Re: Mamusie po cesarskim cięciu
Emilianko ależ nikt nie ma żadnych pretensji i nie pisze nic z wyrzutem. :) każda z nas traktuje to jak "bliznę" dam sobie rękę uciąć że tak jest a napisałam tylko że poprzedniczka bardzo ładnie to...
rozwiń
Emilianko ależ nikt nie ma żadnych pretensji i nie pisze nic z wyrzutem. :) każda z nas traktuje to jak "bliznę" dam sobie rękę uciąć że tak jest a napisałam tylko że poprzedniczka bardzo ładnie to ujęła i może faktycznie trzeba spojrzeć na to inaczej jak nas najdzie chęć postękania jak brzuch wygląda :D mnie tylko denerwuje że ten brzuch taki drętwy w tym miejscu jeszcze. Pamiętam że po cc najgorsze dla mnie było leżenie bez ruchu... miałam cc o 0.57 i całą noc nie spałam! stres, wrażenia i szczęście nie pozwoliło zasnąć. Dotykałam nóg i czułam tylko że je dotykam pod palcami i to tak jakbym dotykała kawał mięcha wrrr... to było dla mnie straszne. A tak bardzo czekałam by zobaczyć Zuzię, widziałam ją tylko chwilkę dali mi "na buzi" i zabrali następnego dnia o 11 mi przywieźli. Zaskoczyło mnie jeszcze to że mimo oczekiwania na ten cud dotarło do mnie że matką się nie rodzi ale się staje... dopiero z dnia na dzień zaczynałam coraz bardziej kochać małą. Może byłam w szoku, nie wiem ale od pierwszych chwil instynkt macierzyński nie zadziałał, dopiero po ok dobie zaczęło do mnie docierać a u Was?
zobacz wątek