Re: Mamusie lipiec - sierpień 2011r. *17*
Maua_mama, my założyliśmy jeszcze w ciąży że smoka nie będzie – i nie było. W szpitalu podali małej na pierwszą noc (bo nie byłam w stanie się ruszyć i zabrali małą a jak się obudziła to jej...
rozwiń
Maua_mama, my założyliśmy jeszcze w ciąży że smoka nie będzie – i nie było. W szpitalu podali małej na pierwszą noc (bo nie byłam w stanie się ruszyć i zabrali małą a jak się obudziła to jej dali uspokajacza) ale się zbuntowałam i to był pierwszy i ostatni raz kiedy dziecko miało smoka. Oczywiście rodzina po nas "jeździła", że moje całe pokolenie miało smoki i żyje, a nasze dziecko by było spokojniejsze a tak to muszę karmić na żądanie ;-) W sumie dało się przeżyć, uniknęliśmy odzwyczajania, poza tym logopeda w SR nastraszyła nas wadami zgryzu. A przede wszystkim u nas nie mogło być mowy o smoku z powodu za krótkiego wędzidełka pod językiem i zaburzeń ssania, co powiedziała inna pani logopeda.
Na lizanie smoków i łyżeczek z kolei uczulała mnie dentystka, jak byłam u niej na wizycie w ciąży z Hanią. Dziecko ma kilka swoich bakterii, a dorosła osoba ma ich ponad 500. Jednym "liźnięciem" przekazujemy duży bagaż niebezpiecznych bakcyli i próchnicę (a starsze panie dodatkowo meningokoki) :-(
zobacz wątek