Re: Mamusie majowo - czerwcowe 2016 (7)
cześć dziewczyny
po pierwsze SYLWA gratuluję :)
trochę mnie nie było i oj miałam co czytać :)
w końcu znalazłam chwilę żeby wam opisać co i jak to było u mnie, a więc:)
19...
rozwiń
cześć dziewczyny
po pierwsze SYLWA gratuluję :)
trochę mnie nie było i oj miałam co czytać :)
w końcu znalazłam chwilę żeby wam opisać co i jak to było u mnie, a więc:)
19 kwietnia miałam wizytę, gin nie mogła wyłapać tętna, zawołała dwóch innych lekarzy i tylko się strachu najadłam, bo stwierdzili że młody śpi, ale dostałam skierowanie do szpitala na KTG, a że byłam samochodem pojechałam na kliniczną, tylko że nie wiedziałam że robią tylko na oddziale i dowiedziałąm się że muszą mnie przyjąć na 3 dni, to zaczęłam się śmiać że w takim razie ja dzisiaj rodzę, no i wykrakałam, podczas KTG odeszły wody i zaczęły się skurcze, o 19,30 trafiłam na porodówkę, 22:07 Olek był już z nami.
Poszło szybko, poród w miarę, skurcze bolące ale krótkie, no ale zważywszy na wagę mojego malucha to musiałam trochę przeć, oj trochę nawet sporo. "obsługa" super, uwag zadnych, zapytały o plan porodu, ogólnie dużo przychodziły, gadały, pomagały. Brak uwag
No i w książeczce mam 39tydz i 1 dzień, czyli nie z miesiączki tylko z USG, a do tego tak jak pisała Dysia jak jest paciorkowiec to żeby maluch był w 100% bezpieczny to antybiotyk musi być podany 4 godz przed porodem, u nas były 3, ale na szczęście młody nic nie załapał
Za to ze szpitala wyszliśmy dopiero w czwartek bo Olek miał żółtaczkę, no i oczywiście miałam okazję pooglądać się różnych przypadków i z tym paciorkowcem to niestety nie jest tak różowo, dziewczyna miała podane ponad 5 godz przed porodem a syn zachorował na zapalenie płuc, no i "obsługa" to tak różnie, jak wypuściliby nas po 3 dniach to uwag nie miałabym żadnych, no ale po 10 dniach obserwacji stwierdzam że niektóre zmiany do kitu kompletnie i tylko współczuć pierworódkom.
Co do jedzenia na porodówce, miałam i przydało się po porodzie, bo w trakcie poza wodą na nic nie miałam ochoty.
No i w końcu jesteśmy w domu, strasznie przeżyłam rozłąkę z córcią, mimo że praktycznie codziennie ją widziałam, ona za to była bardzo dzielna, w domu różnie, nie może się odnaleźć w nowej sytuacji, do tego dzień po powrocie załapała mega przeziębienie i Olek też niestety ma katar, zestresowana jestem bardzo, myślałam że jak karmię piersią to go trochę ochronię, no niestety :(
Macie jakieś pytania?
zobacz wątek