Re: Moja Żona nie chce sie ze mną kochać
i tak ci nic nie powie...
bo wg. niej Ty po prostu masz wiedzieć co masz robić
to, że chodzisz po bułki, jesteś pomocny, kochasz ją...to za mało
sam to przerabiałem
...
rozwiń
i tak ci nic nie powie...
bo wg. niej Ty po prostu masz wiedzieć co masz robić
to, że chodzisz po bułki, jesteś pomocny, kochasz ją...to za mało
sam to przerabiałem
Teraz napiszę, tak, ze pewnie uznacie, że to nazbyt "przerysowane",
ale wg. tego co działo się w moim związku to chyba tylko tak można kobietę zatrzymać przy sobie (nie licząc kwestii finansowych):
Ty musisz to jej ciągle MÓWIĆ, że ją kochasz, jak pięknie wygląda, jaka jest wspaniała, że jest Twoim skarbem ( smsy w ciagu dnia mile widziane, wręćz wskazane...a jeszcze lepiej pewnie zadzwonić)
POKAZYWAĆ na każdym kroku i każdego dnia
masz być, jak ta planeta krążąca wokół słońca;
zadnych kłótni, żadnych utarczek słownych, zgodność w w kazdym temacie, swoje zdanie zachowaj dla siebie ( bo ją urazisz, gdyż to oznacza, że nie myślicie TAK SAMO)
i ciągle nieustany podziw dla niej ( okazywany słowem, gestem, czy drobnym podarunkiem) a już w szczególności muisz być pod nieustannym wrażeniem jej pasji i zdolności - co też powineneś ciągle podkreślać a przy jakimś audytorium to już obowiązkowo...
" tak kochanie" , " masz rację kochanie" , " " oczywiście kochanie, tak, jak mówisz" , " cudowny pomysł kochanie"
oczywiście powinieneś co jakiś czas coś wymyślić, żeby jej zaimponować, gdzieś pojechać, coś nowego zobaczyć, gdzieś wyjść;
ale jeżeli ona anty nastawiona to znaczy ,że zaczął się już pewien proces...bo seks zaczyna się w głowie
a jak kobieta nie jest szczesliwa to i na to nie będzie mieć ochoty - tak powiedziała moja;
a na nic zdały się moje pytania co się dzieje, co zrobić...dlaczego odmawia mi takiej bliskości
chodziłem wręcz po ścianach z fizycznego bólu...
nie powiem, że umiałem tak "nadskakiwać" żonie, jak tu opisałem,ale starałem się, jak potrafiłem i w swoim mniemaniu kochałem ją...wstając rano do pracy całowałem ją we włosy, żeby nie zbudzić, poprawiałem kołdrę; jak była w pracy prosiłem, żeby za długo w niej nie zostawała; witałem ją od progu...spraw domowych nie zaniedbywałem, zasadniczo tylko nie gotowałem, co na koniec mi wypomniała ( więc lepiej zakres obowiązków omówić i zapisać..?)
ale miałem niestety swoje zdanie w penych sprawach, ot tak po prostu swoje, NIE przeciwko niej; nie wyprzedzałem jej myśli, nie wychodziłem z propozycjami, nie szałałem na punkcie jej zainteresowań ( tolerowałem, ale nie było w tym zachwytu i wiecznej atencji); pewnie też jej nie adorowałęm, tak jakby oczekiwałą, choć ją i tuliłem i całowałem i głaskałem i robiłem masaże, więc wiedziała,że mi się podoba,że jest ciągle dla mnie atrakcyjna po tylu latach małżeństwa...ale to TRZEBA ciągle chyba MÓWIĆ
czy się mylę?
zobacz wątek