Odpowiadasz na:

Re: Mamusie listopadowo-grudniowe 2016 (4)

Hej Dziewczyny!
Jak się ma lekarza (pewnie tylko z tych "ważniejszych") pracującego w szpitalu i on nie jest anty cc, to zrobi. Własnie wczoraj pytałam krewną, jak to z nią było (pierwsze cc... rozwiń

Hej Dziewczyny!
Jak się ma lekarza (pewnie tylko z tych "ważniejszych") pracującego w szpitalu i on nie jest anty cc, to zrobi. Własnie wczoraj pytałam krewną, jak to z nią było (pierwsze cc w 2010 z braku postępu i drugie cc w 2015 planowane), w sensie co miała wpisane w skierowaniu do 2 cc. Ona chodziła do z-cy ordynatora z Zaspy prywatnie i mówi, że nie miała skierowania (!), tylko te różne wskazania miała wpisane w "papiery" i dostała termin na cc (czyli planowane, ale bez skierowania). A wskazania miała takie: pierwsza cc, wiek (pod 40. lat), 2 poronienia.
Inna osoba z rodziny z kolei miała pierwszą cc z braku postępu (ale powinnni nawet zrobić wczesniej - olali zielone wody), a drugą planowaną (myślę, że też bez skierowania) z powodów: "duża masa dziecka" (choć zrobili jej sporo przed terminem, więc wtedy nie było dziecko takie duze) i stan po pierwszej cc (1,5 roku po pierwszej). To była Kliniczna i lekarz z Klinicznej (chodziła do niego prywatnie).
Obie dziewczyny wcale nie planowały drugiej cc, ale ich lekarze tak zaordynowali.
Moja gin jakieś sugestie w moją stronę wysnuwa a propos 2 cc (miałam pierwszą w 2013 bez rozpoczęcia akcji porodowej - byłam w szpitalu z związku z zaburzeniami neurologicznymi, ale badania nie wykazały nic złego, jednak zostawili mnie na ginekologii, bo to już był termin i jakieś b. złe ktg wyszło, potem na porodówce też tylko chwilę sprawdzali ktg i z miejsca pocięli), ale bez konkretów.
A ja mam bardzo mieszane uczucia. W sensie wolałłabym cc, ale gdyby to lekarz podał powód, konkret, a nie zostawiał to poniekąd w mojej gestii. Poza tym, jak będzie jakiś ewidentny powód (np. niewspółmierność co jest dość prawdopodobne) i da mi skierowanie a będą je respektowac tylko w małych szpitalach np. w Kartuzach, to jednak boję się troche tych szpitali ze słabszymi noworodkowymi oddziałami...
Podczas pierwszej ciąży nawet nie pomyślałam o cc. Ale po pierwszej cc perspektywa się zmienia - dochodzą nowe wątki, np. a co jakbym wtedy nie trafiła przypadkiem do szpitala i trafiła na innego lekarza, a dziecku urodziłoby się z niedotlenieniem, albo gorzej... Wiec teraz boję sie sn: że mogą za bardzo przedłużać i że coś z dzieckiem będzie, że mi blizna się rozwali i padnę itd. No i do tego - że to się może stać nie tu u nas, a właśnie w jakimś małym szpitalu ze słabym noworodkowym, bo od nas odeślą z powodu braku miejsc... Niby sezon jesienno-zimowy nie jest "rodny", ale na szkole rodzenia jest full i te kobiety gdzieś bedą musiały urodzić... Totalny mętlik :(
Na razie chodzę na tę szkołę rodzenia i próbuję się wczuwać ;)
A żeby zmienić ten temat, to z ciuszkami mam doświadczenie takie, że za długo pakowałam synka w 56 i w pajacach nie mógł do końca wyprostować nóżek... Tak więc lepiej za duże (62) niż za małe ;)

zobacz wątek
8 lat temu
~mamasia

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry