Re: Mamusie styczniowo-lutowe 2015
Ja się waham między wejherowem a redlowem, a im więcej o tym myśleć tym bardziej sama nie wiem i stwierdzam że byle urodzić i wrócić do domu. To w końcu nie wczasy a na ludzi fajnych lub niefajnych...
rozwiń
Ja się waham między wejherowem a redlowem, a im więcej o tym myśleć tym bardziej sama nie wiem i stwierdzam że byle urodzić i wrócić do domu. To w końcu nie wczasy a na ludzi fajnych lub niefajnych można trafić wszędzie. Może jak będzie bliżej terminu to coś się wyklaruje. Albo pojawi się niepowtarzalny argument. Trzy lata temu byłam na porodzie rodzinnym z koleżanką i bylo mnóstwo rodzących. Całą pierwszą fazę przełaziła po korytarzu patologii (żenada trochę, bo to czas na prysznice piłki i inne drabinki) ale sama 2 i 3 faza cudnie mimo małych zagrożeń bo trafiłyśmy na świetną położną. Ale pani dr miała minę jakby za karę tam jej kazali siedzieć bo nawet szyć nie musiała to sobie chociaż wyłyżeczkowała choć łożysko było całe. A położnictwo koleżanka wspomina ok mimo odwiedzin na wspólnej sali. A druga koleżanka w czerwcu rodziła w redlowie 36 godzin a i tak wzięli ja w końcu na cc. I opowiada o terrorze laktacyjnym. Sama nie wiem, każdy ma swoją opinię, nie wiem jeszcze co będzie dla mnie najważniejsze.
zobacz wątek