Re: Mamusie majowo-czerwcowo-lipcowe 2012 *30
Pyszotka u mnie wszystko sie tak szybko zadziało, ze nie zdążyłam nawet pomyslec o znieczuleniu, ale na położnictwie lezałam z dziewczyna która znieczulenie dostała i z tego co wiem to sam lekarz...
rozwiń
Pyszotka u mnie wszystko sie tak szybko zadziało, ze nie zdążyłam nawet pomyslec o znieczuleniu, ale na położnictwie lezałam z dziewczyna która znieczulenie dostała i z tego co wiem to sam lekarz jej zaproponował, bo bardzo długo sie męczyła. Co do nacięcia to połozna juz w trakcie porodu pytała mnie o nie to powiedziałam, ze sie masowałam i wolałabym uniknąc i ona na to, ze zobaczymy i ze jak sie uda to oczywiscie nie bedziemy nacinac, a pod koniec porodu jak juz nie było lekko to zapytałam w pewnym momencie ile to jeszce potrwa i ona na to ze z nacieciem to tylko jeden skurcz, a bez to moze dwa, a ze juz było cięzko to powiedziałam jej ,ze ma ciąc bo ja chce miec to juz za soba jak najszybciej, ale na szczescie mnie nie posłuchała i walczyła do konca:)
Lekarz na porodowce przyszedł juz praktycznie na sam koniec zobaczył co i jak czy wszytsko ok i tyle go widziałam, takze ciezko cos mi na ten temat powiedziec nawet nie wiem jak sie nazywał. Praktycznie cały czas czuwała nade mna położna i trafiła mi sie naprawde super babka, przychodziła za kazdy razem jak mąż ją prosil, wszystko tłumaczyła i wyjasniała.
zobacz wątek