Widok
Nauczycielki karmiące piersią
Te dyskusje strasznie mnie zawsze drażnią i staram się nie brać w nich udziału,ale nie mogę pojąć skąd tyle jadu? Nie sądzę, żeby w szkole były jakieś przywileje z okazji karmienia piersią,ale faktycznie najlepiej zapytać w kadrach.
Odbiegając od tematu - nauczyciele to nie jedyna grupa zawodowa z tzw. przywilejami. Ostatnio się dwoiedziałam, że policjanci mają 100% płatne zwolnienia a jakos nikt się nie czepia.
Odbiegając od tematu - nauczyciele to nie jedyna grupa zawodowa z tzw. przywilejami. Ostatnio się dwoiedziałam, że policjanci mają 100% płatne zwolnienia a jakos nikt się nie czepia.
Miranda mam kilka koleżanek pracujących w szkolnictwie i jakoś żadna z nich nie narzeka na ciężką pracę. Same twierdzą, że będą siedzieć tam jak najdłużej, bo mają wolne ferie zimowe, wakacje, przerwę świąteczną trwającą aż do nowego roku itp. Myślę że są dużo trudniejsze zawody niż praca nauczyciela, a mimo tego inni nie mają tyle urlopu co oni.
Wiecie co, "wielkie dzięki", dowiedziałam się już chyba wszystkiego co chciałam:-/
Znam przepisy, zarówno kodeks pracy jak i kartę nauczyciela. I niestety nie znalazłam tu odniesienia do nich.
Ja się nie pytam dlaczego strażacy mają tyle wolnego, a lekarze wakacje sponsorowane przez firmy farmaceutyczne. I sami sobie odpowiedzcie na pytanie, czy to tak miło być nauczycielem i wysłuchiwać tego co mówicie. I dobrze, niech nam zniosą te cholerne "przywileje", których tak nam się zazdrości. Niech dadzą za to prawo do wychowywania dzieci, a nie do usługiwania im.
By the way, macie 0pkt za wypowiedź nie na temat.
Znam przepisy, zarówno kodeks pracy jak i kartę nauczyciela. I niestety nie znalazłam tu odniesienia do nich.
Ja się nie pytam dlaczego strażacy mają tyle wolnego, a lekarze wakacje sponsorowane przez firmy farmaceutyczne. I sami sobie odpowiedzcie na pytanie, czy to tak miło być nauczycielem i wysłuchiwać tego co mówicie. I dobrze, niech nam zniosą te cholerne "przywileje", których tak nam się zazdrości. Niech dadzą za to prawo do wychowywania dzieci, a nie do usługiwania im.
By the way, macie 0pkt za wypowiedź nie na temat.
no wlasnie moze jakos to fajnie rozwiązą, zeby nauczyciele w wakacje organizowali polkolonie czy cos, platne moga byc nawet ale zeby rodzice mogli zrobic cos z dziecmi przez ten czas...
w kazdej innej pracy norma jest 10 dni urlopu łącznie w wakacje, no ewnetulanie 15
a co z pozostalym czasem...
Nie twierdzem, ze jest to łatwa praca ale pani na kasie w biedronce tez nie ma kolorowo, a urlopu 26 dni w roku... i to czesto ten wakacyjny dostaje np w pazdzierniku...
w kazdej innej pracy norma jest 10 dni urlopu łącznie w wakacje, no ewnetulanie 15
a co z pozostalym czasem...
Nie twierdzem, ze jest to łatwa praca ale pani na kasie w biedronce tez nie ma kolorowo, a urlopu 26 dni w roku... i to czesto ten wakacyjny dostaje np w pazdzierniku...
ej, co wy jesteście takie nerwowe?
fakt faktem że nauczyciele specjalne przywileje mają bardzo fajne, faktycznie można pozazdrościć, ale po co te nerwy? po co ta złość?
zamiast przyznać - "tak, rzeczywiście, pod pewnymi względami mamy dobrze i mamy lepiej niż większość ludzi "normalnie" pracujących" to sie zaraz obruszają, wyzywają, obrażają....I za wszelką cenę próbują udowodnić, że wcale nie jest fajnie być nauczycielem.
I po co? Nie kumam tego
fakt faktem że nauczyciele specjalne przywileje mają bardzo fajne, faktycznie można pozazdrościć, ale po co te nerwy? po co ta złość?
zamiast przyznać - "tak, rzeczywiście, pod pewnymi względami mamy dobrze i mamy lepiej niż większość ludzi "normalnie" pracujących" to sie zaraz obruszają, wyzywają, obrażają....I za wszelką cenę próbują udowodnić, że wcale nie jest fajnie być nauczycielem.
I po co? Nie kumam tego
Marta, jeśli Karta Nauczyciela nie reguluje jakiejś kwestii (np związanej z macierzyństwem) traktuje się ją zgodnie z Kodeksem Pracy. Czyli przysługuje przerwa na karmienie, myślę że dalej to indywidualna sprawa z przełożonym czyli z dyrekcją, w jaki sposób ją wykorzystasz.
Moja koleżanka, karmiąca po powrocie do pracy, po prostu pracowała godzinę krócej, czyli było to tak, jak w wielu innych "firmach". Ale pewnie warto to obgadać wcześniej z przełożonym.
Nie martw się na zapas :)
Ps. Też jestem za "prawem do wychowywania" :)
Ps2. Zapraszamy do szkoły, do policji, do straży granicznej, do sądownictwa, do rolnictwa... no wszędzie mają przywileje tylko nie u Was :D
Moja koleżanka, karmiąca po powrocie do pracy, po prostu pracowała godzinę krócej, czyli było to tak, jak w wielu innych "firmach". Ale pewnie warto to obgadać wcześniej z przełożonym.
Nie martw się na zapas :)
Ps. Też jestem za "prawem do wychowywania" :)
Ps2. Zapraszamy do szkoły, do policji, do straży granicznej, do sądownictwa, do rolnictwa... no wszędzie mają przywileje tylko nie u Was :D
Osobiście uważam, że mamy pod wieloma względami dobrze, lepiej niż w innych zawodach - wakacje, ferie i inne weekendy, krótszy niż 8 godzin czas pracy w szkole (co nie znaczy,że nie pracujemy trochę w domu - raz więcej raz mniej). Nie jestem narzekajacym nauczycielem, wiem, że tacy są i też mnie drażnią. Ale poziom niektórych "zazdrosnych" wypowiedzi jest taki, że w człowieku się gotuje. Poza tym naprawdę droga wolna, warto chyba spróbować pracy w szkole, zmierzyć się z wyzwaniami jakie niesie ten zawód i skorzystać z przywilejów.
Kiedy byłam nastolatką to też uważałam,że nauczyciel to najbardziej fajny zawód na świecie-ma tyle wolnego!!!Sama teraz jestem nauczycielką...a zostałam nią,napewno nie dla tylu dni wolnych,no i napewno nie dla tej kasy którą dostaję...Rzeczywiście mam wakacje i inne dni wolne,których np.mój mąz nie ma...Ale coś za coś.Uczę w klasach młodszych i muszę wam napisać,że czasami przychodzę tak zmęczona,że nie mam siły już rozmawiać z własnymi,małymi dziećmi.Czasami nie mam kiedy zejść do łazienki,bo na przerwie albo dyżur albo dzieci coś potrzebują,albo jakiś rodzic przyjdzie na rozmowę.Nie należę do nauczycieli którzy siedzą za biurkiem,stoję właściwie każdą lekcję,zresztą dzieci ciągle coś potrzebują,trzeba podejśc,pokazać itp.Czasami trzeba mieć oczy dookoła głowy,bo jeden np.się wierci na krześlę,jeden łazi po klasie bo ma ADHD...Kilka osób mówi jednocześnie,ktoś chce siusiu,komuś krew leci bo mu akurat ząb wypadł...Czasami nie wiem jak ja daję radę zająć ponad 20stkę dzieci przez 45 min....w domu czasami jest ciężko zająć własne,prywatne dzieci przez 30 min.Więc nie gadajcie ciągle o tych wolnych dniach.Poza tym niektórzy nauczyciele nie mają tyle wolnego,np. w mojej szkole prawie połowa sierpnia to poprawki róznych egzaminów/pracuję w całym zespole szkoł/.Niektórzy dyrektorzy wzywają nauczycieli już po 20 sierpnia /np.spotkania zespołów/.A co do karmienia piersią po powrocie z macierzyńskiego-może poproś panią Dyrektor o dogodny plan lekcji,powiedz,że karmisz.Może będą wyrozumiali,u mnie byli i fajnie ułóżyli mi plan...
Myśle,że może poproś aby tak ci ułożono plan żebyś nie musiała siedzieć np. 8 godzin w jednym dniu a w drugim 2, tylko równomiernie po te 4 jeżeli masz pełen eteat (20h) to dasz radę wyrobić.
I chyba musisz się spytać w kadrach a nie tu na forum, bo tutaj jak widzisz, zabolało, jak śmiesz pytać o takie rzeczy!:)
Praca w szkole niby łatwa wolne itd... tak się wydaje z zewnątrz. Praca z dziećmi jest trudniejsza i bardziej obciążająca niż z dorosłymi, bo dorosłych wychowywać nie trzeba. Co najwyżej jak się na ciężki przypadek trafi to trzeba starać się zachować zimną krew i klienta przetrzymać jakoś.
Mam okazję pracować dorywczo w innej branży to widzę różnicę.Oj o wiele łatwiej nawet z kimś uperdliwym się dogadać niz z niegrzecznym, niewychowanym dzieciakiem.
Jak to wpływa taka praca nauczyciela na człowieka najlepiej widać po emerytowanych nauczycielach. Zjechana psychika na maxa. Moja mama po 40 latach pracy w szkole. Groszowa emerytura i co ma po latach poswięceń bo to nauczyciel z powołania i bardzo ceniony pedagog był.
Sama pracuję w szkole 13 lat i tak generalnie nie wiem czy dociągnę w tym zawodzie do emerytury. Wcale lajtowo nie jest.Czasem bym chciała posiedzieć sobie w spokoju te 8 godzin, mieć możliwość pójścia do wc lub wypicia choćby kawy kiedy chcę. Tu jak przychodzę np. na 8 to do 14 czasem o to trudno, bo na przerwach dyżury i ciągle na nogach w hałasie i kurzu.Leczę się na gardło już mam przewlekłą chrypkę.Jak wracam do domu to sie czuję jakbym w kopalni robiła. Moje własne dzieci juz mnie irytują bo mam ogromną potrzebę ciszy...
Te wakacje naprawde ratują. To jest specyficzna praca i nie ma co porównywać. A dzieci też nie powinny siedzieć cały rok w murach bo dla nich to również niezdrowe.Świetlica szkolna? Masakra, hałas, ścisk na niewielkiej przestrzeni sporej grupy dzieci. Ja mojego osobistego nie dałam do świetlicy mimo,że niestety nam się rozmijało i on często kończył, ja zaczynałam. Całe szczęscie była babcia ale robię wszystko żeby jak najmniej czasu spędzał w murach szkoły.
Na całym świecie nauczyciele mają dłuższe wakacje. Jest akcja lato i chętni nauczyciele organizują latem zajęcia w szkołach.Ale miasto skąpi pieniążków na takie sprawy/ciagle ich na wszystko brakuje w tym na dodatkowe zajecia. Teraz nam tak ciachnęli,że sporo nauczycieli trzeba było zwolnić, a dzieciaki cóż, zostały im zabrane godziny, które były im potrzebne i to bardzo.
