Re: Mamusie lipcowo-sierpniowe 2015 (cz. 8)
Ja już rozpakowana w domu, w sobotę zaczęłam 40 tydzień, a w niedzielę po 6 rano wylądowaliśmy na Izbie Przyjęć w Redłowie. Miałam takie co 10 minut skurcze i plamienia na różowo. Podłączyli mi ktg...
rozwiń
Ja już rozpakowana w domu, w sobotę zaczęłam 40 tydzień, a w niedzielę po 6 rano wylądowaliśmy na Izbie Przyjęć w Redłowie. Miałam takie co 10 minut skurcze i plamienia na różowo. Podłączyli mi ktg i baba do mnie, że ona żadnych skurczy tu nie widzi, no ja jej mówię, że wiem, co czuję, nie minęło 10 minut i odeszły mi wody, wtedy chyba mi uwierzyła.
Na porodówce wylądowaliśmy ok8 a mała urodziła się po 10, musieli mi podać leki rozkurczowe, bo miałam za silne skurcze i za szybką akcje porodową.
W Redłowie oblężenie na porodówce i patologii, brakuje im miejsc. Najwięcej cesarek. Położne całkiem ok, choć każda ma gada co innego, lekarze, to porażka, jedynie Ci od noworodków zaangażowani.
Można chodzić, gadać po kilka razy i jak trafi się na pomocna osobę, to już jakiś sukces inaczej mają w nosie i tylko zbywają.
zobacz wątek