Porażką są animacje, których nie ma. Pani animatorka Ewa nie potrafi zebrać i zorganizować grupy - sala jest duża, a zwołanie dzieci polega na 10minutowej wędrówce po placu w poszukiwaniu dzieci, urodzinki trwają 2h, a czas tyka, gdyby nie my rodzice, dzieci generalnie nie miałaby ciekawie zorganizowanego czasu. Poza tym całe jedzenie, trzeba przygotować samemu, a najmocniejszym punktem programu jest strój "Pani animatorki". Jedyne co zapewnia się za 25-30zł wstępu za dziecko (zależy od dnia tygodnia) + 50zł za program - który nie jest realizowany i Pani animatorka, której na rękę jest powiedzieć, że dzieci chcą mieć chwilę wolnego i wolą pobiegać..., to białe, papierowe talerzyki i białe, plastikowe kubeczki, a miski wielorazowego użytku, są brudne od tłuszczu z wysypanych przed chwilą chipsów z poprzedniej imprezy (między imprezami jest 30 minut przerwy z czego 15 minut jest dla Pań na sprzątanie, a 15 na dekorację przez animatora i rodziców!). Żenada w najgorszym wydaniu. Czy aż tak trudno przygotować plan urodzin, wybrać zaangażowany personel i przeszkolić z prawidłowego jego przeprowadzania, tym bardziej przy dwóch dostępnych scenariuszach, który zaangażowałby uczestników?