A rodzice też chcą się wyręczać komputerem, tv i szkołą żeby samemu mieć problem z głowy ot co.
Teraz dzieci, to widać, odczuwają bardzo wielki niedobór rodziców, bardzo to widać naprawdę.
I przestańcie z tymi paniami z biedronki! Tu nie wymagane jest wykształcenie, każdy tam sobie moze pójść- troszkę porównanie nie bardzo.
I chyba musisz się spytać w kadrach a nie tu na forum, bo tutaj jak widzisz, zabolało, jak śmiesz pytać o takie rzeczy!:)
Praca w szkole niby łatwa wolne itd... tak się wydaje z zewnątrz. Praca z dziećmi jest trudniejsza i bardziej obciążająca niż z dorosłymi, bo dorosłych wychowywać nie trzeba. Co najwyżej jak się na ciężki przypadek trafi to trzeba starać się zachować zimną krew i klienta przetrzymać jakoś.
Mam okazję pracować dorywczo w innej branży to widzę różnicę.Oj o wiele łatwiej nawet z kimś uperdliwym się dogadać niz z niegrzecznym, niewychowanym dzieciakiem.
Jak to wpływa taka praca nauczyciela na człowieka najlepiej widać po emerytowanych nauczycielach. Zjechana psychika na maxa. Moja mama po 40 latach pracy w szkole. Groszowa emerytura i co ma po latach poswięceń bo to nauczyciel z powołania i bardzo ceniony pedagog był.
Sama pracuję w szkole 13 lat i tak generalnie nie wiem czy dociągnę w tym zawodzie do emerytury. Wcale lajtowo nie jest.Czasem bym chciała posiedzieć sobie w spokoju te 8 godzin, mieć możliwość pójścia do wc lub wypicia choćby kawy kiedy chcę. Tu jak przychodzę np. na 8 to do 14 czasem o to trudno, bo na przerwach dyżury i ciągle na nogach w hałasie i kurzu.Leczę się na gardło już mam przewlekłą chrypkę.Jak wracam do domu to sie czuję jakbym w kopalni robiła. Moje własne dzieci juz mnie irytują bo mam ogromną potrzebę ciszy...
Te wakacje naprawde ratują. To jest specyficzna praca i nie ma co porównywać. A dzieci też nie powinny siedzieć cały rok w murach bo dla nich to również niezdrowe.Świetlica szkolna? Masakra, hałas, ścisk na niewielkiej przestrzeni sporej grupy dzieci. Ja mojego osobistego nie dałam do świetlicy mimo,że niestety nam się rozmijało i on często kończył, ja zaczynałam. Całe szczęscie była babcia ale robię wszystko żeby jak najmniej czasu spędzał w murach szkoły.
Na całym świecie nauczyciele mają dłuższe wakacje. Jest akcja lato i chętni nauczyciele organizują latem zajęcia w szkołach.Ale miasto skąpi pieniążków na takie sprawy/ciagle ich na wszystko brakuje w tym na dodatkowe zajecia. Teraz nam tak ciachnęli,że sporo nauczycieli trzeba było zwolnić, a dzieciaki cóż, zostały im zabrane godziny, które były im potrzebne i to bardzo.
A rodzice też chcą się wyręczać komputerem, tv i szkołą żeby samemu mieć problem z głowy ot co.
Teraz dzieci, to widać, odczuwają bardzo wielki niedobór rodziców, bardzo to widać naprawdę.
I przestańcie z tymi paniami z biedronki! Tu nie wymagane jest wykształcenie, każdy tam sobie moze pójść- troszkę porównanie nie bardzo.
I po co tak naskakujecie na nauczycieli? Przecież to Oni uczą Wasze dzieci i choćby z dlatego należy im się dobre słowo i wyrozumiałość. Każdy marudzący na ich "wolny czas" może śmiało zmienić pracę i zostać nauczycielem. Nie ma zakazów :)
Tacy właśnie wszechwiedzący maruderzy gadają i narzekają na nauczycieli, a potem ich dzieci nie mają żadnego szacunku do pedagogów...
Tacy właśnie wszechwiedzący maruderzy gadają i narzekają na nauczycieli, a potem ich dzieci nie mają żadnego szacunku do pedagogów...
Nie należy generalizować ale ty generalizujesz ... dzieci obecnie są mało chętne do nauki, za dużo komputera i innych rozpraszaczy niestety. Kiedyś mi zależało na dobrych stopniach i to było powszechne. każdy ten pasek chciał. Sama zawsze miałam świadectwo z paskiem, a teraz to totalna zlewka i po co?Zwłaszcza gimnazjaliści, im to chyba najbardziej nauczyciele przeszkadzają w dobrej zabawie.Tak teraz jest "fajnie" w szkole.Jak walka z wiatrakami czasami.
A najbardziej irytuje mnie to, że moje dziecko wraca do domu i ma zadane mnóstwo pracy domowej i zdarza się, że siedzę z nim do 12 w nocy i ją razem odrabiamy. Kiedyś nie wytrzymałam i poszłam do jego wychowawcy i spytałam wprost, czy ona też wykonuje pracę za innych rodziców? Ona na to, że nie. Więc ją wtedy spytałam wprost, to dlaczego my-rodzice mamy wykonywać w takim razie za nią pracę, której nie zdążyła przerobić z dziećmi w szkole, dlatego notorycznie zadaje mnóstwo materiału do domu. Nic się guła nie odezwała i od tego czasu jest spokój, bo inni rodzice też się zbuntowali, bo ile można. Nie dość że większość z nich ciężko pracuje 8-9 h dziennie, to jeszcze wracają do domu i odrabiają do późnej nocy wspólnie z dziećmi zadania domowe, których nauczycielce nie chciało się wykonać z dziećmi w szkole.
gułę to zrobisz ze swojego dziecka... Tacy roszczeniowi rodzice genijalnych przyszłych bezrobotnych...Nie chce ci się dziecku poświęcić czas i tyle. Prace domowe się nie podobają. Współczuję nauczycielce twojego dziecka. Każdy miał prace domowe- to niezbędne do przećwiczenia i utrwalenia wiadomości.
w sumie to trochę racja, dlaczego dzieci mają jeszcze tyle czasu spędzać nad zadaniami domowymi? Już dosyć w szkole siedzą. Czasami po 8 godzin dziennie. I jeszcze potem w domu. Szkoła jest od nauki.
Jasne zadanie w celu przećwiczenia i utrwalenia, ale czesto zadawane są rzeczy, których po prostu nie zdążyło sie przerobić.
Ja nie mówie ze to wina nauczycieli tylko ogólnie systemu. Program jest przeładowany. Dzieciom wtłacza się do głów mnóstwo niepotrzebnych informacji. Szkoła podstawowa powinna faktycznie skupiać się na podstawach, powinna starać się dzieci zainteresować tematem tak zeby w domu same z siebie próbowały zgłębiać wiedzę z tego co ich akurat interesuje. A nie na siłę uczyć kompletnie nieprzydatnych rzeczy.
Tyle jest ciekawych rzeczy na świecie, o których ludzie nie mają zielonego pojęcia. Za to każdy musi wiedzieć co to sinus. Po cholerę???
8 lat podstawówki uczą się pisać (no teraz to nawet 9 licząc z gimnazjum), a potem się okazuje, ze co drugi nie umie napisać krótkiego, prostego tekstu bez błędów. Nie potrafią zwykłego podania napisać, nie wiedzą kto to adresat a kto to odbiorca....
Kilka lat biologii a to potem nawet nie wie jak do zapłodnienia dochodzi.
szkoda gadać
Jasne zadanie w celu przećwiczenia i utrwalenia, ale czesto zadawane są rzeczy, których po prostu nie zdążyło sie przerobić.
Ja nie mówie ze to wina nauczycieli tylko ogólnie systemu. Program jest przeładowany. Dzieciom wtłacza się do głów mnóstwo niepotrzebnych informacji. Szkoła podstawowa powinna faktycznie skupiać się na podstawach, powinna starać się dzieci zainteresować tematem tak zeby w domu same z siebie próbowały zgłębiać wiedzę z tego co ich akurat interesuje. A nie na siłę uczyć kompletnie nieprzydatnych rzeczy.
Tyle jest ciekawych rzeczy na świecie, o których ludzie nie mają zielonego pojęcia. Za to każdy musi wiedzieć co to sinus. Po cholerę???
8 lat podstawówki uczą się pisać (no teraz to nawet 9 licząc z gimnazjum), a potem się okazuje, ze co drugi nie umie napisać krótkiego, prostego tekstu bez błędów. Nie potrafią zwykłego podania napisać, nie wiedzą kto to adresat a kto to odbiorca....
Kilka lat biologii a to potem nawet nie wie jak do zapłodnienia dochodzi.
szkoda gadać
miki mam nadzieję, że nie jesteś nauczycielką, bo jeśli jesteś, to niestety ale 3/4 bezrobotnych będzie właśnie z tego powodu, że kiedyś mieli pecha i byli twoimi podopiecznymi. Właśnie o takie guły mi chodzi, które nawet nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Wyraźnie podkreśliłam, że chodzi mi o zadany materiał nie w celu poćwiczenia już przerobionego materiału (bo z tym dziecko samo sobie świetnie poradzi), ale ten , którego pani nie zdążyła przerobić z dziećmi, bo zwyczajnie jej się nie chciało. I tu nie chodzi o niechęć spędzenia z dzieckiem czasu, bo wierz mi, że po pracy o niebo wolę z dzieckiem gdzieś pojechać i spędzić go na świeżym powietrzu niż ślęczeć w 4 ścianach i pomagać w odrabianiu lekcji.
Nie bardzo rozumiem. Jak chodziłam do szkoły to zawsze sama odrabiałam prace domowe. Dzieciom się krzywda nie stanie, jak posiedzą w domu troszkę nad nauką. A jeśli praca nauczyciela jest taaaaka świetna, nie męcząca itp to żaden problem zostać jednym z nich.. Sama nauczycielką nie jestem, ale nie rozumiem takiego na nich naskakiwania. Wiele jest zawodów państwowych, które mają jeszcze większe przywileje. Wszystko ma swoje plusy i minusy.
Do ostatniego postu - jeśli klasa (2 technikum - 17,18 lat) zwiała mi z lekcji, to nie widzę problemu, żeby im zadać do samodzielnego opracowania temat, który miałam przerobić na danej lekcji.
A o autorki wątku - kiedy ja wracałam z macierzyńskiego (2 razy w dwóch różnych szkołach) nie było opcji żadnych przerw na karmienie, musisz to sobie sama tak zorganizować, żeby wyrobić się na przerwie. Ja np ściągałam mleko na dużej 15 min przerwie. W obu przypadkach miałam etat + nadgodziny.
A o autorki wątku - kiedy ja wracałam z macierzyńskiego (2 razy w dwóch różnych szkołach) nie było opcji żadnych przerw na karmienie, musisz to sobie sama tak zorganizować, żeby wyrobić się na przerwie. Ja np ściągałam mleko na dużej 15 min przerwie. W obu przypadkach miałam etat + nadgodziny.
jakoś mi trudno uwierzyć,że nauczyciel zadaje matariał nieprzerobiony. Podejrzewam, że to bzdura dlatego tak napisałam.
Jestem nauczycielem i mam do czynienia z mądrymi rodzicami i takimi, którym się wydaje,że wszystko wiedzą najlepiej, a z dzieckiem same problemy...
Jeżeli faktycznie tak było jak piszesz to raczej z czymś takim poszłabym do dyrekcji i tyle ale szczerze wątpię.
