Re: Mamusie lipiec - sierpień 2011 r. *12*
Ech, to ja akurat ostatnio wsiadałam do tramwaju tymi drzwiami obok motorniczego, zresztą bez wielkiej nadziei na miejsce siedzące, bo masa ludzi wsiadała pozostałymi, no ale do rzeczy - postawiłam...
rozwiń
Ech, to ja akurat ostatnio wsiadałam do tramwaju tymi drzwiami obok motorniczego, zresztą bez wielkiej nadziei na miejsce siedzące, bo masa ludzi wsiadała pozostałymi, no ale do rzeczy - postawiłam 1 nogę w środku a obok wepchnął swoją taki stary pijaczyna i ciągnie mnie w dół, żeby zepchnąć ze schodków i wleźć przede mną! Tak się wkurzyłam, że warknęłam na niego gdzie się pcha, a on "Won gówniaro! Będzie się taka k***a przed starszymi pchała!". Byłam już w środku a on za mną, pchnął mnie oburącz, ale na szczęście tak, że wpadłam na jedyne wolne miejsce. Usiadłam i wywrzeszczałam mu, co myślę o takich chamach jak on i ich stosunku do kobiet w ciąży, a on "W ciąży to chyba jesteś od 10 minut, s***". Gdybym się nie bała w moim stanie innych rękoczynów z jego strony to bym mu tak odwinęła w pysk, że by się nie pozbierał!...
No ale cóż...
Zazdroszczę Wam, dziewczyny, że na wizytach Wasi lekarze Wam mówią, ile dziecko waży, ile mierzy, itd... Mój olewa takie rzeczy, obejrzy sobie tylko, nic nie powie, a jak sama pytam to mówi, że teraz to bez sensu i mierzyć będziemy później. Później czyli kiedy? Przy porodzie? Jakiegoś ładnego zdjęcia też nie mogę się doprosić... No i wygląda to tak, że wczoraj byłam na wizycie, ale prócz tego, że z dzieckiem "wszystko w porządku", że mam anemię i że przytyłam dalsze 1,5 kg niczego się nie dowiedziałam.
zobacz wątek