Odpowiadasz na:

Re: Nauka siadania, raczkowania, chodzenia a urazy głowy.

Głupio gadacie Dziewuszki ;) Jeżeli Wasze dzieci "normalnie" zabierały się za naukę raczkowania, wstawania i chodzenia, to nie rozumiecie w czym problem. Jak już wcześniej powiedziałam-wszystko... rozwiń

Głupio gadacie Dziewuszki ;) Jeżeli Wasze dzieci "normalnie" zabierały się za naukę raczkowania, wstawania i chodzenia, to nie rozumiecie w czym problem. Jak już wcześniej powiedziałam-wszystko zależy od dziecka i oczywiście jeżeli raz czy dwa przewróci się nabijając guza, to nie ma sensu męczyć go w kasku. Jak już pisałam, moje dziecko w wieku 5 m-cy stało przy meblach, próbowało chodzić i już nie pamiętam co jeszcze wymyślało, ale nie było mowy o wytłumaczeniu mu, że można upaść inaczej, na pupę. Po prostu szybciej poszła motoryka niż zdolność percepcji. Gdy mózg po prawie dwóch miesiącach dogonił resztę ciała, problem się skończył z dnia na dzień. Na nic się zdawało pokazywanie, nauka upadania na pupę, podkładanie poduszek itp. Mam wkoło mnóstwo małych dzieci+troje własnych, z których tylko jedno (oczywiście moje) w ten sposób zaczynało przygodę z pionizacją. Do trzeciego roku życia obserwowałam dzieciaka czy przypadkiem nie nabawiło się padaczki po swoich kaskaderskich, niemowlęcych wyczynach. Co do zdania, że dziecko samo nie zrobi sobie krzywdy, to podam przykład ze swojej rodziny, gdzie dziecko spadło z 3 ostatnich schodków i po upadku zaczęło się jąkać. Taki kask to nie chodzik, w którym dzieciak jak piłka odbija się od przeszkód i nie ma możliwości nauczenia się, że zderzenie z przeszkodą boli.

zobacz wątek
10 lat temu
~anka

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry