Moje trenowanie to pasmo upadkow i wzlotow. Upadkow spowodowanych prsede wszystkim zawodowym stresem,ale takze moja slaboscia do uzywek,fast foodow i imprezowego stylu zycia. Tym paru czynnikom zawdzieczalem moja "dalece olimpijska" sylwetke. Na treningi zglosilem sie poczatkowo dla spokoju sumienia. Na silowni Kuba dawal mi ostry wycisk, a jak tylko przyszedl weekend to ja niweczylem to kolejna imprezka i cala otoczka z tym zwiazana. W koncu Kuba postawil mi ultimatum. Albo biore sievza siebie,albo sie zegnamy. Argumentowal to tym,ze na miejsce u mieggo czekaja osoby ktorym naprawde zalezy na tym zeby sie zmienic. Zawzialem sie wiec i nie zaluje ani przez chwile. Po odstwieniu wszystkich uzywek moja sylwetka zmienia sie z tygodnia na tydzien a kilogramy leca systematycznie w dol. Ludzkie,a zarazem zdecydowane podejscie Kuby pozwolilo mi na uwierzenie w to,ze chyba jednak ma sens i mozna. Czuje sie sto razy lepiej,odzywiam sie sto razy lepiej i spie sto razy lepiej. Same treningi to najwyzsza przyjemnosc. Kazdy jest coraz trudniejszy ale dzieki systematycznej pracy daje rade. Polecam kazdemu taka zmiane.