Re: Mamusie lipcowo-sierpniowe 2015 (cz. 8)
Te upały u nas sa wykańczające , ja tez ledwo daje radę, bez wentylatora w nocy nie ma szans na spanie :( dzis oczywiscie niedziela wiec maz w domu a pogoda nagle do niczego, ledwo 25 st i chmury....
rozwiń
Te upały u nas sa wykańczające , ja tez ledwo daje radę, bez wentylatora w nocy nie ma szans na spanie :( dzis oczywiscie niedziela wiec maz w domu a pogoda nagle do niczego, ledwo 25 st i chmury. A od jutra znowu ponad 30. Na temat polskich szpitali to juz sie nawet nie wypowiadam bo to jest szok poprostu... Wiem jedno, gdybym sie nie wyprowadziła to napewno nie zaszłabym w druga ciaze. Dopiero tutaj nabrałam zaufania do sluZby zdrowia i zobaczyłam jak życzliwość moze płynąc od lekarzy czy pielęgniarek. I nie chodzi nawet o porody ale o cała resztę np moja córkę czeka kilka operacji plastycznych bo żaden lekarz pediatra nie wiedział ze naczyniaki sie leczy z ogromnymi sukcesem tylko mówili ze to sie wchłonie. Dopiero jak byłam prywatnie u lekarki ktora całe zycie pracowała we Francji to przeżyłam szok, bo mnie babka uświadomiła ze to co corka ma ani sie nie wchłonie ani nie zniknie a mało tego sa to zmiany ktore moga sie uzlosliwic. I wtedy szok, bieganina, szukanie specjalisty, załatwianie możliwie szybkiej wizyty przez znajomosci i niestety było juz za pozno wiec roczne leczenie praktycznie nie dało efektów. I teraz moja corka nie dosc ze bedzie musiała miec kilka op to jeszcze bedzie miec blizne na twarzy. Tutaj nawet "zwykła" pielęgniarka prowadząca ze mna wywiad (jak byłam w szpitalu sie zapisać na porod )to była w szoku ze corka nie była leczona bo nawet one wiedza ze naczyniaki sie leczy. A u nas? Szkoda słów. Sory ze tak sie rozpisuje, ale chyba mam dzis jakis słabszy dzien i jak czytam o tym piekle w szpitalach to mysle sobie ze nie mam po co wracac.
zobacz wątek