Jestem nauczycielem i mam do czynienia z mądrymi rodzicami i takimi, którym się wydaje,że wszystko wiedzą najlepiej, a z dzieckiem same problemy...
Jeżeli faktycznie tak było jak piszesz to raczej z czymś takim poszłabym do dyrekcji i tyle ale szczerze wątpię.
Akurat miałam przyjemność mieć w piątki na ostatniej godzinie z klasą, której w ciągu 2 semestru zdarzyło się tak 3 razy uciec. Wychowawca wiedział, dyrektor też, dostali punkty ujemne, mieli nieobecności i myślisz, że to był dla nich problem? Ale jeśli ja z tego powodu nie przerobiłabym w pełni materiału, to dlaczego ma być to moja wina? Pewnie mam się jeszcze bić w piersi i zastanawiać, dlaczego uciekli...
do A - jestem nauczycielem dyplomowanym i mam przy pełnym etacie 2300 wiec to az takie kokosy, serio??
Roszczeniowi i niestety zupelnie nie znający realiów pracy nauczycielarodzice sprawiają, że coraz częściej zastanawiam się nad zmianą pracy... Jak kogoś tak zjada zawiść, to niech zmieni zawód, nikt nikomu nie broni.
A teksty o pracach domowych mnie śmieszą ;p Naprawdę myślisz, ze nauczyciel zadaje tak dużo, bo nie chciało mu się zrealizować czegoś na zajęciach? Przy klasach o wysokim poziomie!! z trudem jestem w stanie zrealizować podręcznik. Tych klas niestety jest zdecydowana mniejszość.
Uczę, bo lubię, na pewno nie dla pieniędzy, ani dla wolnego. Wolałabym zarabiac normalne pieniądze. Jestem po 3 kierunkach studiów, moglabym pracować w wielu miejscach ale wybrałam szkołę.
Jest wiele profesji, w których ludzie zarabiają dużo więcej i mają tyle samo wolnego, lub więcej i jakoś nikt nie zieje do nich taką nienawiścią. Smutne jest to, że to właśnie rodzice przenoszą na dzieci swoje frustracje związane ze szkołą, zaszczepiaja im niechęc do szkoły i do nauczycieli, wrzucaja wszystkich do jedego worka...
3/4 moich koleżanek pracuje w biurze. 8 godzin dziennie, ale tylko 2-3 to efektywna praca. Zarabiaja duzo więcej ode mnie, często nie mają wyższego wykształcenia. Mają czas na facebooki, allegro i inne pierduty i jakoś nie jest to dla mnie powód, żeby nimi gardzić, nienawidzić, zazdrościć itp.
Ja bym w biurze padła z nudów ;p
Po co niektórym tyle jadu?? Nie rozumiem...
Roszczeniowi i niestety zupelnie nie znający realiów pracy nauczycielarodzice sprawiają, że coraz częściej zastanawiam się nad zmianą pracy... Jak kogoś tak zjada zawiść, to niech zmieni zawód, nikt nikomu nie broni.
A teksty o pracach domowych mnie śmieszą ;p Naprawdę myślisz, ze nauczyciel zadaje tak dużo, bo nie chciało mu się zrealizować czegoś na zajęciach? Przy klasach o wysokim poziomie!! z trudem jestem w stanie zrealizować podręcznik. Tych klas niestety jest zdecydowana mniejszość.
Uczę, bo lubię, na pewno nie dla pieniędzy, ani dla wolnego. Wolałabym zarabiac normalne pieniądze. Jestem po 3 kierunkach studiów, moglabym pracować w wielu miejscach ale wybrałam szkołę.
Jest wiele profesji, w których ludzie zarabiają dużo więcej i mają tyle samo wolnego, lub więcej i jakoś nikt nie zieje do nich taką nienawiścią. Smutne jest to, że to właśnie rodzice przenoszą na dzieci swoje frustracje związane ze szkołą, zaszczepiaja im niechęc do szkoły i do nauczycieli, wrzucaja wszystkich do jedego worka...
3/4 moich koleżanek pracuje w biurze. 8 godzin dziennie, ale tylko 2-3 to efektywna praca. Zarabiaja duzo więcej ode mnie, często nie mają wyższego wykształcenia. Mają czas na facebooki, allegro i inne pierduty i jakoś nie jest to dla mnie powód, żeby nimi gardzić, nienawidzić, zazdrościć itp.
Ja bym w biurze padła z nudów ;p
Po co niektórym tyle jadu?? Nie rozumiem...
no ja dostaję 2000 na rękę po 13 latach pracy. Ale chyba nikt dla kasy do szkoły nie idzie. Mam cały przekrój od podst. po gimnazjum i zdecydowanie z maluszkami lepiej się pracuje:) nie są jeszcze zmanierowane. Fakt znajomi w pracy biurowej dużo więcej zarabiają, a mają czas na kawkę i jakoś się nie przemęczają.
Ze szkoły też ludzie odchodzą świadomie do innych zawodów jak mają dość i wcale im nagle nie przeszkadza,że teraz mają te 8 godzin są zadowoleni.
Ja w sumie w szkole to siedzę zwykle wiecej niż mój etat i nierzadko wychodzę po 17, zawsze coś mnie stopuje przed wyjściem i jest coś czy papierkowego czy innego do załatwienia.
Często z okienkami, zastępstwami siedzę prawie i te 8 godzin
Ze szkoły też ludzie odchodzą świadomie do innych zawodów jak mają dość i wcale im nagle nie przeszkadza,że teraz mają te 8 godzin są zadowoleni.
Ja w sumie w szkole to siedzę zwykle wiecej niż mój etat i nierzadko wychodzę po 17, zawsze coś mnie stopuje przed wyjściem i jest coś czy papierkowego czy innego do załatwienia.
Często z okienkami, zastępstwami siedzę prawie i te 8 godzin
ja piernicze, jak zwykle wątek o nauczycielach mowi byc wyrzyganiem im wakacji...mi sie juz nie chce na ten tenat wałkowac - kto zazdrosci i uwaza ze to prosze i zarabia sie góry złota- zapraszam do szkoły, ja wiem tylko jedno, sprzedaje benzynę i parowki i nigdy bym tego z powrotem na szkole nie zamieniła
pati84 - ale ci kuzynka naściemniała. Nie znam nikogo kto by tyle zarabiał, a pensje nauczycieli są jawne, dostępne w necie. A u nas też jest wielu dyplomowanych, i to pracujących nawet więcej niż na etat i nikt tyle nie ma.
Jest kilka stopni w karierze nauczyciela: stażysta, kontraktowy, mianowany i dyplomowany. Na każdym stopniu trzeba zrobić studia i każdy stopień to ok. 200-250zł podwyżki. Sami sobie odpowiedzcie czy się opłaca:-/ To trzeba lubić.
Powiem tylko że jak zdecydowałam że chcę uczyć to stażysta zarabiał niecałe 800zł - i naprawdę było mi przykro gdy ktoś wytykał mi wakacje i kokosy jakie niby zarabiam.
Jest kilka stopni w karierze nauczyciela: stażysta, kontraktowy, mianowany i dyplomowany. Na każdym stopniu trzeba zrobić studia i każdy stopień to ok. 200-250zł podwyżki. Sami sobie odpowiedzcie czy się opłaca:-/ To trzeba lubić.
Powiem tylko że jak zdecydowałam że chcę uczyć to stażysta zarabiał niecałe 800zł - i naprawdę było mi przykro gdy ktoś wytykał mi wakacje i kokosy jakie niby zarabiam.
Znam babkę która uczy poza Trójmiastem i zarabia prawie 3tys.(2800-2900)plus nadgodziny i tu wychodzi już jakieś 3,5, do tego dorabia sobie weekendowo w innej szkole z czego ma też prawie tysiaka i korepetycje w domu ponad tysiąc i ma jeszcze czas na inne rzeczy..w innych zawodach trudno byłoby ciągnąć 3 prace jednocześnie i mieć jeszcze czas dla siebie.
Ja w tym roku miałam 1666 zł (n-l kontraktowy 7 rok pracy bez wychowawstwa), ratowały mnie nadgodziny pod koniec miesiąca ok. 500 zł.
W przyszłym roku szkolnym będzie goły etat.
Najciekawsze jest co wprowadza reforma. Ciekawe, czy rodzice wiedzą.
Grupy na językach będą miały 24 osoby, a nie jak teraz, że klasę 30 osob. dzielą na pół i są dwie grupy. Rzeczywiście oszczędność, a że nauka języka stanie się mitem, to juz nikogo nie interesuje. Potem rodzice mają pretensje, że w szkole dziecko przy 2 godz tygodniowo nie nauczyło się języka.
W przyszłym roku szkolnym będzie goły etat.
Najciekawsze jest co wprowadza reforma. Ciekawe, czy rodzice wiedzą.
Grupy na językach będą miały 24 osoby, a nie jak teraz, że klasę 30 osob. dzielą na pół i są dwie grupy. Rzeczywiście oszczędność, a że nauka języka stanie się mitem, to juz nikogo nie interesuje. Potem rodzice mają pretensje, że w szkole dziecko przy 2 godz tygodniowo nie nauczyło się języka.
Do "ja"- zastanowiłaś się co napisałaś?
3tysiące za goły etat? Gdzie? Plus nadgodziny - to też czas pracy i nie mniejszy wysiłek, dorabianie weekendowe to też poświęcony czas i siły, i do tego jeszcze korki - znów czas, czas, czas, i cały czas praca umysłowa i fizyczna. "i ma jeszcze czas na inne rzeczy" - chyba żeby pójść siku i zjeść kanapkę.
3tysiące za goły etat? Gdzie? Plus nadgodziny - to też czas pracy i nie mniejszy wysiłek, dorabianie weekendowe to też poświęcony czas i siły, i do tego jeszcze korki - znów czas, czas, czas, i cały czas praca umysłowa i fizyczna. "i ma jeszcze czas na inne rzeczy" - chyba żeby pójść siku i zjeść kanapkę.
Miałam w tym roku 2 dni, po 3 godz lekc+ 1 godz okienka i 3 dni po 8 godzin. Kiedy wracałam do domu byłam psychicznie zmęczona. Nie zrozumie tego ktoś, kto nie pracował nigdy z dużą grupą dzieci/ mlodzieży. Nie można się podczas lekcji "wyłączyć", trzeba mieć cały czas kontrolę, bo inaczej są potem takie akcje, jak ta z koszem na śmieci.
"Ja" - a jeśli chodzi od dorabianie w weekendy. Znam wiele firm, które są nieczynne w soboty, niedziele, święta. Jeśli ktoś ma parcie na kasę, to może sobie dorabiać. Ja - nauczyciel języka, mam w domu jeszcze kupę roboty. Nie obijam się, robię testy, kartkówki, sprawdzam wypracowania, nie stawiam ocen z kosmosu. Jeśli będą chcieli wprowadzić 8 godzinny dzien pracy - jestem za. W domu nie mam warunków do pracy. Tylko, jak pojadę z klasą na biwak (jeśli jeszcze się kiedyś zdecyduję), to chcę mieć płacone za pracę w godzinach nocnych, bo na ostatnim poszlam spać o 4 nad ranem a obudzono mnie o 6, bo 2 panny się pokłóciły...
I niech Państwo jak najmniej wtrąca się do nauczania wprowadzając co chwila nowe reformy i durne przepisy. Urzędnicy, którzy to wymyślają dawno nie byli w szkole.
Mimo ze pracę w szkole jako taką lubię, jestem sfrustrowana. Właśnie kończę podyplomówkę i planuję zmienić pracę.
