Re: Mamusie wrześniowo-październikowe 2015 część 4
Dziewczyny, miło poczytać o Waszym szczęściu i zakupach, też chciałabym już trochę zaszaleć, ale do dwudziestego tygodnia jeszcze trochę mi zostało. U nas niestety nie jest różowo, w ciągu dnia na...
rozwiń
Dziewczyny, miło poczytać o Waszym szczęściu i zakupach, też chciałabym już trochę zaszaleć, ale do dwudziestego tygodnia jeszcze trochę mi zostało. U nas niestety nie jest różowo, w ciągu dnia na papierze było dużo świeżej krwi, od razu pojechałam na sor, bo to już nie było plamienie tylko konkretne krwawienie. Po zarejestrowaniu, czekałam ponad 2 godziny, kobiety w rejestracji bardzo nieprzyjemne, po 40-stu minutach czekania zapytałam kiedy moja kolej, bo krwawię z dróg rodnych i jestem w ciąży, na to pani odpowiedziała, że nie ona ustala tu kolejność. Wchodziły same kobiety w zaawansowanych ciążach, które były już po terminach lub w jego okolicach i chciały się dowiedzieć, czy mają już zostać na oddziale, czy poczekać kilka dni w domu. Dodam, że po mnie była dziewczyna w ciąży, ok. 15-20 tygodnia, która miała straszne skurcze, ledwo do toalety szła, przywieziona karetką. Ja wszystko rozumiem, ale są sprawy ważne i ważniejsze... W końcu udało mi się wejść, lekarze dokładnie mnie zbadali, i z dzieckiem wszystko w porządku, a to dla mnie najważniejsze. Niestety, ciąża jest zagrożona, choć skoro dzidzia rozwija się prawidłowo, nie czuję aż takiego niepokoju. Wieczorem poszłam z narzeczonym na pizzę, pech chciał, że zamówiłam akurat tą z dodatkiem koziego sera, po czym jak zaczęłam go jeść, poczułam, że jest to ser pleśniowy, także całość zdjęłam i już nie jadłam, ale i tak wcześniej trochę spróbowałam, mam tylko nadzieję, że możliwość zarażenia groźnymi bakteriami są znikome... Jestem załamana :(
zobacz wątek