Re: Mamusie majowo - czerwcowe 2015 (11)
Gratuluję kolejnym mamusiom :)
Dawno nie pisałam, ale czytałam Was na bieżąco. Od razu chcę Was przeprosić za mój wpis, ale muszę się komuś pożalić.. W moim otoczeniu mało kto mnie...
rozwiń
Gratuluję kolejnym mamusiom :)
Dawno nie pisałam, ale czytałam Was na bieżąco. Od razu chcę Was przeprosić za mój wpis, ale muszę się komuś pożalić.. W moim otoczeniu mało kto mnie rozumie. Czytam kolejny wpis chwalący położne z zaspy i zadaję sobie pytanie dlaczego ja miałam "szczęście" i trafiłam na taką niemiłą położną.. Mam traumę po porodzie, ciągle słyszę w głowie jej teksty "Ma Pani skurcze do kitu!", "Nie umie Pani przeć, proszę sobie przypomnieć ze szkoły rodzenia!" - po czym wyszła i mi nie pomogła, "Jak nie urodzi Pani w ciągu 20 minut to podaje oxytocynę" - po czym oczywiście wyszła, nie wiem chyba sama miałam rodzić.. W ogóle mnie nie motywowała, tylko ciągle demotywowała co zapewne wpłynęło na czas porodu (od pierwszych skurczy co 5 minut do porodu ponad 12 godzin). Nie pozwoliła mi wstać mówiąc "Dziecko Pani wypadnie!". Miałam wrażenie, że czekała aż się zmęczę, bo przez cały poród nie leżałam, sprawiało mi to większy ból, tylko siedziałam na piłce bądź na łóżku i gdy tylko byłam tak wyczerpana, że się na chwilę położyłam to od razu pozwoliła mi przeć i rozpoczęła poród. I to cholerne nacięcie.. Nie wiem czy też tak macie, ale jutro mijają 4 tygodnie od porodu, a mnie tak ciągną szwy wewnętrzne, że nadal nic nie dam rady zrobić, z bólem zajmuję się córką, non stop biorę leki przeciwbólowe, które mam wrażenie nie działają i jeszcze nie wiem co to jest radość z macierzyństwa. W domu nic nie dam rady zrobić, wszystko nadal ogarnia mąż. Mam problem z wyjściem na spacer, wymiękam po 30 minutach, bo ból jest nie do zniesienia. Aż boją się pomyśleć jak dochodziłabym do siebie po cc skoro po fizjologi mam takie problemy. Na dodatek po powrocie do domu ze szpitala przez kilka dni miałam gorączkę ponad 39 stopni, skończyło się na sorze i antybiotykiem.
Nie wiem, może marudzę, tak powinno być i tyle, same oceńcie, ale od wczoraj zgubiłam swój zapał i chęć walki z bólem, poddaję się, złapałam doła..
Całe szczęście córka póki co nie sprawia zbyt wielu problemów. Nie ma kolek, tylko czasem widzę że boli ją brzuszek, ale mija dość szybko (piję herbatkę z kopru na zmianę z rumiankiem). Mamy problem z zaśnięciem, głównie przez to że ciągle ją pionizuję do odbicia, bez tego ulewa, płacze i nie może zasnąć. Nie interesuje ją karuzela, póki co najlepszy sposób to bujanie w wózku i puszczanie kołysanek z telefonu.
Miłego dnia życzę, córa śpi więc muszę korzystać.. leżę.
zobacz wątek