"Ja" - a jeśli chodzi od dorabianie w weekendy. Znam wiele firm, które są nieczynne w soboty, niedziele, święta. Jeśli ktoś ma parcie na kasę, to może sobie dorabiać. Ja - nauczyciel języka, mam w domu jeszcze kupę roboty. Nie obijam się, robię testy, kartkówki, sprawdzam wypracowania, nie stawiam ocen z kosmosu. Jeśli będą chcieli wprowadzić 8 godzinny dzien pracy - jestem za. W domu nie mam warunków do pracy. Tylko, jak pojadę z klasą na biwak (jeśli jeszcze się kiedyś zdecyduję), to chcę mieć płacone za pracę w godzinach nocnych, bo na ostatnim poszlam spać o 4 nad ranem a obudzono mnie o 6, bo 2 panny się pokłóciły...
I niech Państwo jak najmniej wtrąca się do nauczania wprowadzając co chwila nowe reformy i durne przepisy. Urzędnicy, którzy to wymyślają dawno nie byli w szkole.
Mimo ze pracę w szkole jako taką lubię, jestem sfrustrowana. Właśnie kończę podyplomówkę i planuję zmienić pracę.
praca w szkle jezel ichodzi o kase jest do d*py, była i bedzie - trzeba to lubic. ja pracowalam w 3 meisjcach by na jakies 2500/3000 wyjsc, to jakos dawalam rade przezyc - znudziło mi sie. mam w powazaniu studia itp. jak moge pracowac na stacji beznynowej jeden etat, bez nadgodzin i nie narzekac na kase
Madness is the gift, that has been given to me!!
oj dorabiać sobie każdy może, nikt mu nie broni. I w innych zawodach też jak ktoś "zaradny"może
Ja sobie dorabiam w weekendy i co z tego? Mąż ma inną pracę taką że całymi dniami go nie ma i też dorabia dodatkowo. Trzeba jakoś kredyty płacić. A na kawkowanie nie mam czasu bo dwójka małych dzieci i raczej staram się im poświecać czasu jaknajwięcej, a często nie mogę bo muszę robić właśnie robić dodatkowo, bo za nasze dwie pensje ledwo z mężem dychamy.Teoretycznie każdy znajdzie czas na spotkanie po pracy nikt nie chodzi o 20 spać;)
I co się burzycie. Moja siostra zarabia 7000 w banku, o 16 wychodzi i ma wszystko w nosie, praca spokojna, ona jakoś mi nie wypomina jak mam super!A ja zapitalam ciągle z czymś, a też życzę jej żeby jej się jaknajlepiej żyło, nikomu nie zazdroszczę każdy pracuje na siebie.
Dlatego takie wypominanie wszystkiego i kokosów nauczycielskich to tylko świadczy o osobie, która patrzy zamiast jak sama podnieść standard swojego życia to jak dopiec innym i żeby wszyscy dookoła mieli jak najgorzej.Dla swojego lepszego samopoczucia?
To nie ten kierunek, powinniśmy wszyscy mieć lepiej:)
Ja sobie dorabiam w weekendy i co z tego? Mąż ma inną pracę taką że całymi dniami go nie ma i też dorabia dodatkowo. Trzeba jakoś kredyty płacić. A na kawkowanie nie mam czasu bo dwójka małych dzieci i raczej staram się im poświecać czasu jaknajwięcej, a często nie mogę bo muszę robić właśnie robić dodatkowo, bo za nasze dwie pensje ledwo z mężem dychamy.Teoretycznie każdy znajdzie czas na spotkanie po pracy nikt nie chodzi o 20 spać;)
I co się burzycie. Moja siostra zarabia 7000 w banku, o 16 wychodzi i ma wszystko w nosie, praca spokojna, ona jakoś mi nie wypomina jak mam super!A ja zapitalam ciągle z czymś, a też życzę jej żeby jej się jaknajlepiej żyło, nikomu nie zazdroszczę każdy pracuje na siebie.
Dlatego takie wypominanie wszystkiego i kokosów nauczycielskich to tylko świadczy o osobie, która patrzy zamiast jak sama podnieść standard swojego życia to jak dopiec innym i żeby wszyscy dookoła mieli jak najgorzej.Dla swojego lepszego samopoczucia?
To nie ten kierunek, powinniśmy wszyscy mieć lepiej:)
dziewczyny dlaczego kuzynka miałaby ściemniać , tak jak pisałam mówiła 4500 brutto czyli 3000 z kawałkiem na rękę , pełen etat, dyplomowany jak piszecie że macie 2000 z kawałkiem to wliczacie dodatek motywacyjny ? i inne dodatki, nie wliczam trzynastek
1. Zgodnie z art. 30 ust. 1 Karty Nauczyciela składowe wynagrodzenia
nauczycieli to:
5. wynagrodzenie zasadnicze,
6. dodatki:
1. za wysługę lat,
2. motywacyjny,
3. funkcyjny,
4. za warunki pracy,
7. wynagrodzenia:
5. za godziny ponadwymiarowe,
6. za godziny doraźnych zastępstw,
8. nagrody,
9. inne świadczenia wynikające ze stosunku pracy, z wyłączeniem
świadczeń z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych
oraz dodatków socjalnych (wiejskiego i mieszkaniowego),
określonych w art. 54.
1. Zgodnie z art. 30 ust. 1 Karty Nauczyciela składowe wynagrodzenia
nauczycieli to:
5. wynagrodzenie zasadnicze,
6. dodatki:
1. za wysługę lat,
2. motywacyjny,
3. funkcyjny,
4. za warunki pracy,
7. wynagrodzenia:
5. za godziny ponadwymiarowe,
6. za godziny doraźnych zastępstw,
8. nagrody,
9. inne świadczenia wynikające ze stosunku pracy, z wyłączeniem
świadczeń z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych
oraz dodatków socjalnych (wiejskiego i mieszkaniowego),
określonych w art. 54.
moja siostra ma coś ok. 3300 zł na rękę (wiem to na pewno bo rozliczam jej pity :P ) + 13-tki + premia roczna (dosyć wysoka) + podwyżka co roku (mała bo mała, ale zawsze coś, niektórzy po kilka lat pracują za tą samą stawkę)
Z reszta ona na kase nigdy nie narzekała, twierdzi że mąz jest od zarabiania ;) Za to zawsze chwaliła sobie ze praca stała (umowa na czas nieokreślony), że szybko jest w domu i z wolnego też sie cieszyła.
Jak widzi ile zarabiają osoby pracujące załóżmy w bankach, sklepach, tow. ubezpieczeniowych a jaką przy tym mają pracę (w tym durnowate godziny pracy) i jakie mają umowy (często śmieciowe) i jakie przeboje z szefami, klientami i współpracownikami to dziękuje bogu za to że wybrała taki zawód.
Ale to trzeba czuć, z powołaniem trzeba się urodzić. Nie każdy bedzie dobrym nauczycielem, w gruncie rzeczy to dobrego nauczyciela można ze świecą szukać, bo tak naprawdę nikt nie sprawdza predyspozycji kandydata do wykonywania tego zawodu.
Z reszta ona na kase nigdy nie narzekała, twierdzi że mąz jest od zarabiania ;) Za to zawsze chwaliła sobie ze praca stała (umowa na czas nieokreślony), że szybko jest w domu i z wolnego też sie cieszyła.
Jak widzi ile zarabiają osoby pracujące załóżmy w bankach, sklepach, tow. ubezpieczeniowych a jaką przy tym mają pracę (w tym durnowate godziny pracy) i jakie mają umowy (często śmieciowe) i jakie przeboje z szefami, klientami i współpracownikami to dziękuje bogu za to że wybrała taki zawód.
Ale to trzeba czuć, z powołaniem trzeba się urodzić. Nie każdy bedzie dobrym nauczycielem, w gruncie rzeczy to dobrego nauczyciela można ze świecą szukać, bo tak naprawdę nikt nie sprawdza predyspozycji kandydata do wykonywania tego zawodu.
2000 i tak wliczam wysługę lat bo to groszowa spara. Trzynastki mają znieść, ponoć w przyszłym roku już nie będzie. Nagrody to bardzo rzadko są. Ja dostałam raz. Talony na święta Bożego Narodzenia ok 300 i pod gruszą nie pamietam ile to dokładnie raz w roku ale nie jest to kwota dzięki której gdzieś możesz pojechać.Dodatek funkcyjny za wychowawstwo chyba 50 zł jakoś. Ponadwymiarowe to nikt nie płaci za siedzenie w szkole dodatkowo. Dodatki wiejskie ponoć nie są małe, nie wiem bo pracuję w mieście ale mają znieść te dodatki.
Zastępstwa to zależy od stopnia ile stawka jest ale generalnie to ludzie się o to biją. bo każdy grosz się liczy-przynajmniej u mnie w szkole to jest walka o godziny.
Mój mąż to pręmię jak dostaje to są nieporównywalnie wyższe u niego w pracy.
Tu premii nikt nie daje, a trzeba zawsze robić jaknajwięcej dla szkoły i jest to bardziej kwestia być lub nie być a nie większej kasy. Tu też jest dużo chętnych do pracy jak wszędzie obecnie ludzie jak złapią to nie puszczają.
Z funduszu socjalnego to pożyczkę można wziąć, nikt nie daje tak sobie.
Zastępstwa to zależy od stopnia ile stawka jest ale generalnie to ludzie się o to biją. bo każdy grosz się liczy-przynajmniej u mnie w szkole to jest walka o godziny.
Mój mąż to pręmię jak dostaje to są nieporównywalnie wyższe u niego w pracy.
Tu premii nikt nie daje, a trzeba zawsze robić jaknajwięcej dla szkoły i jest to bardziej kwestia być lub nie być a nie większej kasy. Tu też jest dużo chętnych do pracy jak wszędzie obecnie ludzie jak złapią to nie puszczają.
Z funduszu socjalnego to pożyczkę można wziąć, nikt nie daje tak sobie.
wiesz miki, wszystko zależy z czym porównasz
mój mąż prowadzi działalność i:
- premii nikt mu nie da, ani żadnej 13-tki, ani żadnego bonu
- urlopu płatnego nie ma w ogole
- właściwie to nie był na urlopie od kilku lat, nie pracuje - nie zarabia, a zarabiać musi
- nie może sobie też pozwolić na zwolnienie lekarskie
- prawie wszystkie soboty spędza w pracy, rzadko kiedy zrobi sobie wolną niedzielę (już nie mówiąc o długich weekendach)
- czesto pracuje od 7:00 do 18-21:00
- kokosów nie zarabia (na rękę można przyjąć że te 4, góra 5 tyś ma odliczając podatki i ZUS)
- zlecania sam sobie musi ogarniać, musi klientów zdobywać, nie ma pewności czy za miesiac zarobi coś, coś więcej, czy tylko trochę, a moze nic?
- tez musi użerać się z ludźmi, czesto z klientami którzy ściemniają z kasą, wydziwiają, cudują, wymagają bóg wie czego, ale płacić nie ma komu, ze zleceniodawcami którzy nie płacą w terminie też, itp itd
W dzisiejszych czasach praca stała ze stałym, pewnym wynagrodzeniem już jest jakimś tam luksusem.
