Odpowiadasz na:

Re: Mamusie marcowo - kwietniowe 2016 cz.5

No to ja przy pierwszym porodzie miałam właśnie taki problem. Bóle były od początku do końca o takim samym natężeniu, tylko stopniowo coraz częstsze. Krzyż bolał mnie tak potwornie, że bólu brzucha... rozwiń

No to ja przy pierwszym porodzie miałam właśnie taki problem. Bóle były od początku do końca o takim samym natężeniu, tylko stopniowo coraz częstsze. Krzyż bolał mnie tak potwornie, że bólu brzucha praktycznie już nie czułam. Na dodatek wszystko bardzo wolno się rozkręcało. Zaczęło się od częstotliwości co 10 min i przez przeszło dobę doszło do skurczów co 3-5 min. Myśleliśmy, że to już, więc w środku nocy poszliśmy na izbę przyjęć. Rozwarcie było na 3 cm, ale ponoć na ktg skurcze rysowały się bardzo słabo (chociaż bolały jak ch...). Zostawili mnie na obserwacji, ale przyszła inna lekarka i mnie ochrzaniła, że sama nie wiem kiedy rodzę, że mogłam jeszcze iść do domu... Tak się zestresowałam, że do rana akcja całkowicie mi się wyciszyła. Wszystko wróciło kolejnej nocy, tym razem na dobre. Ale pęcherz musiał mi lekarz przebić, bo wody same nie odeszły. Boję się, że i tym razem nie poznam kiedy naprawdę zacznę rodzić. Bardzo bym chciała, żeby zaczęło się od odejścia wód :(

zobacz wątek
9 lat temu
stop.kropka

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry