Re: Nie idę na wybory! Kto jescze?
> jak przyjdzie dzien wyborow, latwiej bedzie wydac 50 zł komus kto zarabia 10 i wiecej tysiecy miesiecznie, niz komus, kto zarabia 1200-2000 miesiecznie
Nawet dla osoby zarabiającej...
rozwiń
> jak przyjdzie dzien wyborow, latwiej bedzie wydac 50 zł komus kto zarabia 10 i wiecej tysiecy miesiecznie, niz komus, kto zarabia 1200-2000 miesiecznie
Nawet dla osoby zarabiającej 1200 zł kwota 50 zł wydana raz na kilkanaście miesięcy nie jest nadmiernym obciążeniem.
Problemem może być dla osób naprawdę najuboższych - ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wprowadzić zwolnienie z tej opłaty. Takie zwolnienie mógłby wydawać np. MOPS.
Oczywiście - uzyskanie takiego zwolnienia oznacza dodatkową fatygę (pójście do MOPS-u po kwitek).
Jeśli komuś się nie będzie chciało, to trudno - nie zagłosuje.
Zresztą, czy naprawdę ktoś poważnie uważa, że 50 zł to jakaś drakońska bariera?
Dzięki kolejnym "rządom przeciętności" dług publiczny przyrasta już w templie 55,8 mln zł na dobę - czyli jakieś 70 zł/m-c na każdego dorosłego Polaka.
I to jest rzeczywisty problem a nie głupie 50 zł za udział w wyborach.
Poza tym kwotę 50 zł "strzeliłem" dla przykładu. Równie dobrze mogłoby to być 20 zł (czyli równowartość flaszki - dla częsci społeczeństwa taki przelicznik będzie wystarczającym argumentem, aby na wybory nie iść).
zobacz wątek