Biorąc jeszcze pod uwagę ile tak naprawdę godzin rocznie nauczyciel pracuje (czy to w szkole, czy to w domu) to naprawdę nauczyciele mają bardzo dobrze. Nie oszukujmy się.
mój mąż prowadzi działalność i:
- premii nikt mu nie da, ani żadnej 13-tki, ani żadnego bonu
- urlopu płatnego nie ma w ogole
- właściwie to nie był na urlopie od kilku lat, nie pracuje - nie zarabia, a zarabiać musi
- nie może sobie też pozwolić na zwolnienie lekarskie
- prawie wszystkie soboty spędza w pracy, rzadko kiedy zrobi sobie wolną niedzielę (już nie mówiąc o długich weekendach)
- czesto pracuje od 7:00 do 18-21:00
- kokosów nie zarabia (na rękę można przyjąć że te 4, góra 5 tyś ma odliczając podatki i ZUS)
- zlecania sam sobie musi ogarniać, musi klientów zdobywać, nie ma pewności czy za miesiac zarobi coś, coś więcej, czy tylko trochę, a moze nic?
- tez musi użerać się z ludźmi, czesto z klientami którzy ściemniają z kasą, wydziwiają, cudują, wymagają bóg wie czego, ale płacić nie ma komu, ze zleceniodawcami którzy nie płacą w terminie też, itp itd
W dzisiejszych czasach praca stała ze stałym, pewnym wynagrodzeniem już jest jakimś tam luksusem.
Biorąc jeszcze pod uwagę ile tak naprawdę godzin rocznie nauczyciel pracuje (czy to w szkole, czy to w domu) to naprawdę nauczyciele mają bardzo dobrze. Nie oszukujmy się.
zapytacie czemu w takim razie szanowny małzonek nie poszuka pracy ze stałym pewnym wynagrodzeniem?
Szukał, owszem i nadal chętnie by się zatrudnił, ale nikt mu tych 4 czy 5 tysięcy nie da (chociaz ma doświadczenie, wykształcenie i milion róznych uprawnień). A pracować za mniej niż 3,500 zł na ręke nie może sobie pozwolić, bo tyle wynoszą w tej chwili nasze wszystkie opłaty.
chyba bym padła ze szczęścia jakby taką pracę znalazł, jakby miał normalne urlopy, normalne godziny pracy i regularnie wypłacane wynagrodzenie
Szukał, owszem i nadal chętnie by się zatrudnił, ale nikt mu tych 4 czy 5 tysięcy nie da (chociaz ma doświadczenie, wykształcenie i milion róznych uprawnień). A pracować za mniej niż 3,500 zł na ręke nie może sobie pozwolić, bo tyle wynoszą w tej chwili nasze wszystkie opłaty.
chyba bym padła ze szczęścia jakby taką pracę znalazł, jakby miał normalne urlopy, normalne godziny pracy i regularnie wypłacane wynagrodzenie
dobra, a chciałabyś sie zamienić? WĄTPIE!
Jak chcesz możesz przyjść porobić, wymiękniesz po tygodniu (jak nie po 1 dniu)
Marta, w ogóle nie zrozumiałaś o co mi chodziło.
Porównując jego zarobek 4000 do zarobku nauczyciela 3000
to chyba jednak różnica w charakterze pracy i w warunkach pracy jest nieporównywalnie spora. I chyba dla tego tysiąca złotych nie chciałabyś sie zamienić.
Prosze policz, ile godzin tygodniowo spędzasz pracując (średnio rocznie). Możesz sobie dodać te nieszczęsne przeklęte zebrania, rady i sprawdzanie zeszytów.
Ile Ci wyjdzie?
Na pewno nie więcej niż 40 godzin / tyg (średnio rocznie powtarzam!)
Jak chcesz możesz przyjść porobić, wymiękniesz po tygodniu (jak nie po 1 dniu)
Marta, w ogóle nie zrozumiałaś o co mi chodziło.
Porównując jego zarobek 4000 do zarobku nauczyciela 3000
to chyba jednak różnica w charakterze pracy i w warunkach pracy jest nieporównywalnie spora. I chyba dla tego tysiąca złotych nie chciałabyś sie zamienić.
Prosze policz, ile godzin tygodniowo spędzasz pracując (średnio rocznie). Możesz sobie dodać te nieszczęsne przeklęte zebrania, rady i sprawdzanie zeszytów.
Ile Ci wyjdzie?
Na pewno nie więcej niż 40 godzin / tyg (średnio rocznie powtarzam!)
P.S. Średnia krajowa BRUTTO wynosi obecnie ok. 3700 zł
Średnie zarobki nauczycieli poszczególnych stopni awansu zawodowego (z wykształceniem wyższym magisterskim i przygotowaniem pedagogicznym) od 1 września 2012 r.kształtują się następująco:
2717,59 zł dla nauczyciela stażysty
3016,54 zł dla nauczyciela kontraktowego
3913,34 zł dla nauczyciela mianowanego
5000,38 zł dla nauczyciela dyplomowanego
MAŁO????
Biorąc pod uwagę ile mają przywilejów dodatkowych???
Biorąc pod uwagę ile tak naprawdę godzin rocznie pracują?
No sory, ale mało to na pewno nie jest.
Mało to jest 1500 zł brutto przy pracy zmianowej na umowę zlecenie bez urlopów, bez wolnych niedziel i świąt.
Ale dobra, jak chcecie: zawód nauczyciela to najtrudniejszy i najgorzej opłacany zawód świata. Nauczyciele za to to najbardziej wykształceni i najinteligentniejsi ludzie na świecie.
Z nauczycielem się nie dyskutuje, bo nauczyciel ma ZAWSZE rację.
Średnie zarobki nauczycieli poszczególnych stopni awansu zawodowego (z wykształceniem wyższym magisterskim i przygotowaniem pedagogicznym) od 1 września 2012 r.kształtują się następująco:
2717,59 zł dla nauczyciela stażysty
3016,54 zł dla nauczyciela kontraktowego
3913,34 zł dla nauczyciela mianowanego
5000,38 zł dla nauczyciela dyplomowanego
MAŁO????
Biorąc pod uwagę ile mają przywilejów dodatkowych???
Biorąc pod uwagę ile tak naprawdę godzin rocznie pracują?
No sory, ale mało to na pewno nie jest.
Mało to jest 1500 zł brutto przy pracy zmianowej na umowę zlecenie bez urlopów, bez wolnych niedziel i świąt.
Ale dobra, jak chcecie: zawód nauczyciela to najtrudniejszy i najgorzej opłacany zawód świata. Nauczyciele za to to najbardziej wykształceni i najinteligentniejsi ludzie na świecie.
Z nauczycielem się nie dyskutuje, bo nauczyciel ma ZAWSZE rację.
róznica jest bo praca nuczyciela jest specyficzna i nie da się porównać z innymi, tu jest obciążenie psychiczne nieporównywalne i niezbędna jest odsapka żeby zachować równowagę psychiczną. Te mniej godzin sie przekłada na jakość pracy bo jest mniej ale na jakich obrotach!O tym pojecia nie mają ci co nie pracują a jedynie wyobrażenie, mylne bardzo.
Ja pracuję w innej branży też bo mam firmę zupełnie w innej gałęzi i mam trudnych klientów również ale to naprawdę nic w porównaniu z tym czym się zmagamy i jaka odpowiedzialność na nas ciąży w szkole i nie wiem jak upierdliwy i okropny klient dorosły jest niczym wobec pracy z dziećmi. To niech mąż zmieni pracę jak mu tak źle albo się dokształci i przekwalifikuje.Mój mąż ciągle zmienia pracę na lepszą, jest specjalistą to nie ma z tym problemów.
Ja uważam,że praca w szkole jest trudniejsza od większości prac i tutaj nikt nie narzeka na zarobki, są jakie są to normalne na państwowym garnuszku. Nauczyciele jedynie narzekają na brak szacunku dla ich zawodu i niedocenianie ich pracy. To dopiero widać jak jest się w tym środowisku. Jak wychodzą z siebie i zależy, a dzieciaki mają na to totalnie wylane. Nie wiem czy to tak fajnie by było komus z innej branży iść do pracy gdzie ciągle musi walczyć o innych z którymi się styka na codzień, nie on jedynie dba o siebie i relację z klientem, a nie jego psychikę i osobę w dużo szerszym kontekście.
W urzędach sobie siedzą do 15.30 i mają podobne pensje, a ile spokoju i im nikt nie wytyka ale praca nauczycieli boli...
A facet to normalne powinien pracować na rodzinę, mam się np. licytować z kierowcą tira co mu się uczyć nie chciało, że mu ciężko?
Dziwię się nawet facetom w szkole bo jak oni utrzymują rodziny?
Nie chciałbym mieć męża nauczyciela.
Denerwuje mnie czepialstwo jak to ciężko inni tyrają, a nauczyciel darmozjad. Mądra osoba na poziomie tego nie robi., bo innych powinno się szanować, a nie mieszać z błotem często przy własnych dzieciach, co owocuje niestety.
Ale nie ma co się licytować bo szkoda słów na pewnego typu ludzi.
Ja pracuję w innej branży też bo mam firmę zupełnie w innej gałęzi i mam trudnych klientów również ale to naprawdę nic w porównaniu z tym czym się zmagamy i jaka odpowiedzialność na nas ciąży w szkole i nie wiem jak upierdliwy i okropny klient dorosły jest niczym wobec pracy z dziećmi. To niech mąż zmieni pracę jak mu tak źle albo się dokształci i przekwalifikuje.Mój mąż ciągle zmienia pracę na lepszą, jest specjalistą to nie ma z tym problemów.
Ja uważam,że praca w szkole jest trudniejsza od większości prac i tutaj nikt nie narzeka na zarobki, są jakie są to normalne na państwowym garnuszku. Nauczyciele jedynie narzekają na brak szacunku dla ich zawodu i niedocenianie ich pracy. To dopiero widać jak jest się w tym środowisku. Jak wychodzą z siebie i zależy, a dzieciaki mają na to totalnie wylane. Nie wiem czy to tak fajnie by było komus z innej branży iść do pracy gdzie ciągle musi walczyć o innych z którymi się styka na codzień, nie on jedynie dba o siebie i relację z klientem, a nie jego psychikę i osobę w dużo szerszym kontekście.
W urzędach sobie siedzą do 15.30 i mają podobne pensje, a ile spokoju i im nikt nie wytyka ale praca nauczycieli boli...
A facet to normalne powinien pracować na rodzinę, mam się np. licytować z kierowcą tira co mu się uczyć nie chciało, że mu ciężko?
Dziwię się nawet facetom w szkole bo jak oni utrzymują rodziny?
Nie chciałbym mieć męża nauczyciela.
Denerwuje mnie czepialstwo jak to ciężko inni tyrają, a nauczyciel darmozjad. Mądra osoba na poziomie tego nie robi., bo innych powinno się szanować, a nie mieszać z błotem często przy własnych dzieciach, co owocuje niestety.
Ale nie ma co się licytować bo szkoda słów na pewnego typu ludzi.
w urzędach jest spokój??? sory ale nie wiesz co piszesz
piszesz żeby się nie wypowiadac na temat pracy nauczyciela skoro się nie pracowało a sama żyjesz wyobraźnią na temat innych zawodów.
Nigdzie nie ma łatwo. Niemal wszędzie jest odpowiedzialność (mniejsza lub większa), czasami jest odpowiedzialnośc za człowieka, czasami jest odpowiedzialność finansowa, czasami odpowiedzialność za powierzone zadania, które trzeba wykonywać na już, na zaraz, a najlepiej to na wczoraj + ciągłe rycie bani, ciągła manipulacja, wieczne wyrabianie norm nie do wyrobienia, praca po godzinach po nocach żeby zrobić coś co sobie ktoś tam z góry wymyślił, ciągła dyspozycyjność i zero spokoju nawet na urlopie i to np. za 2000 zł brutto po 10 latach pracy w tej firmie. Premie? Zapomniij.
