Re: Mamusie marcowe (9)
Tak we wrześniu przedłużałam macierzyński do roku, ale wiedziałam, że wcześniej będę musiała wrócić do pracy. W ciąży jak byłam ustalałam z obawy o swoje miejsce w pracy, że wracam we wrześniu, ale...
rozwiń
Tak we wrześniu przedłużałam macierzyński do roku, ale wiedziałam, że wcześniej będę musiała wrócić do pracy. W ciąży jak byłam ustalałam z obawy o swoje miejsce w pracy, że wracam we wrześniu, ale nie wróciłam, poprosiłam o przedłużenie, zgodził się bo nie miałam z kim zostawić małej. Powiedziałam, że od grudnia bym wróciła, bo wtedy łatwiej będzie mi o żłobek. Teraz niewiele się zmieniło na lepsze, ale już kolejny raz nie będę szła do szefa, żeby przedłużać, poza tym laska co mnie zastępuje też już jest w ciazy i już dłużej nie będzie mogła mnie zastępować, więc teraz już muszę wrócić. I tak mam w miarę ok, że mogę zdalnie pracować.
Z drugiej strony nie wracam na cały etat, będę pracować w większości z domu. W biurze będę tylko 8-9dni w miesiącu i to też postaram się, żeby nie na 8h.Tak mam dogadane.Poza tym stwierdziłam, że teraz będzie chyba mniejszy szok, jak powoli się będę oswajać z powrotem do pracy niż w marcu kiedy skończyłby się rodzicielski i codziennie trzebaby było w pracy być po 8h i zostawiać małą w żłobku, a tak liczę, że jakoś się powoli przystosujemy. Uważam, że taka opcja jest dla mnie dobra.Czy wyjdzie w praktyce, przekonam się za miesiąc.
Nie jestem osobą, która kombinuje w pracy, szef mi w którymś momencie poszedł na rękę to i ja teraz powinnam się wykazać, to działa w obie strony.Nie zamierzam tego naginać, bo mam dobry kontakt z szefem i zależy mi na utrzymaniu roboty. Poza tym mam coś z pracoholika :((.
Wiem, że żłobek, to choroby, ale z takim nastawieniem, to najchetniej żeby dziecko siedziało z matką w domu nie wiem ile. Ja chcę wrócić do pracy dla siebie, trzeba w życiu być trochę egoistą.
Wiecznie przecież dziecka nie będę mogła chronić, kiedyś będzie ten pierwszy raz, że będzie chora, że będzie antybiotyk, grypa żołądkowa, ospy, różyczki, gorączki 3dniwki itd. Trzeba przez to przejść, wiadomo, że na ile można chronić, to trzeba i nawet zapobiegać, ale..
W bujaku jest zadowolona. Plecki czasem podpieram poduchą tylko jak siedzi na kanapie, zalecenie pediatry, że teraz już po skończonych 7mc można podpierać. Poza tym większość dnia spędza na kanapie/ podłodze na płaskim i leżąc na brzuchu, pełzając, w większości w ruchu. A jak śpi to tylko na płasko, albo na kanapie, albo w swoim łóżeczku, albo w wózku.
Ja się przymierzam powoli do zakupu kolejnego fotelika - który wybrałyście? albo zamierzacie wybrać? Macie coś na oku ?
Co do warsztatów Mamo to ja, to ja poszłam z nudów, odskocznia od siedzenia w domu. Nie szłam z nastawieniem, że co tam się dowiem, to wprowadzę w życie. Poszłam, posłuchałam, popatrzyłam. Wiadomo, że warsztaty są sposnorowane, więc zachwalają produkty sponsorów, logiczne.
Nie uważam, żeby mleko enfamil było super, bo mała nasza przy zwykłym Enfamilu 1 - dostała kolek a zatwardzenia przy O-lac.
Kasiu też uważam, że każde dziecko potrzebuje indywidualnego podejścia. I również najbardziej przykuł moją uwagę kurs pierwszej pomocy. Fajnie, że można było podejść, spróbować na fantomie, ratownicy byli bardzo pomocni.Zawsze się bałam tego, jak takiej pomocy udzielić, ale teraz kiedy mam córcię, dobrze jest to wiedzieć, żeby w nagłej sytuacji chociaż próbować i starać się zachować zimną krew.Łatwo się pisze... ale mając takie nastawienie, chyba łatwiej podjąć taką akcję. Oby nam się to nigdy nie przydało !!!
Ja tam na te próbki w ogóle nie zwracam uwagi, bo produkty już miałam wybrane wcześniej, bardziej chodziłam, żeby posłuchać, skonfrontować z wiedzą jaką już miałam. Na tych co były o pielęgnacji noworodka i pierwszej pomocy (dla ciężarnych) byłam z mężem, chciałam żeby też posłuchał żeby trochę oswoił się z tematem. I w sumie sporo pamiętał, wiele razy wracaliśmy do rozmów poruszanych na warsztatach.
zobacz wątek