Na moim osiedlu
Po 4 miesiącach w końcu doczekałem się regulacji okna. Przyszło dwóch Januszy których to ciężko nazwać fachowcami, śmierdziało od nich wczorajszą wódą i jeszcze pytają czy będę w domu cały dzień bo...
rozwiń
Po 4 miesiącach w końcu doczekałem się regulacji okna. Przyszło dwóch Januszy których to ciężko nazwać fachowcami, śmierdziało od nich wczorajszą wódą i jeszcze pytają czy będę w domu cały dzień bo oni muszą skoczyć do sklepu po śrubokręt bo takiego jak był im potrzebny nie mieli. W obawie przed tym że zapewne zamiast do narzędziowego pojadą do monopolowego użyczyłem im swojego. Pokręcili przy zamkach , otworzyli okno, zamknęli i poszli. Po ich wyjściu coś mnie tknęło żeby sprawdzić to okno i teraz trzeba siły Pudziana żeby domknąć klamkę. Zapewne czekają mnie następne 4 m-ce żeby przyszli to poprawić. Chyba wraca PRL, czy się stoi czy się leży...
zobacz wątek