Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...
Jestem Kobietą i nie wiem jak Mężczyzni radzą sobie z sytuacją, którą opisujesz.
Prawda jest taka, że temat tej choroby ostatnio dość często przewija się. Oglądając z Dziećmi ABC, przy...
rozwiń
Jestem Kobietą i nie wiem jak Mężczyzni radzą sobie z sytuacją, którą opisujesz.
Prawda jest taka, że temat tej choroby ostatnio dość często przewija się. Oglądając z Dziećmi ABC, przy śniadaniu, wpadłam w szał słysząc po raz enty "Hashimoto" (część bloku reklamowego).
Widziałam Twój wpis wcześniej ale omijałam. To nie są wibracje, które służą mojemu polu.
Mam postawę zdrowej kobyły i kiedy dorastałam, w czasie badań szkolnych próbowano wcisnąć mi chorbę tarczycy.
Piszę ponieważ jestem pod silnym wrażeniem ograniczeń, które sobie narzucasz. Ograniczeń, które byc może są iluzją (???)
Ważne byś chłodnym okiem z pełnym (jak to napisałeś) "egoizmem" przyjżał się uważnie czy choroba, która trawi Wasz wspólny organizm to Hashimoto... czy może jest w tym coś więcej (???)
Pięć lat to sporo lub mało dla związku... Małżeństwo to INNA bajka więc patrzymy na dwa lata z Waszego życia. Stereotypy (a ulegasz im sądząc po tym jak "tłumaczysz się" z własnej potrzeby przemówienia do nas na forum) kalkulują i tłumaczą, że jestescie tuż za rogiem czasu zmian (7 lat razem). Nie piszesz czy choroba staje Wam na drodze do Rodzicielstwa (???) a to dodatkowy aspekt.
Twój "egoizm" i silna potrzeba są na miejscu i wołają o bycie wysłuchanymi. Słusznie napisałeś, że to odważne zajecie stanowiska w sprawie.
Porzuć jakiekolwiek poczucie winy i w żadnym razie nie pozwól by słowa raniły Twoje poczucie wartosci i szacunku do siebie samego.
Choroba nie jest usprawiedliwieniem a Waszego wspólnego wózka sam nie pociagniesz i mam nadzieję, że nie próbujesz.
Patrz na zone i rozmawiaj z nia (oj bardzo duzo, szczerze i powaznie) jak na zdrowa kobiete i jak ze zdrowa kobieta.
Chcesz dzialania i zmian na lepsze wiec czas na wspolne decyzje.
Okazuj szacunek zonie przez wiare, ze wspolnie mozecie zwalczyc skutki atakow. Rozmawiaj z nia o tym i smialo OCZEKUJ z jej strony zaanagazowania. Motywuj ja do zmian i walki z choroba, do zmiany nastawienia ku zdrowiu i poprawie.
To wszystko jest bardzo proste i jednoczesnie bardzo trudne. Wymaga szczerosci wobec siebie samego, wobec maloznka, wobec otoczenia.
Uswiadomcie sobie, ze nie jestescie "jasnowidzami" (inny poziom związku) i nie wiecie co dzieje sie w glowie drugiej osoby.
Jasne, proste, szczery komunikaty. Slowa to tylko i az slowa. To nie bajka, ze maja magiczna moc i obciazone odpowiednia energia materializuja nasze mysli.
Piszę to wszystko jako kobieta "narowista", niecierpliwo - cierpliwa, majaca wlasna wizje "powinnosci" i zaleznosci.
Postepuj w zgodzie ze soba. Nie jestesmy tutaj by czynic z siebie meczennikow ale by zmieniac rzeczywistosc na lepsza dla siebie i innych. Kochajac, pragniesz dla innych wszystkiego co najlepsze. Traktujesz jak siebie samego. Wiec jak traktujesz siebie? Moze czas cos zmienic i otworzyc buzie, podjac dzialanie (???)
Powodzenia i pozdrawiam
ps
sorry bardzo za słowotok
zobacz wątek