I można by rzecz, ze każdy powinien mieć 2 miesiace wakacji żeby psychicznie odpocząć. Ale niestety, tylko nauczyciele maja 2 m-ce wakacji, tylko nauczyciele mają ferie, długie weekendy i inne pierdy. Bo tylko nauczyciele maja prawo psychicznie odpocząć.
piszesz żeby się nie wypowiadac na temat pracy nauczyciela skoro się nie pracowało a sama żyjesz wyobraźnią na temat innych zawodów.
Nigdzie nie ma łatwo. Niemal wszędzie jest odpowiedzialność (mniejsza lub większa), czasami jest odpowiedzialnośc za człowieka, czasami jest odpowiedzialność finansowa, czasami odpowiedzialność za powierzone zadania, które trzeba wykonywać na już, na zaraz, a najlepiej to na wczoraj + ciągłe rycie bani, ciągła manipulacja, wieczne wyrabianie norm nie do wyrobienia, praca po godzinach po nocach żeby zrobić coś co sobie ktoś tam z góry wymyślił, ciągła dyspozycyjność i zero spokoju nawet na urlopie i to np. za 2000 zł brutto po 10 latach pracy w tej firmie. Premie? Zapomniij.
I można by rzecz, ze każdy powinien mieć 2 miesiace wakacji żeby psychicznie odpocząć. Ale niestety, tylko nauczyciele maja 2 m-ce wakacji, tylko nauczyciele mają ferie, długie weekendy i inne pierdy. Bo tylko nauczyciele maja prawo psychicznie odpocząć.
nie, powinni inni też mieć więcej wolnego, możliwość urlopów rocznych na podratowanie zdrowia, dłuższe urlopy macierzyńskie, powinni, ale nie mają, ale po co pluć na nauczycieli? Policjanci też krócej pracują , jeszcze krócej czy wojskowi, a rolnicy nie płacą jak my normalnych podatków no i co?
Nie ma sprawiedliwości, każdy ma jakieś tam argumenty ale to nikomu nie służy jechanie na innych. Lepiej starać się poprawić warunki sobie chyba..Uważam,że każdy powinien mieć godne warunki pracy i możliwość regeneracji sił.
Jeżeli będzie taka sytuacja,że zabiorą wakacje, to będzie problem bo ludzie nie bedą chcieli do szkół iść. Wiekszość, zwłaszcza takich co mogą znaleźć pracę w innych miejscach np. językowcy pójdą gdzieś indziej, bo to pewnie kasa by była ta sama.
a jeszcze jedno, ja rozważam zmianę pracy kosztem tych godzin..
Nie ma sprawiedliwości, każdy ma jakieś tam argumenty ale to nikomu nie służy jechanie na innych. Lepiej starać się poprawić warunki sobie chyba..Uważam,że każdy powinien mieć godne warunki pracy i możliwość regeneracji sił.
Jeżeli będzie taka sytuacja,że zabiorą wakacje, to będzie problem bo ludzie nie bedą chcieli do szkół iść. Wiekszość, zwłaszcza takich co mogą znaleźć pracę w innych miejscach np. językowcy pójdą gdzieś indziej, bo to pewnie kasa by była ta sama.
a jeszcze jedno, ja rozważam zmianę pracy kosztem tych godzin..
Ja pierdzielę dziewczyny, czy Wy nie rozumiecie co znaczy średnio???
To znaczy, że sumowane są pensje dyrektorów, innych funkcyjnych. Przecież ja w życiu tych pieniędzy nie zobaczę.
Mój mąz też jak słyszy ile on podobno "średnio" zarabia, to za głowę się łapie, bo suma z kosmosu.
Ja mam ciągle wrażenie, że władzy (mediom) zależy na skłóceniu społeczeństwa. Społeczeństwo skłócone nie przeciwstawi się tak władzy, będzie tylko wzajemnie do siebie pretensje rościć.
To znaczy, że sumowane są pensje dyrektorów, innych funkcyjnych. Przecież ja w życiu tych pieniędzy nie zobaczę.
Mój mąz też jak słyszy ile on podobno "średnio" zarabia, to za głowę się łapie, bo suma z kosmosu.
Ja mam ciągle wrażenie, że władzy (mediom) zależy na skłóceniu społeczeństwa. Społeczeństwo skłócone nie przeciwstawi się tak władzy, będzie tylko wzajemnie do siebie pretensje rościć.
Wzięłam mój kwitek za lipiec:
owszem BRUTTO: 2380 ale co mnie brutto obchodzi
przekazano na konto: 1666,47
w tym z dodatków otrzymywałam:
stażowy 134,76
i 59 zł na PZU mi odciągają
Nie mówcie mi o umowach bo mnie szlag trafia.
W poprzedniej szkole pracowałam 4 lata i co rok miałam umowę na rok, mimo ze miałam spełnione wszystkie wymagania. "SZefowa" była świetnym menadżerem i nie dawała, jeśli nie musiała umów na czas nieokreślony. Akurat w tej kwestii karta nauczyciela nie musi być zgodna z kodeksem pracy.
Teraz pracuję rok w nowej szkole i z racji tego motywacyjny mi się nie należy.
A ogólnie szkoła to miejsce gdzie nepotyzm i mobbing są na porządku dziennym. Nie ma pracy dla młodych, zdolnych, chcących, bo zatrudnia się emerytów na umowy-zlecenie, a najwyzsze dodatki otrzymują często d**owłazy, co to latami z dyrektorami kawkowali. Nawet jak mają kupę braków w dokumentacji i lekcje prowadzą od niechcenia to i tak mają się jak pączki w maśle.
Dla młodych nie ma tam przyszłości, przynajmniej ja mam taką nauczkę.
owszem BRUTTO: 2380 ale co mnie brutto obchodzi
przekazano na konto: 1666,47
w tym z dodatków otrzymywałam:
stażowy 134,76
i 59 zł na PZU mi odciągają
Nie mówcie mi o umowach bo mnie szlag trafia.
W poprzedniej szkole pracowałam 4 lata i co rok miałam umowę na rok, mimo ze miałam spełnione wszystkie wymagania. "SZefowa" była świetnym menadżerem i nie dawała, jeśli nie musiała umów na czas nieokreślony. Akurat w tej kwestii karta nauczyciela nie musi być zgodna z kodeksem pracy.
Teraz pracuję rok w nowej szkole i z racji tego motywacyjny mi się nie należy.
A ogólnie szkoła to miejsce gdzie nepotyzm i mobbing są na porządku dziennym. Nie ma pracy dla młodych, zdolnych, chcących, bo zatrudnia się emerytów na umowy-zlecenie, a najwyzsze dodatki otrzymują często d**owłazy, co to latami z dyrektorami kawkowali. Nawet jak mają kupę braków w dokumentacji i lekcje prowadzą od niechcenia to i tak mają się jak pączki w maśle.
Dla młodych nie ma tam przyszłości, przynajmniej ja mam taką nauczkę.
ech dziewczyny dajcie spokój, niby dlaczego mamy tłumaczyć się z tego ile zarabiamy? nasz sprawa
nikt nikomu nie broni iść do szkoły skoro to taka super praca dla leniwych darmozjadów
same mądralińskie się tu wypowiadają, które nie mają pojęcia o tej pracy
może pochwalcie w jakim zawodzie pracujecie, jakie macie wykształcenie, ile zarabiacie - tez sobie na Was poplujemy jadem
nikt nikomu nie broni iść do szkoły skoro to taka super praca dla leniwych darmozjadów
same mądralińskie się tu wypowiadają, które nie mają pojęcia o tej pracy
może pochwalcie w jakim zawodzie pracujecie, jakie macie wykształcenie, ile zarabiacie - tez sobie na Was poplujemy jadem
W.T. - "dobra, a chciałabyś sie zamienić? WĄTPIE!
Jak chcesz możesz przyjść porobić, wymiękniesz po tygodniu (jak nie po 1 dniu)
Marta, w ogóle nie zrozumiałaś o co mi chodziło."
Mylisz się, pracowałam też w innych miejscach, może nie w branży Twojego męża, ale np. na taśmie, w sklepach, w spożywce i między innymi w biurze na uczelni wyższej. Tam dostawałam 1700 na rękę, rzuciłam pracę ku zdziwieniu wszystkich współpracowników i szefostwa, zostawiłam wszystko bo chciałam UCZYĆ. Tak, mam teraz więcej "wolnego" czasu, ale pracuję kilka razy bardziej intensywnie.
Jak chcesz możesz przyjść porobić, wymiękniesz po tygodniu (jak nie po 1 dniu)
Marta, w ogóle nie zrozumiałaś o co mi chodziło."
Mylisz się, pracowałam też w innych miejscach, może nie w branży Twojego męża, ale np. na taśmie, w sklepach, w spożywce i między innymi w biurze na uczelni wyższej. Tam dostawałam 1700 na rękę, rzuciłam pracę ku zdziwieniu wszystkich współpracowników i szefostwa, zostawiłam wszystko bo chciałam UCZYĆ. Tak, mam teraz więcej "wolnego" czasu, ale pracuję kilka razy bardziej intensywnie.
Ehh szkoda tłumaczyć - tego chyba nie zrozumie nikt kto nie pracował w szkole. Zwróć uwagę że nawet osoby które zrezygnowały z nauczycielstwa z powodów kasowych doceniają wysiłek, jaki trzeba włożyć w tą pracę. Żadna z tych osób nie powiedziała że faktycznie, kasa super, wolnego dużo, nic tylko żyć nie umierać.
Jeszcze jedno - Wasze dzieci słuchają tego co mówicie, i w szkole śmiało okazują swój brak szacunku dla nauczycieli. Nie będę tu przytaczać przykładów poniżania nauczyciela przez ucznia. Narzekając na nauczycieli ogółem, robicie sobie niedźwiedzią przysługę, bo kto wychowa Wasze dzieci podczas gdy Wy będziecie w pracy? Tak jak rodzice nie powinni nawzajem podkopywać swojego autorytetu, tak nie powinni też umniejszać autorytetu nauczyciela. Potem dzieci nie słuchają ani rodziców, ani nauczycieli.
Jeszcze jedno - Wasze dzieci słuchają tego co mówicie, i w szkole śmiało okazują swój brak szacunku dla nauczycieli. Nie będę tu przytaczać przykładów poniżania nauczyciela przez ucznia. Narzekając na nauczycieli ogółem, robicie sobie niedźwiedzią przysługę, bo kto wychowa Wasze dzieci podczas gdy Wy będziecie w pracy? Tak jak rodzice nie powinni nawzajem podkopywać swojego autorytetu, tak nie powinni też umniejszać autorytetu nauczyciela. Potem dzieci nie słuchają ani rodziców, ani nauczycieli.
"wszędzie dobrze gdzie nas nie ma" - jakie to prawdziwe :-)
ja to bym chciała pensje Prezesa Narodowego Banku Polskiego, wakacje nauczyciela, ilość lat przepracowanych do emerytury od policjantów, KRUS jak rolnicy, diety, darmowe podróże, mieszkanie w miejscu pracy jak politycy... i tak można by wyliczać :-)
Decydując się na zawód czy pracę przyjmujemy ją z dobrodziejstwem inwentaża - znam wielu wspaniałych nauczycieli, niektóre z nich to moje znajome, które wybrały ten zawód mając świadomość, że płaca nie jest powalająca, ale są np.wakacje (więc nie mają problemu co zrobić z dzieckiem) i mniejsza ilość godzin spędzana w miejscu pracy.
