Odpowiadasz na:

Kupiłem w czerwcu 2016 wkrętarkę Parkside w Lidlu za 170 zeta. Od wejścia ją "pokochałem" za ściąganą głowicę. Mogę mieć na głowicy założone wiertełko, jeden ruch, główka ściągnięta i w jej miejsce... rozwiń

Kupiłem w czerwcu 2016 wkrętarkę Parkside w Lidlu za 170 zeta. Od wejścia ją "pokochałem" za ściąganą głowicę. Mogę mieć na głowicy założone wiertełko, jeden ruch, główka ściągnięta i w jej miejsce wkładam bit. Bardzo, ale to bardzo to wygodne.
No i wkrętara bez główki jest sporo lżejsza, co po kilku godzinach pracy, jak Kocio zauważyła, zaczyna mieć znaczenie.
Wkrętara była eksploatowana niezwykle intensywnie i od dłuższego czasu myslałem o zakupie kolejnej, z tą samą funkcją ściąganej główki. Wiadomo... akumulatory nie są wieczne. No i prawie rok temu trafiłem znowu na prawie taki sam model, tom ją nabył. Tym razem kosztowała 150 zeta. Do dzisiaj leży prawie nieużywana, bo ta wcześniejsza cały czas daje radę.
Z czystym sumieniem mogę zatem polecić Parkside'a jako niezłą jakość za bardzo ekonomiczną cenę. Do zastosowań amatorskich wystarczy na lata.
Jeśli chodzi o gumowaty plastik, bo takie właśnie uchwyty mają te wkrętary, to zdarzyły mi się ręczne narzędzia, w których ta guma zaczynala się lepić. We wkrętarach to zjawisko nie występuje. Może wynika to z faktu, że ich czas życia jest krótszy niż odporność plastiku. Choć bardziej skłaniam się ku tezie, że "płynięcie" plastiku jest bardziej spowodowane wpływami środowiskowymi. Znacznie częściej bowiem narzędzia ręczne, w których ten efekt wystąpił, miały kontakt np. z wodą czy rozpuszczalnikami, niż elektronarzędzia.
Albo po prostu szkopy dały lepsze te plastiki.

zobacz wątek
5 lat temu
~sa∂yl

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry