Nie jestem w wieku szkolnym, ale korzystałam z przebieralni na piętrze.
Zapomniałam swojego stroju sportowego, było to dobrze po 19.00, ajk wychodziłam. Nazajutrz, rano szybko poszłam do owej przymierzalni- ale tam juz mojego stroju nie było.
Za to było posprzatane, było włączone światło i było mokro.

Podbiegłam do sprzataczki, która była na miejscu- poszłam do takiego pokoju ala zaplecze dla sprzataczek.
Na moje pytanie o zgubę, Pani odwróciła sie plecami i powiedziała ze mam przyjśc na drugi dzień, kolejny. (tylko po co?) I ...to wszystko.

O dziwo, spostrzegłam się że na krzesle, w tymże własnie pokoiku dla sprzataczek leża moje spodnie! zapewne przygotowane do zabrania.

Pani nie potrafiła powiedziec co one tam robią. Własciwie nic nie powiedziała logicznego.
Jak dla mnie jest to przywłaszczenei lub inaczej kradziez. Bo tak sie to nazywa.
A teraz gdybym zapomniała telefonu/pieniedzy? odpowiedz nasuwa sie sama. Szokujace.

wnisoki mozna sobie wysunąc samemu.