Jeśli chodzi o pensje - "kuzynka ma", "siostra powiedziała", "sąsiadka zarabia" - a ja jako osoba prowadząca biuro rachunkowe powiem, że raczej należy wierzyć wypowiadającym się tutaj nauczycielkom, np.nauczyciel mianowany pracujący w placówce specjalnej (a więc dodatek za trudne warunki pracy) - średnia za rok 2011 ok 2600zł (z nagrodą, trzynastką, świadczeniem urlopowym), a nauczyciel kontraktowy w rejonowym gimnazjum ok 1800zł (również wszystkie dodatkowe wypłaty).
A teraz pozazdrośćcie mi - prowadzę działalność gospodarczą - pracuję z domu, a więc przy okazji zajmuję się domem, na kilka godzin dziennie przychodzi do mnie studentka (wspaniała dziewczyna), która zajmuje się młodszym dzieckiem. Pracuję dziennie porównywalnie z nauczycielami, zarabiam więcej niż nauczyciele, mam czas na siłownie, basen, wycieczki z dziećmi, kawe z przyjaciółkami... Kto pierwszy, żeby mnie ukamienować?
Moje starsze dziecko skończyło 2 klasę SP i daj Panie Prezydencie wychowawczyni tej klasy i 10tys. na rękę za to jak cudownie radzi sobie z 25 rozbrykanych dzieciaków!
A Wam drogie koleżanki życzę żebyście nauczyły się cieszyć tego co macie, bo to my jesteśmy odpowiedzialni za nasze poczucie szczęścia, zmieniały to co możecie by czuć się szczęśliwe i nauczyły cieszyć się (albo chociaż przyjmować bez zawiści) szczęście innych.
A do autorki wątku - jeśli pracujesz więcej dziennie niż 6h przysługują Ci 2 półgodzinne przerwy na karmienie, jeśli więcej niż 4h - jedna (najczęściej nauczyciele nie korzystają z przerwy na karmienie ze względu na trudności jakie to powoduje w grafiku zajęć lekcyjnych) Jeśli dyrektor zaproponuje okienko powinnien zapewnić pomieszczenie do karmienia dziecka.
Madziu H. - w Gdańsku z tego co wiem ze względu na ogromną redukcje etatów nauczycielskich (chyba 80 nauczycieli straciło pracę) jest zakaz zatrudniania emerytów.
ja to bym chciała pensje Prezesa Narodowego Banku Polskiego, wakacje nauczyciela, ilość lat przepracowanych do emerytury od policjantów, KRUS jak rolnicy, diety, darmowe podróże, mieszkanie w miejscu pracy jak politycy... i tak można by wyliczać :-)
Decydując się na zawód czy pracę przyjmujemy ją z dobrodziejstwem inwentaża - znam wielu wspaniałych nauczycieli, niektóre z nich to moje znajome, które wybrały ten zawód mając świadomość, że płaca nie jest powalająca, ale są np.wakacje (więc nie mają problemu co zrobić z dzieckiem) i mniejsza ilość godzin spędzana w miejscu pracy.
Jeśli chodzi o pensje - "kuzynka ma", "siostra powiedziała", "sąsiadka zarabia" - a ja jako osoba prowadząca biuro rachunkowe powiem, że raczej należy wierzyć wypowiadającym się tutaj nauczycielkom, np.nauczyciel mianowany pracujący w placówce specjalnej (a więc dodatek za trudne warunki pracy) - średnia za rok 2011 ok 2600zł (z nagrodą, trzynastką, świadczeniem urlopowym), a nauczyciel kontraktowy w rejonowym gimnazjum ok 1800zł (również wszystkie dodatkowe wypłaty).
A teraz pozazdrośćcie mi - prowadzę działalność gospodarczą - pracuję z domu, a więc przy okazji zajmuję się domem, na kilka godzin dziennie przychodzi do mnie studentka (wspaniała dziewczyna), która zajmuje się młodszym dzieckiem. Pracuję dziennie porównywalnie z nauczycielami, zarabiam więcej niż nauczyciele, mam czas na siłownie, basen, wycieczki z dziećmi, kawe z przyjaciółkami... Kto pierwszy, żeby mnie ukamienować?
Moje starsze dziecko skończyło 2 klasę SP i daj Panie Prezydencie wychowawczyni tej klasy i 10tys. na rękę za to jak cudownie radzi sobie z 25 rozbrykanych dzieciaków!
A Wam drogie koleżanki życzę żebyście nauczyły się cieszyć tego co macie, bo to my jesteśmy odpowiedzialni za nasze poczucie szczęścia, zmieniały to co możecie by czuć się szczęśliwe i nauczyły cieszyć się (albo chociaż przyjmować bez zawiści) szczęście innych.
A do autorki wątku - jeśli pracujesz więcej dziennie niż 6h przysługują Ci 2 półgodzinne przerwy na karmienie, jeśli więcej niż 4h - jedna (najczęściej nauczyciele nie korzystają z przerwy na karmienie ze względu na trudności jakie to powoduje w grafiku zajęć lekcyjnych) Jeśli dyrektor zaproponuje okienko powinnien zapewnić pomieszczenie do karmienia dziecka.
Madziu H. - w Gdańsku z tego co wiem ze względu na ogromną redukcje etatów nauczycielskich (chyba 80 nauczycieli straciło pracę) jest zakaz zatrudniania emerytów.
Asiu - święte słowa.
Co do karmienia po powrocie do pracy - u mnie w szkole jest 5 anglistek, każda ma tylko etat, ale każda chce pracować. Wiadomo że z kasą ciężko więc moim zdaniem gdybym ja pracowała o te np. 2 godziny mniej w tygodniu (suma tygodniowego czasu na karmienie) to inne koleżanki mogłyby sobie dorobić przejmując te moje 2 godz. No ale nie wiadomo czy będę miała pokarm przez cały rok szkolny, więc będę pracować normalnie, i po prostu nie wykorzystam mojego prawa do przerw na karmienie.
Co do karmienia po powrocie do pracy - u mnie w szkole jest 5 anglistek, każda ma tylko etat, ale każda chce pracować. Wiadomo że z kasą ciężko więc moim zdaniem gdybym ja pracowała o te np. 2 godziny mniej w tygodniu (suma tygodniowego czasu na karmienie) to inne koleżanki mogłyby sobie dorobić przejmując te moje 2 godz. No ale nie wiadomo czy będę miała pokarm przez cały rok szkolny, więc będę pracować normalnie, i po prostu nie wykorzystam mojego prawa do przerw na karmienie.
Asiu podpisuję się pod Twoją wypowiedzią! Nic dodać, nic ująć.
Może, jeśli chodzi o Gdańsk, tak jest. Ja pracuję w mniejszym mieście i tutaj znajomości wszystko załatwią.
Jedyne bonusy (oprócz tego, że pracę lubiłam) to rzeczywiście wakacje, ferie, wolne weekendy. Dla matki wychowującej małe dzieci, jest to przeogromnie ważne. Dzieci trochę podrosną, a mi się uda, mam nadzieję, zmienić pracę.
Ciekawa jestem tylko co z innymi nauczycielami. Już teraz szkoły mają kłopot z pozyskaniem wykwalifikowanych n-li np przedmiotów zawodowych z tytułem mgr inż. Kto po politechnice przyjdzie pracować za pensję stażysty, jeśli nie będzie tego wolnego? Wiem jaki był w poprzedniej szkole problem ze znalezieniem fizyka z prawdziwego zdarzenia.
Może, jeśli chodzi o Gdańsk, tak jest. Ja pracuję w mniejszym mieście i tutaj znajomości wszystko załatwią.
Jedyne bonusy (oprócz tego, że pracę lubiłam) to rzeczywiście wakacje, ferie, wolne weekendy. Dla matki wychowującej małe dzieci, jest to przeogromnie ważne. Dzieci trochę podrosną, a mi się uda, mam nadzieję, zmienić pracę.
Ciekawa jestem tylko co z innymi nauczycielami. Już teraz szkoły mają kłopot z pozyskaniem wykwalifikowanych n-li np przedmiotów zawodowych z tytułem mgr inż. Kto po politechnice przyjdzie pracować za pensję stażysty, jeśli nie będzie tego wolnego? Wiem jaki był w poprzedniej szkole problem ze znalezieniem fizyka z prawdziwego zdarzenia.
A ja wam powiem tak: kiedys pracowałam jako nauczyciel 1-3, potem przeniosłam sie do innego miasta i zmieniłam branze, pracował
am
w salonie sukien ślubnyc, na poczcie, w banku, w firmie windykacyjnej, prowadziłam działalnosc sklep internetowy, 5 lat temu wrociłam do szkoły i to była najlepsza decyzja w moim zyciu.
Kurcze, tyle stresu ile bylo w tym banku i w tej f. wind. to nigdzie nie było. Tak jak ktoś napisał: ciagłe rycie bani. Psychicznie byłam wykonczona. Chociaz ogolnie nie mam slabych nerwow to stawałam sie kłebkiem nerwow. Z urlopu nigdy nie mogłam skorzystac wtedy kiedy chciałam, moglam brac same pojedyncze dni, raz udało sie wziac 2 tyg ale poza sezonem. Takze nawet nie było szans zeby odpoczać.
26 dni to raptem 1 m-c i 1 tydz, nauczyciele maja wiecej
w same wakacje i to jednym ciagiem, a to przeciez nie koniec.
. Wigilie i długie weekendy wszystkie miałam pracujace. Praca nie nalezy do łatwych, ale znów taka ciezka i obciażająca nie jest.
A! I pieniadze dostaje teraz lepsze niz kiedykolwiek wczesniej. Takze jako osoba z roznym doswiadczeniem moge sobie porownac i dokonac obiektywnej oceny. I stwierdzam, ze dla mnie nie ma na tym swiecie lepszego zajecia. Moze tak narzekaja osoby ktore po prostu minely sie z powołaniem? W takim razie proponuje szukac swego szczescia gdzie indziej.
am
w salonie sukien ślubnyc, na poczcie, w banku, w firmie windykacyjnej, prowadziłam działalnosc sklep internetowy, 5 lat temu wrociłam do szkoły i to była najlepsza decyzja w moim zyciu.
Kurcze, tyle stresu ile bylo w tym banku i w tej f. wind. to nigdzie nie było. Tak jak ktoś napisał: ciagłe rycie bani. Psychicznie byłam wykonczona. Chociaz ogolnie nie mam slabych nerwow to stawałam sie kłebkiem nerwow. Z urlopu nigdy nie mogłam skorzystac wtedy kiedy chciałam, moglam brac same pojedyncze dni, raz udało sie wziac 2 tyg ale poza sezonem. Takze nawet nie było szans zeby odpoczać.
26 dni to raptem 1 m-c i 1 tydz, nauczyciele maja wiecej
w same wakacje i to jednym ciagiem, a to przeciez nie koniec.
. Wigilie i długie weekendy wszystkie miałam pracujace. Praca nie nalezy do łatwych, ale znów taka ciezka i obciażająca nie jest.
A! I pieniadze dostaje teraz lepsze niz kiedykolwiek wczesniej. Takze jako osoba z roznym doswiadczeniem moge sobie porownac i dokonac obiektywnej oceny. I stwierdzam, ze dla mnie nie ma na tym swiecie lepszego zajecia. Moze tak narzekaja osoby ktore po prostu minely sie z powołaniem? W takim razie proponuje szukac swego szczescia gdzie indziej.
