miałem nie pisać, ale w sumie co mi tam...
rozumiem, że ktoś może lubić standup, ale żeby TO nazywać standupem to nawet nie jest mocne nadużycie, to jest zwykła kpina. przejrzałem "twórczość" tej pani i głównie polega ona na podłożenie...
rozwiń
rozumiem, że ktoś może lubić standup, ale żeby TO nazywać standupem to nawet nie jest mocne nadużycie, to jest zwykła kpina. przejrzałem "twórczość" tej pani i głównie polega ona na podłożenie cudzego głosu (natrafiłem też na, o zgrozo, standuperów) pod własne gesty - chyba tak to można nazwać. najdziwniejsze i chyba najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że są ludzie którzy chcą to oglądać, ale przecież tandeta zawsze będzie w cenie. tak, tak straszny "hejter" ze mnie, bo w tych czasach albo pozytywnie albo wcale co nie... porażka...
zobacz wątek