Re: Mamy lutowo - marcowo - kwietniowe 2010. Cz. 56
nas w środę w nocy karetka do szpitala odwiozła i niestety tam zostaliśmy :( tzn teraz mąż z nią siedzi bo ja do pracy poszłam
podobno taki urok niektórych dzieci (geny) i do kilku lat...
rozwiń
nas w środę w nocy karetka do szpitala odwiozła i niestety tam zostaliśmy :( tzn teraz mąż z nią siedzi bo ja do pracy poszłam
podobno taki urok niektórych dzieci (geny) i do kilku lat może się to powtarzać przy gorączce, tylko ciekawe po kim bo u nas w rodzinie nikt tak nie gorączkował
teraz siedzimy tam w sumie bez sensu bo już gorączki nie ma, a Młoda tylko płacze na widok lekarzy i swojego wenflonu, ja z kolei modlę się żeby nie załapała tam innego świństwa
zobacz wątek