Kiedy rok temu wybierałam szkołę, nie byłam przekonana co do topolowki. Słyszałam skrajnie różne opinie - jedni mowili, że trzeba mnóstwo kuć, a inni, że przeciwnie - luz. Podobnie o ludziach.
Teraz już wiem, że nauki jest tyle, ile powinno być - jeśli ktoś chce, może zarywać noc, ale czy trzeba mieć same 5?
Gorzej tylko z tym, że wiele osób potrzebuje korepetycji z przedmiotów takich jak fizyka i chemia. Może dlatego, że często poziom wiedzy jest wśród uczniów niewyrównany - trafiają laureaci, ale też ci, którym jakoś się udało na testach, wybłagali wyzsze oceny, popracowali na 2 pkty za wolontariat i o - są w III. Nauczyciele też przeróżni - jedni sa naprawdę fantastyczni, wyrozumiali i kontaktowi, ale zdarzają się fatalni.
Mam tez zastrzeżenia co do kontaktu dyrektorstwo-uczeń. żeby załatwić jakąś sprawę, trzeba się naprawdę nieźle naczekać, albo dać sobie spokój.W ogóle raczej rzadko myśli się o dbaniu przez "główne władze" o uczniów, niestety. Pod tym względem mogę się zgodzić z opiniami, że jednak obecnie główną siłą napędową Topolówki jest tradycja i opinia, bo nie wydaje mi się, żeby w szkołach takich jak II, I, czy V poziom był gorszy. Jednak atmosfera w III-świetna!