Widok

Mikroskopijna porcja za ciężkie pieniądze...

Miła obsługa i wręcz nachalne podkreślanie "rozczulającej" motywacji do założenia knajpy (pochodzenie właściciela) nie zrekompensują faktu, że przy dużej ilości potraw w menu nie podano ich gramatury. A jest to w świetle obowiązujących przepisów zarzut dość poważny...

Kołduny, które w czasie wizyty na Litwie są pozycją obowiązkową, i - wydawałoby się - będą też pozycją popisową w litewskiej knajpie - okazały się gorzkim rozczarowaniem. Danie kosztujące 19 zł (czyli w cenie solidnego obiadu) okazało się nie więcej niż przystawką. Bo jak inaczej określić zwykły talerz z 9 (?) mikrokołdunikami, którego połowę wypełnia mniejsza miseczka ze śmietaną? Śmietana smaczna, owszem, ale nie przyszedłem wcinać czegoś, co mogę sobie kupić za 1 zł w spożywczym... A same kołduny, oprócz tego, że małe, były najzwyczajniej rozgotowane. Kto wpadł na pomysł, że smakować nam mają kulki mięsa wielkości przerośniętego groszku wysypujące się z rozlazłego ciasta?
Moja ocena
obsługa: 5
 
menu: 2
 
jakość potraw: 1
 
klimat i wystrój: 3
 
przystępność cen: 1
 
ocena ogólna: 2
 
2.3

* maksymalna ocena 6

popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2
Widać konkurencja się odezwała. Najlepiej wepchnąć klientowi potężną bułę, aby wyglądało, że jest tego sporo a że po godzinie klient będzie głodny to już inna bajka. Wileńskie jedzenie jest bardzo syte i nie trzeba się nim opychać. Często widziałem jak ludzie, którzy przyjechali z zagranicy do Wilna i opychali się miejscowym jedzeniem a później mieli kłopoty żołądkowe z przejedzenia.
Ale zazwyczaj takie opinie piszą ludzie przyzwyczajeni do jedzenia byle, czego. A zwłaszcza potraw zasypanych przyprawami, aby nie było można wyczuć, co tak naprawdę jedzą. Bo nie dziwię się, że np., kurczak karmiony mączką rybną musi być czerwony od ostrej papryki, bo inaczej nie da się go zjeść.
Połowa mojej rodziny pochodzi z Wilna i wiem jak smakuje Wileńskie jedzenie bo w naszej rodzinie to podstawowa dieta. A to, że w różnych restauracjach podają np., kołduny, które nawet jednego składnika nie mają z oryginalnych kołdunów to też inna bajka.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 7
1. Zapewniam, że nie konkurencja.

2. Kolego Jacku, to nie było syte. Nie było na to szans! To była potrawa wielkości PRZYSTAWKI. Żebym suchy ryż jadł i popijał wodą, to nie ma szans, żeby przy takiej mikroskopijnej ilości zapełnił mi uczucie sytości...

3. Przypraw wiele nie wymagam. Ale ich brak, oprócz czosnku, był ewidentny. Zresztą nie wiem po co ten argument przywołujesz, bo ja o przyprawach nie napisałem ani jednego słowa. Dlaczego taki argument, a nie bronisz np. tego, że ciasto było rozgotowane? To też litewska tradycja?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kołdunów to powinno być tyle, żeby parafrazując za Wańkowiczem, nie chciało się więcej jeść, bo już na pierwszym się siedzi.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
do góry