Ja po 24 stażu małżeńskim proponuję: OSWOIĆ.
Na początku było okropnie. Ona w apogeum przekwitania z wielkimi pretensjami, ja - żona jej jedynego syneczka. Podczas pierwszych wizyt u niej padały słowa:"Syyyneczku!!!Jak ty wyglądasz!" Do tego...
rozwiń
Na początku było okropnie. Ona w apogeum przekwitania z wielkimi pretensjami, ja - żona jej jedynego syneczka. Podczas pierwszych wizyt u niej padały słowa:"Syyyneczku!!!Jak ty wyglądasz!" Do tego ta mina strapiona, jakby to jej dziecko, ten trzydziestoletni dzidziuś był bity od świtu do nocy. I głodzony, i maltretowany.
Ale z czasem ja i ona odpuściłyśmy. Nasza wzajemna niechęć zmalała. Ba, może w ogóle jej nie ma?
zobacz wątek