Mayday 2

Fajne, dużo śmiechu, dobra gra aktorska...tego byłam pewna po poprzednich dziełach:) tylko ciut za dlugie...

Dużo śmiechu i dobrej zabawy. Szczególne uznanie dla Wicki i Stanleya :)

"Wow! Spektakl, który widziałem, był absolutnie niesamowity! Aktorzy przekazali swoje role z pasją i zaangażowaniem, zapewniając nam niezapomniane doświadczenie teatralne. Ich umiejętności aktorskie, emocjonalna głębia i perfekcyjne wykonanie sprawiły, że każda scena była jak magiczny obraz.

Dla całej wspaniałej obsady chciałbym przekazać najlepsze życzenia! Wasze występy były inspirujące, a wasza praca niezwykła. Dziękuję za to, że podzieliliście się swoim talentem i przynieśliście radość publiczności. Życzę Wam wielu sukcesów, nowych wspaniałych ról i dalszego rozwoju artystycznego. Brawo dla was wszystkich!"

Mam nadzieję, że aktorzy będą zachwyceni tym miłym komentarzem i życzeniami!

wszystko ok tylko dlaczego aktorzy tak krzyczeli, nie wszyscy, ale szczególnie jeden nie mówił tylko krzyczał od tego krzyku rozbolała mnie głowa.

może grał niedosłyszącego

Byłam wczoraj na spektaklu w Wiczlinie i super się bawiłam! Szczególne brawa należą się młodym aktorom grającym Viki i Gawina - jako jedyni niesamowicie naturalni i swobodni na scenie, bez zbędnych popisów, aż miło było patrzeć. Pozdrowienia dla całego zespołu

Jeśli podobała ci się część pierwsza to niestety ale ten spektakl cię rozczaruje. Zamiast zabawnych żartów i historii podczas której czekasz kiedy w końcu Johnowi zabraknie wymówek masz tutaj totalny chaos, żarty są wciśnięte na siłę i czekasz tylko aż przedstawienie się skończy

Mayday to klasyka, a w reżyserii Pana Podsiadły to ciężkostrawny, przydługi skecz. Ogląda się to z zażenowaniem i życzeniem, aby już się skończyło. Żarty na prymitywnym poziomie.

Naprawdę ciężko to się oglądało, jeśli ktokolwiek zdecydujecie na ten spektakl to w przerwie jest ostatnia szansa na opuszczenie tego cyrku. Żarty są zwyczajnie słabe i na bardzo niskim poziomie, próżno się doszukiwać chodź kszty farsy próbowałem. nawet słaby kabaret nie będzie męczyć jak to. No i na sam koniec prośba o like, z całym szacunkiem ale trąci tanią rozrywką. Nie spotykane w tych czasach. Lot samolotem jest ciekawszy.

Wybrałam się z mężem licząc, że miło i wesoło spędzimy niedzielny wieczór. Zapowiadało się nawet nawet, po czasie jednak pan grający emeryta usilnie próbował nam te przyjemność odebrać udając puszczanie bąków przy każdej możliwej okazji. Myślałam, że może to ja cierpię na brak poczucia humoru, ale niezręczna cisza zalewająca publiczność przy każdej próbie bycia na siłę zabawnym i popisywania się przez tego "aktora" uspokoiła mnie, że inni chyba też podzielają taką opinię. Proszenie o like na Face book'u pozostawię już bez komentarza.