Dzisiaj pojechałam dokupić kafle.Obsługa w sklepie sprawna pani jedna wystawiła f-re a kolejna kobietka skasowała gotówkę.Pobyt mój w sklepie trwał 7min.Potem magazyn gdzie jest wydawany towar.MASAKRA!Pan odebrał od nas karteczkę z zmówieniem i zginął na jakieś 35min. więc nie wytrzymałam i wróciłam się do sklepu.Pani kasjerka grzecznie przeprosiła i zaczęła dzwonić do kierownika.Trzy krotnie wykonywała telefon i nic...więc wysłała mnie do góry do sekretariatu tam mi nikt nie pomógł bo kierownika nie było.Gdy zeszłam na sklep młody człowiek ,który tam pracuje poinformował mnie ,że jest remanent dlatego tak długo odparłam ,że jak jest remanent to trzeba firmę zmknąć,a on na to ,że za dużo strat będzie.No napewno bo ja już tam nie wrócę.Też pracuję w firmie gdzie robi się remanenty ale nie wczasie pracy tylko po zamknięciu lokalu.No ale pan na magazynie stwierdził ,że tak długo ponieważ pracownicy są na urlopach a część na chorobowym.Jak kłamiecie to zgodnie i jedną wersje trzymajcie.To jest poprostu olanie klienta. Mój czas to 50min spędzony przy magazynie.