Jak ktoś traktuje swoją pracę niepoważnie i nie przejmuje się problemami uczniów, nie spotyka z ich rodzicami i nie przygotowuje specjalnych programów, jak ktoś nie pracuje w szkole z klasami integracyjnymi i ma wymarzonych uczniów - to może faktycznie powiedzieć że praca nie jest ciężka i obciążająca.
Dla mnie to napisał ktoś kto nigdy nie był nauczycielem.
Dla mnie to napisał ktoś kto nigdy nie był nauczycielem.
ewelina - może i jesteś nauczycielką, ale nad czytaniem ze zrozumieniem chyba powinnaś popracować ;p
my nie narzekamy, my piszemy o realiach pracy i o tym, że nie jest to tak łatwa praca, jak mogłoby się wydawać. Zresztą każda praca ma dobre i złe strony. Chodzi o to, żeby doceniać i szanować pracę innych. Posty powyżej wskazują na brak szacunku do nauczycieli i ich pracy. Dziewczyny aż zioną nienawiścią... powód - bo mamy wolne??
my nie narzekamy, my piszemy o realiach pracy i o tym, że nie jest to tak łatwa praca, jak mogłoby się wydawać. Zresztą każda praca ma dobre i złe strony. Chodzi o to, żeby doceniać i szanować pracę innych. Posty powyżej wskazują na brak szacunku do nauczycieli i ich pracy. Dziewczyny aż zioną nienawiścią... powód - bo mamy wolne??
a to że praca nauczyciela jest bardzo ciężka i bardzo obciążająca może powiedzieć ktoś kto nigdy nie pracował w gorszych warunkach i tak naprawdę nie ma pojęcia co to jest cieżka, obciążająca praca (albo ktoś kto ma słabą psychikę)
Każdy patrzy z perspektywy własnych doświadczeń. Jeżeli tych doświadczeń brak no to o czym tu w ogóle pisać.
Każdy patrzy z perspektywy własnych doświadczeń. Jeżeli tych doświadczeń brak no to o czym tu w ogóle pisać.
a dlaczego inni próbują na siłę udowadniać,że nie jest ciężka,że wręcz lajtowa:) Nauczyciele jedynie odpierają ataki, a nie sami obwieszczają wszędzie jak to ciężko mają. Bronią się przed atakami to naturalne. Nikt nikogo na siłę nie chce przekonywać ale ma prawo się wypowiedzieć, kiedy ktoś mu wmawia jaka jest jego praca nie wykonując danego zawodu, prosta sprawa.
no dobra, ale dziewczyny które piszą że pracują czy pracowały w zawodzie i piszą, że to wszystko nie takie straszne jak próbujecie zobrazować też są atakowane, a chyba wiedzą co piszą, tak?
Skoro każdy ma prawo się wypowiedzieć dlaczego zabraniasz wypowiadać się każdemu kto ma na to ochotę?
p.s. jeżeli tak czepiacie się tego rozumienia tekstu to może same zaczniecie się bardziej przykładać do tego czytania ze zrozumieniem, bo też słabo wam to wychodzi :P
Skoro każdy ma prawo się wypowiedzieć dlaczego zabraniasz wypowiadać się każdemu kto ma na to ochotę?
p.s. jeżeli tak czepiacie się tego rozumienia tekstu to może same zaczniecie się bardziej przykładać do tego czytania ze zrozumieniem, bo też słabo wam to wychodzi :P
Pracowały moment i wszystko wiedzą. Poza tym z perspektywy czasu wszystko wygląda inaczej.
Chodzi mi tylko o to, że niektórzy się uwzięli i wciąż najeżdżają na nauczycieli.I to kiedy przy każdym wątku w temacie gdzie generalnie pytanie było do nauczycielek i nauczycielki sobie mogłyby porozmawiać,a tu oczywiście nagonka ludzi zupełnie niezwiązanych.
Przyjemnie by ci było jakbyś pracowała np.w biurze jakiegoś banku przy okienku, przykładała się do swojej pracy, starała się robić co w twojej mocy,pomagać interesantom itd... a słyszałabyś od obcych co nawet nigdy ciebie nie widzieli uwagi na temat pracy takiej jak twoja:one tam nic nie robią, kawki piją i są wredne, obijają się?
Byłam kiedyś w jednym banku i babka poszła do wc ( w końcu kiedyś musi) jak ludzie w kolejce bluzgali,ze tylko jedno okienko jest i jak ona mogła sobie pójsć:)
To na tej zasadzie działa. Ty wiesz,że tak nie jest bo przykładasz się do roboty, to słowa nie powiesz jak ciebie atakują? Dlatego nauczyciele odpowiadają na zaczepki i tyle.Mają spokojnie słuchać jak inni mieszają ich z błotem.Jak ktoś sobie wskoczył do szkoły i był taki lajcik to czemu w niej nie został?
Są różne zawody o różnej specyfice i szukajac na siłę i licytując się kto ma lepiej kto nie to tak można bez końca. W każdej pracy są plusy i minusy. Każdy wybiera chyba świadomie co chcę robić i może zawsze pracę zmienić.
Asia bardzo dobrze napisała kilka wypowiedzi wcześniej. Dobrze jest tam gdzie nas nie ma....Szanujmy się nawzajem bo w złym kierunku to idzie, a mamy dzieci które powinny od nas się pewnych wartości nauczyć i szacunku do drugiego człowieka i jego pracy, każdej pracy nie tylko nauczyciela.
Chodzi mi tylko o to, że niektórzy się uwzięli i wciąż najeżdżają na nauczycieli.I to kiedy przy każdym wątku w temacie gdzie generalnie pytanie było do nauczycielek i nauczycielki sobie mogłyby porozmawiać,a tu oczywiście nagonka ludzi zupełnie niezwiązanych.
Przyjemnie by ci było jakbyś pracowała np.w biurze jakiegoś banku przy okienku, przykładała się do swojej pracy, starała się robić co w twojej mocy,pomagać interesantom itd... a słyszałabyś od obcych co nawet nigdy ciebie nie widzieli uwagi na temat pracy takiej jak twoja:one tam nic nie robią, kawki piją i są wredne, obijają się?
Byłam kiedyś w jednym banku i babka poszła do wc ( w końcu kiedyś musi) jak ludzie w kolejce bluzgali,ze tylko jedno okienko jest i jak ona mogła sobie pójsć:)
To na tej zasadzie działa. Ty wiesz,że tak nie jest bo przykładasz się do roboty, to słowa nie powiesz jak ciebie atakują? Dlatego nauczyciele odpowiadają na zaczepki i tyle.Mają spokojnie słuchać jak inni mieszają ich z błotem.Jak ktoś sobie wskoczył do szkoły i był taki lajcik to czemu w niej nie został?
Są różne zawody o różnej specyfice i szukajac na siłę i licytując się kto ma lepiej kto nie to tak można bez końca. W każdej pracy są plusy i minusy. Każdy wybiera chyba świadomie co chcę robić i może zawsze pracę zmienić.
Asia bardzo dobrze napisała kilka wypowiedzi wcześniej. Dobrze jest tam gdzie nas nie ma....Szanujmy się nawzajem bo w złym kierunku to idzie, a mamy dzieci które powinny od nas się pewnych wartości nauczyć i szacunku do drugiego człowieka i jego pracy, każdej pracy nie tylko nauczyciela.
Marta nie zrozumiałaś, nie napisałam ze praca nie jest ciezka i nie jest obciazajaca, napisałam az tak ciezka. Uwierz mi w windykacji było 10 razy gorzej. Same kontakty z dłuznikami nie naleza do łatwych a to tylko cześć pracy. Korporacyjny wyscig szczurow, podkopywanie dołkow, fałszywe przyjaznie, niebotyczne wymagania, targety nie do zrealizowania, dead liny i inne pierdy, wszystko na wczoraj, wszystko to priorytet, musisz sie wykazac, musisz dać z siebie dosłownie wszystko łacznie z godnoscia. Nie raz płakałam po nocach.
I to wszystko za naprawde g.wniane pieniadze. Teraz jak mam kryzys to wystarczy ze pomysle o tych wakacjach a juz mi sie lepiej robi. I
nie mowcie ze te ferie i wakacje to d*pa bo to nie prawda, to wieeelki plus i super sprawa i nie oszukujmy sie nigdzie pod tym wzgledem nie jest lepiej.
I to wszystko za naprawde g.wniane pieniadze. Teraz jak mam kryzys to wystarczy ze pomysle o tych wakacjach a juz mi sie lepiej robi. I
nie mowcie ze te ferie i wakacje to d*pa bo to nie prawda, to wieeelki plus i super sprawa i nie oszukujmy sie nigdzie pod tym wzgledem nie jest lepiej.
no nie wakacje to fakt, jak już się ledwo dycha to się mówi: jeszcze miesiąc i wakacje:) A czasem po wakacjach już problemowej klasy nie ma bo wychodzi ze szkoły i nadzieja,że we wrześniu dostanie się lepsze dzieci:)Tu się funkconuje nie od stycznia do grudnia tylko od września do sierpnia i każdy wrzesień to coś nowego, taki suprise'ik bo ja np. jeszcze nie wiem jaki będę miała przydział we wrześniu;)
Na pewno wakacje są fajne...tego nikt nie neguje
Chciałabym tylko żeby mój mąż miał więcej wolnego... ale niestety
w innych zawodach mają za mało urlopów;)
Na pewno wakacje są fajne...tego nikt nie neguje
Chciałabym tylko żeby mój mąż miał więcej wolnego... ale niestety
w innych zawodach mają za mało urlopów;)
eee tam laski... bez sensu ta dyskusja... wakacje mamy ;p długie , piękne, słoneczne (w końcu!) wakacje :) trzeba naładować akumulatory, bo od września znowu zaczną się naloty matek-frustratek - już zbierają siły do walki ;p
a na pisanie tutaj po prostu szkoda energii
jutro, bycząc się na plaży pomyślę miło o tych, którzy tak nam życzą ' najlepszego'. A co mi tam, phi :)
a na pisanie tutaj po prostu szkoda energii
jutro, bycząc się na plaży pomyślę miło o tych, którzy tak nam życzą ' najlepszego'. A co mi tam, phi :)
te wszystkie co najdą na nauczycielki to pewnie te upieridliwe mamusie, co z każdą pierdołą wydzwaniają do wychowawcy nie szanując prywatnego czasu nauczyciela i takie przed którymi trzeba uciekac dzień dzień w szkole, bo myśli ze nauczyciel może siedziec 4 godziny przy jej dziciaku i pilnowac by się uczył, a to jej zadanie, dostał pałe bo nie umie nie, nie rozumie....cóz
sorki ze odkopuje taki stary watek, ale:
http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,12489366,Nauczycielka_pozywa_uczniow__Ich_rodzice_sa_oburzeni.html
hihi
dobrze zrobiła!
http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,12489366,Nauczycielka_pozywa_uczniow__Ich_rodzice_sa_oburzeni.html
hihi
dobrze zrobiła!
B- ja pracuje z pacjentami, w swieta, weekendy, dniowki, nocki- zawsze po 12 h.
Zarabiam 2100 na reke. Niejednokrotnie ja, kolezanki i koledzy bylismy wyzywani od najgorszych....dodatkowo zniszczony kregoslup od dzwigania ludzi, by podetrzec im pupe, zmienic pampersa umyc i nakarmic.
No i co? Moja praca jest lzejsza ?
Zarabiam 2100 na reke. Niejednokrotnie ja, kolezanki i koledzy bylismy wyzywani od najgorszych....dodatkowo zniszczony kregoslup od dzwigania ludzi, by podetrzec im pupe, zmienic pampersa umyc i nakarmic.
No i co? Moja praca jest lzejsza ?