Jakby nie patrzeć, tak zbudowany mamy świat. Trochę marketingu, trochę manipulacji, ale tak to działa.
Wiele osób po obu stronach tak to odbiera. A może nawet więcej, współtworzy to i tego...
rozwiń
Jakby nie patrzeć, tak zbudowany mamy świat. Trochę marketingu, trochę manipulacji, ale tak to działa.
Wiele osób po obu stronach tak to odbiera. A może nawet więcej, współtworzy to i tego oczekuje.
Nie tylko, że facet płaci i ma oczekiwania co do wyłączności, ale że kobieta w takim lokalu oczekuje, że on zapłaci, jeśli chce z nią porozmawiać.
Relacje damsko-męskie oparte są na tych samych zasadach co prostytucja, i to od tysięcy lat. Czy też będąc dokładniejszym, prostytucja jest po prostu skróconą formą relacji damsko-męskich.
Jeśli to komuś nie pasuję, to jest prosty sposób - nic nie przyjmować, płacić za siebie.
Tyle, że dla wielu kobiet jest to równie obraźliwe, co bycie sprowadzoną do roli kupionego towaru.
Wynika to także z innej interpretacji obu stron - tych, dla których szklanka jest do połowy pełna.
W tym spojrzeniu mężczyźni traktują kobietę jako Boginię.
Kobieta przez to też uroiła sobie, że takową jest, więc oczekuje zapłaty, daru czy swego rodzaju trybutu, aby w ogóle zaszczycić mężczyznę swoim zainteresowaniem i dopuścić go do swojej wspaniałości.
To co normalnie powinno być za darmo, bo jest to obopólna wymiana, nagle wymaga zapłaty, kogo więc to bardziej upokarza?
Kobietę, która traktowana jest jak towar, czy mężczyznę, który musi płacić za otrzymanie chociaż cienia zainteresowania?
zobacz wątek