Re: Mamusie lipiec - sierpień 2011r. *20*
gosia_dim_ - tak, byłam dzisiaj rano w Swissie, tyle że na porodówce;)
Dziewczyny urodziłam!!!!!!!!:D:D
Dzisiaj o 7:40 rano przyszedł na świat mały Mikołajek, waga...
rozwiń
gosia_dim_ - tak, byłam dzisiaj rano w Swissie, tyle że na porodówce;)
Dziewczyny urodziłam!!!!!!!!:D:D
Dzisiaj o 7:40 rano przyszedł na świat mały Mikołajek, waga 3030kg, długi 58cm, poród SN (bez znieczulnia q......a:))
Moje maleństwo śpi, więc opowiem jak było:) Wczoraj koło 23 poszłam spać (nastawiałam jeszcze budzik na 7, bo chcieliśmy z rana jechać do swissu na wizytę), po czym o 23:45 obudziło mnie odejście wód. Raz chlupnęło i nie byłam do końca pewna czy już panikować czy jeszcze nie, weszłam pod prysznic i chlupnęło drugi raz...no i było już wiadomo, że trzeba jechać. W szpitalu byliśmy o 1 w nocy, zbadali, powiedzieli przyjmujemy, położyli koło 2 na porodówce i że koło 6 rano zrobimy kolejne KTG, bo wcześniej na pewno nic nie ruszy (miałam rozwarcie na 2 palce ale zero skurczy). A godzinę później zaczęło się rozkręcać. Skurcze co 15min, co 10min, co 7, 5...pytam kiedy dostanę znieczulenie, położna, że muszą być takie porządne co 3min. Minęło pół godziny, mam skurcze co 3min i powoli zaczynam mieć dość, wołam, mówię, dzwonią po lekarza a on kochana, pani ma już prawie pełne rozwarcie, dawno nie mieliśmy takiego ekspresowego porodu u pierwiastki:/ Ja gały na wierzch i pytam co ze znieczuleniem a oni, że teraz to już za późno, bo akcja za szybko poszła naprzód.....i tak o 5 rano zaczęła się prawdziwa jazda....nie będę opisywać, w każdym razie myślałam, że zejdę dzisiaj z tego świata:) Po godzinie skurczy, przy których myślałam, że już umieram akcja się zatrzymała, kroplówa z oksytocyną i jedziemy dalej. Skurcze parte zaczęły się koło 6:00 a urodziłam dopiero o 7:40, bo mały źle wstawił się do kanału rodnego i nie chciał wyleźć. Naprawdę marzyłam, żeby ktoś mnie dobił...ALLLLLEEEE kiedy w końcu go wyjęli, zapłakał i położyli mi go na brzuch - nie do opisania:) Dziewczyny to jest warte wszystkiego:) My kobiety mamy w sobie naprawdę wielką moc i nie ma się czego bać, bo to wszystko instynkt i trzeba się temu po prostu poddać.
W Swissie atmosfera i personel rewelacja. Najlepsze to, że było dzisiaj 7 porodów, tutaj to się raczej nie zdarza:)
Kochane trzymam za Was kciuki! Tesula, przepraszam, że podkradłam Ci termin wiem że to Ty bardzo chciałaś dzisiaj urodzić;)
A mój synek najcudowniejszy na świecie oczywiście:P Jestem z siebie mega dumna:D
zobacz wątek