to słowa, które w nas siedzą od dawna tylko rozsądek nie pozwala nam ich wypowiedzieć w normalnej sytuacji) to już dawno machałabym mu chusteczką na pożegnanie i nie dopuściłabym do gorszych scenariuszy.

on znalazł sobie ofiarę na lokowanie swoich złych emocji bo mu na to pozwoliłaś. stałaś się jego workiem treningowym. Tylko z niego te złe emocje uchodzą a w tobie zostają i ciągną cię w dół. to nigdy nie jest tak, że łatwo jest odejść, kiedy np kochasz albo kiedy gdzieś część ciebie chce przy facecie zostać. ale musisz w takiej sytuacji patrzeć dalekobieżnie na swoje szczęście. Mieć świadomość, że pierwsze tygodnie będą złe, nawet bardzo złe ale z czasem przejdzie za to w takiej relacji masz stabilną ch**nie przez cały czas, z dołami od czasu do czasu przy kłótniach. czy zatem nie bardziej opłaca się pocierpieć chwilę na początku a później odczuć ulgę, być szczęśliwą i żyć pełnią życia, niż być cały czas w złym nastroju, stresie, znosić co chwilę przykrości ze strony drugiej osoby i mieć zaniżone poczucie własnej wartości i żyć tak przez kolejny rok, dwa, pięć?
Najcięższy jest pierwszy krok i utrzymanie się przy swoim postanowieniu. To dokładnie tak, jak z zaczęciem odchudzania, wyjazdem za granicę... boisz się bo na ten moment nie wyobrażasz sobie żeby mogło być inaczej, niż się przyzwyczaiłaś, że jest. to normalne. ale zapewniam cię, przechodziłam przez to i dałam radę! i nie było wcale aż tak strasznie :) a skoro ja dałam radę to ty też dasz :)
swoją drogą bardzo ale to bardzo pomogła mi książka "Kobiety, które kochają za bardzo"- Robin Norwood. Przeczytaj koniecznie, może też ci pomoże :)

zobacz wątek
6 lat temu
ciachozkremem

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry